Wielki Post - to okres, czas, kiedy nasze oczy częściej niż zwykle nakierowane są na Krzyż. Krzyż to znak, legitymacja tych wszystkich, którzy po raz pierwszy zostali nim naznaczeni na chrzcie św. Tym
znakiem włączono nas do żywego Kościoła i od tamtej pory jesteśmy Jego cząstką. Z mniejszą, lub większą świadomością podejmujemy swoje krzyże od dzieciństwa do starości. Krzyż zajmuje w naszych domach
miejsce centralne. Jest naszą wizytówką. W przypadku, gdy nieznani jesteśmy z imienia czy nazwiska, to krzyż na pewno zaświadczy o tym, że jesteśmy ochrzczeni. Musimy jednak zadać sobie pytanie: Czy to
jest równoznaczne z naszą wiarą, praktykami religijnymi? Pamiętajmy o tym, że każdy krzyż to świętość. Tego uczyli nas rodzice, dziadkowie.
Są krzyże metalowe, drewniane i inne. Nosimy maleńkie na szyi w swoich podręcznych "sanktuariach", stajemy przed tymi monumentalnymi, które uświadamiają nam wielkość chwili, jaką była męka i śmierć
Jezusa Chrystusa. Wpatrzeni w krzyż musimy być świadomi tego, że codziennie umiera na nim Boży Syn, cierpi za nasze nieprawości, grzechy. Stając częściej niż zwykle przy krzyżu, podczas Drogi Krzyżowej
musimy umieć patrzeć, słuchać i czerpać naukę na przyszłość. Z krzyża Jezus do nas przemawia, przypomina, że obok nas jest tylu ludzi załamanych, w trudnych, nieraz wręcz tragicznych warunkach. Kieruje
nasze oczy na ubogich, uciskanych, chorych i okaleczonych. Ich stan wynika często z braku, lub niemożności znalezienia pracy, niemocy, która niekiedy prowadzi nawet do depresji. Wpatrzeni w Krzyż łatwiej
możemy dostrzec wokół nas tych, którym zabrano honor, cześć czy dobre imię. On przypomina nam o zapomnianych, o tych, których okrutnie potraktował dzisiejszy, pozbawiony skrupułów świat.
Nam samym ciągle potrzeba wsparcia, aprobaty, pocieszenia. Na pewno znajdujemy je będąc w zasięgu Krzyża. W jego bliskości odczujemy dotyk ręki Chrystusa. Ręki, która jest niezawodna. Jej dotyk ochłodzi
rozgorączkowane czoło, podniesie zgiętą do ziemi głowę. Pozwoli podnieść wzrok i spojrzeć w niebo. Ta niezwykła ręka prowadzi niewidomych, przytula sieroty, zamyka oczy konającym, rozpościera spokój.
Ręka Chrystusa czyni dobro wszystkim i wszędzie. Każdy z nas może stać się jedną z Jego rąk, jeżeli w jakikolwiek sposób potrafi pomóc innym, wyciągnąć dłoń w kierunku wroga, jeżeli nie rani, ale potrafi
pocieszać. Pozwólmy Jezusowi, aby to On kierował naszymi rękami, by On był Panem naszych poczynań, by nas prowadził.
Idąc za Chrystusem Jego Krzyżową Drogą zwróćmy uwagę na Jego nogi. Zadumajmy się chwilę nad tym, gdzie kierujemy swoje kroki, jak dysponujemy zdrowymi jeszcze nogami. Czy przypadkiem nie oszczędzamy
ich, choć możemy niekiedy swoją obecnością ulżyć cierpiącym, odwiedzić chorych, więźniów, samotnych czy krewnych, którzy spragnieni są naszego słowa, obecności. Czy nie ciążą nam nasze zdrowe nogi, gdy
w niedzielę, święta mamy skierować je do kościoła? Czy zginamy je w kolanach, by klęknąć do modlitwy? Na pewno te pytania pomogą nam samym znaleźć sens Krzyża, Jego symbol, mękę i cierpienie Jezusa ukrzyżowanego.
Niesiemy za Jezusem swoje własne krzyże. Wielu z nas skrzętnie zakrywa swój krzyż i tym samym staje się on cięższy niż w rzeczywistości. Bóg jednak daje każdemu z nas taki krzyż, który jesteśmy w
stanie na swoich ramionach udźwignąć. Krzyż, od którego nie da się uwolnić, uciec. Ważną rzeczą jest, byśmy wzajemnie pomagali sobie w zmaganiach z jego ciężarem. Krzyż jest naszą nadzieją, ratunkiem.
Patrząc na Jezusa dźwigającego krzyż nie sposób nie spojrzeć na Jego obolałą, zalaną potem twarz. Podobne twarze spoglądają w naszym kierunku codziennie. Mijamy je na ulicach, widzimy w przytułkach, domach
pomocy, w domach dziecka i wielu innych miejscach. Choć przyjemnie jest patrzeć na twarze piękne, uśmiechnięte, to jednak nie wolno nam zapomnieć, że to właśnie cierpiący Chrystus upodobał sobie twarze
umęczone, oszpecone cierpieniem, twarze niedożywionych dzieci, znieważonych kobiet, bezdomnych, żebraków. Tylko oczami serca możemy dostrzec w nich właśnie Chrystusa. Godząc się z wolą Bożą przyjmujmy
każdy krzyż, a wiara pomoże nam go dźwigać i wewnętrznie nas odmieniać. Z krzyżem łatwiej będzie nam znaleźć przyjaciół, iść tam, gdzie jest bieda, choroba, a nawet nienawiść i grzech. Krzyż sprawi, że
będziemy mogli poruszyć serca bogatych i oni będą potrafili podzielić się bogactwem z biednymi, potrzebującymi. Łatwiej nam będzie realizować w życiu dwa przykazania miłości. Idąc za Jezusowym Krzyżem,
przeżywając Jego mękę, śmierć, prośmy Go równocześnie o miłosierdzie, o wsparcie, by nie ogarnęła nas obojętność względem swoich bliźnich, by nie brakło nam słów pocieszenia i przebaczenia. Prośmy również
Jezusa o to, by dopomógł nam w pełnieniu czynów miłosiernych mimo naszego utrudzenia, zmęczenia, zniechęcenia.
Tajemnica Chrystusowego Krzyża niech będzie dla nas źródłem radości. Dźwigajmy swoje krzyże z miłości do Boga. Krzyż ubogaci nasze człowieczeństwo. Podejmując go, kolejny raz zaczynamy od nowa, by
w ten sposób nasze życie stawało się lepsze. Kolejny raz przeżywajmy miłość, której doznajemy właśnie przez Krzyż. Miłość najdoskonalszą i najpełniejszą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu