Przynajmniej raz w roku głośno jest o parafii Łyse. Wtedy mówi
o niej cała Polska. Kilkunastometrowe palmy kurpiowskie prezentowane
w Łysych przyciągają do siebie jak magnez. "Nie wypada nie być w
Niedzielę Palmową tu, gdzie ludzie głośno wyrażają, że Jezus jest
Królem" - powiedział jeden z telewizyjnych dziennikarzy obecny na
uroczystości w 2000 r.
Tym razem Łyse stały się sławne nie przez kolorowe palmy.
Było to 20 grudnia 2000 r. Na ten dzień ks. prał. Czesław Oleksy
wyznaczył datę poświęcenia nowego kościoła. Budowa trwała 28 miesięcy.
Ksiądz Proboszcz wraz z Księdzem Wikariuszem przez ten czas wyjeżdżali
do różnych parafii głosząc tam Słowo Boże i gromadząc potrzebne fundusze
na budowę świątyni. Odwiedzali parafie w diecezji łomżyńskiej, ełckiej,
płockiej, a nawet parafie niemieckie. Ktoś, kto od czasu do czasu
odwiedzał kurpiowską parafię, widział, jak szybko wznoszą się mury.
Mógł zobaczyć ludzkie zaangażowanie, troskę kapłanów, aby wszystko
było na czas, aby wszystko było dograne. Po 28 miesiącach solidnej
pracy wspólnota parafialna i goście mogli podziwiać owoc ludzkiego
zaangażowania w budowę domu Bożego. Ksiądz Proboszcz niejednokrotnie
spoglądał na budowę swym surowym okiem, może nie zawsze i nie ze
wszystkiego był zadowolony. Dziś naprawdę może być dumny, że w tak
krótkim czasie tak mała parafia przy pomocy innych wybudowała wspaniałą
świątynię.
Wierni gromadzili się wokół świątyń (starej i nowej)
na długo przed rozpoczęciem uroczystości. Chodzili wokół nowego kościoła
i chociaż widzieli go każdego dnia, przyglądali się mu uważnie, wymieniając
krótkie komentarze. Patrzyli na wysoką wieżę, na której umieszczona
jest metalowa korona, mówili, co jeszcze jest pilnego do zrobienia.
Inni ludzie gromadzili się przy starej, drewnianej świątyni. "Ja
to przyzwyczajona jestem do tego starego kościoła" - powiedziała
starsza, pochylona kobieta, poprawiając na głowie kolorową chustkę. "
Pewnie, że nowa świątynia jest piękna i jesteśmy z tego dumni, ale
my przyzwyczailiśmy się do naszej matki" - dodał stojący obok mężczyzna,
pokazując ręką drewniany kościół.
Z minuty na minutę przybywało ludzi. W nowej świątyni
słychać było modlitwy, śpiewy. Kapłani przybyli na uroczystość ubierali
się w liturgiczne szaty, by o godz. 12.00 wraz z Pasterzem diecezji
odprawić Eucharystię. Przy dźwiękach dzwonów, które grały Anioł Pański,
wyruszyła procesja ze starego kościoła do nowego. Ministranci z krzyżem
na początku, kilkudziesięciu kapłanów, kilkuset wiernych wkroczyło
w progi nowego kościoła. Wszystkich powitał potężny krzyż umieszczony
na centralnym miejscu, ołtarz z napisem "Jestem z wami po wszystkie
dni, aż do skończenia świata". Aktu poświęcenia dokonał na początku
Mszy św. bp Stanisław Stefanek, który w homilii przypomniał, że "
Chrystus Król gromadzi nas wokół siebie, abyśmy jednoczyli się na
słuchaniu prawdy". Wyraził swoje zadowolenie, że nadzieja na budowę
kościoła stała się rzeczywistością, przeszła w czyn dzięki ludzkiemu
zaangażowaniu. "Cieszę się - powiedział Ksiądz Biskup - że Ksiądz
Prałat, ks. Czesław i ks. Zbigniew nie czekali z założonymi rękami,
aż ktoś im pomoże, ale stali się kwestarzami-misjonarzami. Jeździli
po różnych terenach, pukali, prosili: dajcie nam coś na kościół.
I ludzie dawali - na kościół, na koronę Chrystusa Króla".
Trzeba zaznaczyć, że budowa kościoła materialnego nie
spowodowała zaniedbań w pracy duszpasterskiej z wiernymi. Można to
było odczuć, kiedy wierni świeccy brali czynny udział w Liturgii
Eucharystycznej, a dziecięca schola prowadziła śpiew podczas Mszy
św.
"Długo nie mogłem podjąć decyzji, czy zdecydować się
na budowę kościoła w Łysych, w końcu przekonał mnie do tego bp Stanisław
i za to chcę mu dzisiaj serdecznie podziękować" - powiedział na zakończenie
Ksiądz Prałat. Podziękował również wszystkim, którzy wspomogli budowę.
Czy to była ostatnia budowla Księdza Prałata? Chyba nie. Ksiądz Biskup
zaznaczył, że jeżeli będzie taka potrzeba, zgłosi się po pomoc profesjonalistów,
a takimi nazwał kapłanów parafii Łyse.
Pomóż w rozwoju naszego portalu