Pan Jezus pouczył nas, że prawda powinna być naszym podstawowym pożywieniem, gdyż ma moc wyzwalającą, również w życiu politycznym, gospodarczym, kulturalnym – wszystko będzie najlepiej funkcjonować w prawdzie. Dlatego trzeba usilnie pracować nad tym, by w niej żyć.
Tymczasem jakże często mamy do czynienia z sytuacją, że ktoś broni nam dochodzenia prawdy. Tak było m.in. z prawdą o Katyniu, przez lata zatajaną. Podobnie jest dzisiaj z prawdą o katastrofie smoleńskiej z 2010 r., w której życie straciło 96 osób! Dlatego cieszymy się, że pomału docieramy do prawdy. Zaczynamy też dostrzegać prawdę w działaniach ludzi związanych z fundacją Otwarty Dialog, która przyjmuje rosyjskie pieniądze na swoje konta. Coraz częściej stawiamy pytania, co dzieje się wokół spraw, które powinny być jak najszybciej rozszyfrowane, także ze strony polskich sądów – itd., itp.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
U niektórych z nas naturalne niejako poszukiwanie prawdy zostało zahamowane przez manipulacje stosowane przez system bolszewicki, od początku bazujący na kłamstwie. Fałszem i półprawdą posługują się nie tylko rodzimi komuniści, ale także światowe lewactwo, do którego w znacznej części należą nasze media. Obiektywna prawda i kodeks moralny dla nich nie istnieją, liczy się tylko ferowana opinia.
Dochodzenie prawdy nie jest sprawą łatwą. Przykładem są teczki IPN-u, które dziś stanowią dla wielu kryterium prawdy. Notatki sporządzane przez oficerów SB zawierają szczegóły, do których po 50 latach trudno się odnieść, m.in. wiele wytworów fantazji ich autorów. Ktoś, kto ma tylko poczucie potrzeby dążenia do prawdy, lecz nie zna sposobów działania tego systemu, przyjmuje za prawdę wszystko, co jest zawarte w teczkach. Dobrze pamiętam wypowiedź mojego przyjaciela – śp. o. prof. Leona Dyczewskiego OFMConv: „Nie będę czytał tego, co napisał jakiś esbek”. Na pewno trzeba tę myśl poddać pod rozwagę tym, którzy dokonują dziś analizy IPN-owskich teczek. Notariusze diabła często pisali to, co chcieli, i czynili to w myśl zasad działania aparatu komunistycznego. W zapisie dotyczącym np. mojej osoby znajdują się też zwroty karczemne, lekceważące duchownych, wypowiadane językiem iście komunistycznym, jakiego nigdy nie używałem. Z pewnością więc oficerowi SB zależało na tym, by mnie oszpecić, okaleczyć moralnie. Szkoda, że także niektórzy duchowni ulegają zapisom esbeków i wpisują się w ich opinie... Postanowiłem zatem opracować teczki wychowanków naszego duszpasterstwa akademickiego. Trzeba dochodzić prawdy. Nie mogą nami rządzić ubeckie teczki.