"Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne,
niźli bogaczowi wejść do Królestwa Niebieskiego"
Trudne nie znaczy niemożliwe - Leonardo Mondadori pokazuje nam, że będąc na szczycie drabiny społecznej, ciesząc się sukcesem finansowym, można - a nawet trzeba - odnaleźć drogę do Boga. W Polsce nazwisko
Mondadoriego jest mało znane, tymczasem był to jeden z najbogatszych ludzi we Włoszech, prezes imperium wydawniczego Mondadorii SA. Jego życie osobiste nie układało mu się tak dobrze, jak życie zawodowe.
Człowiek ten miał za sobą dwa nieudane małżeństwa. Wśród otaczającej go rzeczywistości brakowało mu spokoju i ukojenia. Zaczął więc poszukiwać czegoś, co by mu to ukojenie dawało. Powoli odkrył wartość
wiary katolickiej. Z jego przemyśleń powstała książka, zatytułowana Nawrócenie, historia pewnego człowieka. "Jest ona świadectwem, jak można odnaleźć Chrystusa, potraktować go serio, a potem świadectwo
swojej wiary wnosić do środowisk, w których rozmowy o Bogu są przynajmniej lekkim nietaktem" - powiedział abp Józef Życiński. Książka powstała przy współpracy Leonarda Mondadoriego i Vittorio Messoriego.
Znajdują się w niej fragmenty listu - wyznania Leonarda Modadoriego oraz zapis zainspirowanej nim rozmowy obu Autorów. Historia powrotu do wiary katolickiej została przedstawiona na tle bogato opisanej
rzeczywistości współczesnych Włoch. Dlaczego w sercu tego bogatego człowieka, właściciela ogromnej firmy, dokonało się nawrócenie?
Podczas prezentacji tej książki w Lublinie, która miała miejsce 25 lutego br. na Zamku Lubelskim spotkali się abp Józef Życiński, reżyser Krzysztof Zanussi, notabene spowinowacony z Mondadorim oraz
ks. Mieczysław Puzewicz. Na promocji zabrakło - niestety - samego Mondadoriego, który 13 grudnia 2002 r. zmarł. Paneliści podkreślali, że Mondadori był przez całe życie człowiekiem odważnym i idącym swoją
drogą, zarówno jako biznesmen, ale też jako człowiek życia publicznego i tego dowiódł w ostatecznej sprawie. Kiedy Mondadori zaczął mówić o radości duszy po przeżytej dobrze spowiedzi, o pokoju, który
go ogarnia, gdy może pomodlić się i porozmawiać z Bogiem - wielu znajomych w salonach zaczęło patrzeć na niego jak na mutanta. "Ale czasem - jak wspomniał Zanussi - trzeba być mutantem z premedytacją.
Trzeba to robić wbrew konformizmowi, który przesądza o tym, że ludzie chcą być podobni, mówić i zachowywać się tak samo". Korzystając z obecności Księdza Arcybiskupa zapytałam o to, co jego zdaniem powinniśmy
robić, żeby nawracać się do Boga, niekoniecznie tak spektakularnie jak Mondadori, ale na tyle skutecznie, żeby być ciągle blisko Niego. Na co Metropolita odpowiedział: "Sądzę, że to, co chrześcijaństwo
ofiaruje na progu każdego Adwentu, na progu każdego Wielkiego Postu, przypominając: «Nawracajcie się!» - możemy przełożyć na język konkretów; w których dziedzinach widać naszą niewystarczającą
odpowiedzialność za Kościół, w których dziedzinach należałoby więcej czasu poświęcić na wartości duchowe, jakie postawy wyeliminować, żebyśmy nie ukazywali chrześcijaństwa skwaśniałych, rozgoryczonych,
sfrustrowanych. Każdy z nas ma tu miejsce dla rachunku sumienia".
Czy w dzisiejszych czasach konsumpcjonizmu, pogoni za pieniądzem i sukcesem, chrześcijaństwo jest możliwe? Na pewno jest trudne, ale Mondadori pokazuje też, że jest możliwe. Zachęcam do lektury.
Pomóż w rozwoju naszego portalu