Na ten film mogą wybrać się tylko ludzie o mocnych nerwach. Trzeba mieć bowiem nerwy, żeby dotrwać do napisów końcowych, czyli listy płac. „Mumię” Alexa Kurtzmana, ze scenariuszem Christophera McQuarrie’ego, Davida Koeppa i Dylana Kussmana (to nie są pseudonimy!), trzeba zaliczyć do gatunku przygodowego fantasy, ale przygód w filmie niewiele, a w każdym razie takich, które tworzyłyby sensowną całość. Owszem, widowiskowych, efektownych scen jest mnóstwo, jedna goni drugą, ale jaki jest w nich sens – nie wiadomo. Z oglądaniem wersji „Mumii” sprzed prawie 20 lat też był kłopot, ale tam, przy odrobinie dobrej woli, dawało się wyczuć humor, coś w rodzaju fabuły i skojarzyć akcję z przygodami Indiany Jonesa. Nowej wersji brakuje zrozumiałej fabuły, akcja się rozłazi, a dobrych, niekiedy wybitnych aktorów – Toma Cruise’a, Russella Crowe’a, Sofii Boutelli, Jake’a Johnsona czy Annabelle Wallis – naprawdę szkoda do takiej fatalnej produkcji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu