Nie zawsze trzeba ruszać się z kraju, aby uczestniczyć w tureckim kazaniu. Winę za niezrozumienie treści głoszonych z ambon ponoszą zarówno kaznodzieje, jak i słuchacze. Język kazań bywa czasem tak dalece
nieprzystający do ludzkiego doświadczenia, że niedawno klerycy poprosili mojego przyjaciela, by powiedział im coś o celibacie, ale tak... bez teologii. Nie chodziło pewnie o unikanie odniesień do Boga.
Nie chcieli tylko słuchać scholastycznych formułek, okrągłych i nie do ugryzienia.
W Wielkim Poście częściej niż kiedykolwiek słyszymy o zbawieniu i o odkupieniu. Co z tego rozumiemy? Sporo rozumie pewnie były szef "Optimusa", któremu wprawdzie nie dowiedziono przestępstwa, ale
z aresztu zwolniono za kaucją 8 mln złotych. Albo Polacy gnijący w południowoamerykańskich więzieniach i śniący po nocach o możliwości odsiadywania wyroków w polskich celach. Wszystko jest możliwe, tylko
ktoś musi wyłożyć odpowiednią sumę.
W Starym Testamencie wykupienie człowieka z niewoli u obcych było obowiązkiem najbliższego krewnego. Dotyczyło to również wykupienia domu i pola, które wskutek bankructwa krewniaka dostały się w obce
ręce. W ten sposób funkcjonowała biblijna instytucja odkupiciela - coś w rodzaju naszego żyranta pożyczek. W czasach prorockich tytuł odkupiciela coraz częściej przypisywano Bogu, który wyrywał Izraela
z opresji. Aż w końcu przyszedł Ten, który był zapowiadanym Odkupicielem i wykupił nas z niewoli śmierci, grzechu i szatana. Nabył nas za cenę swojej krwi i obdarzył wolnością. Kaucja była nadzwyczaj
wysoka. Mimo to, nadal nie rezygnuje z funkcji naszego Odkupiciela.
Pomóż w rozwoju naszego portalu