W serwisie internetowym „The Christian Post” ukazał się wywiad z uciekinierem z Korei Północnej. Twierdzi on, że był liderem podziemnej wspólnoty chrześcijańskiej, co czyni informację jeszcze bardziej sensacyjną. W wywiadzie dla „The Christian Post” powiedział, że jeden na 100 Koreańczyków słyszał o Bogu. Każdy przejaw religijności jest surowo karany zesłaniem do wyniszczającego obozu pracy, w którym przymusza się wszelkimi sposobami skazanego, żeby wyparł się swojej wiary. Zdaniem Koreańczyka z Północy, chrześcijanie mają jednak na tyle siły wewnętrznej, że wytrzymują tę presję. Co dziwniejsze, zdaniem rozmówcy „The Christian Post”, wolą pozostać w obozie, bo wiedzą, że jeszcze trudniej byłoby im żyć poza nim, w społeczeństwie. Wspólne modlitwy grupy Koreańczyka były w dosłownym znaczeniu tego słowa podziemne. Choi Kwanghyu spotykał się z innymi chrześcijanami, którym przewodził w kopcu na ziemniaki. Pismo Święte mieli czytać przy świeczce, a psalmy śpiewali, cicho mrucząc.
Pomóż w rozwoju naszego portalu