Reklama

Niedziela Wrocławska

Ostatni rycerze

Bracia Gattner

Archiwum Stowarzyszenia

Bracia Gattner

Było ich sześcioro: kpt. Eugeniusz Werens „Pik”, Antoni Wodyński „Odyniec”, Ludwik Marszałek „Zbroja”, Wanda Minkiewiczowa „Danka” oraz jej mąż, Lucjan Minkiewicz „Wiktor” oraz Helena Motykówna „Dziuńka” – ostatni Niezłomni we Wrocławiu. Nie chcieli oddać Polski, o którą walczyli przez sześć lat wojny, okupantowi z Moskwy. Oddali życie, broniąc przyszłych pokoleń przed czerwonym potopem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Cała rodzina w więzieniu

Eugeniusz Werens ps. Pik urodził się w 1917 r. w Kielcach. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do wojska, w sierpniu 1939 r. ukończył szkołę oficerską w stopniu podporucznika. Wziął udział w walkach we wrześniu 1939 r. W grudniu nawiązał kontakt z Władysławem Jasińskim „Jędrusiem” i z organizacją podziemną Odwet na Kielecczyźnie. Zamieszkał w Iwoniczu i wziął ślub, pod przybranym nazwiskiem, z Krystyną Matuszak. Po wojnie podjął pracę w Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego nie ujawniając swojej przeszłości, jednak został zdekonspirowany. Wyjechał do Wrocławia, zaangażował się w działalność Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość (WiN).

26 stycznia 1946 r. w restauracji „Odrodzenie” przy ul. Szczytnickiej funkcjonariusze UB przygotowali na niego zasadzkę. „Pik” wydostał się wtedy z „kotła” zabijając trzech funkcjonariuszy. Ranny w nogę, zmienił miejsce zamieszkania, przenosząc się do Kielc. 2 lipca 1946 r. został aresztowany wraz z żoną, siostrą żony i teściową. 13 grudnia 1946 r. został skazany na karę śmierci oraz utratę praw publicznych, honorowych i obywatelskich oraz przepadek mienia. Żonę skazano na 7 lat więzienia, teściową na 5, a siostrę na 3 lata. W więzieniu urodziła się jego córka, Lucyna, którą pozwolono mu zobaczyć tylko jeden raz... 16 kwietnia 1947 r. wykonano na nim wyrok we wrocławskim więzieniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bity aż do śmierci

Reklama

Urodzony na Podlasiu Antoni Wodyński był oficerem Armii Krajowej i WiN, podporucznikiem 6. Partyzanckiej Brygady Wileńskiej. Po wojnie, w latach 1946-47 pełnił funkcję łącznika między dowódcą Władysławem Łukasiukiem „Młotem” a Komendą Okręgu Wileńskiego AK ppłk. Antoniego Olechnowicza. Udało mu się ukryć część archiwum oddziału „Młota”. Do Wrocławia przyjeżdżał często, przywoził meldunki i pocztę mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. To właśnie w czasie jednej z misji wrocławskich został 5 lipca 1947 r. postrzelony w brzuch przez funkcjonariuszy UB i aresztowany w czasie próby ucieczki z zasadzki urządzonej przez UB w mieszkaniu żony „Młota”, Jadwigi Łukasiuk, przy ul. Komuny Paryskiej 57a. Mimo stanu agonalnego został poddany brutalnemu przesłuchaniu. W protokole odnotowano tylko trzy pytania, choć zadano ich znacznie więcej. Zostały zapisane na papierze dokumentu przesłuchania obok trzech odpowiedzi, jakich udzielił. Na pytanie: Gdzie jest „Młot”? , odpowiedział: „Młot” wraz z oddziałem przebywa w lesie, ostatnio myśli o zaprzestaniu walki i rozwiązaniu oddziału. Na pytanie: Gdzie jest „Lufa”? , odpowiedział: niedawno spotkałem go przypadkowo na dworcu w Warszawie. Nie wiem gdzie teraz przebywa. Na pytanie: Gdzie jest Cyrski? , odpowiedział: nie wiem. Nie podpisał protokołu przesłuchania, bo nie był w stanie tego zrobić. W miejscu przeznaczonym na podpis znajduje się odcisk jego kciuka. Mimo iż ubecy doskonale wiedzieli kogo przesłuchiwali, to w protokole przesłuchania wpisali, że przesłuchują nieznanego z imienia i nazwiska mężczyznę. W efekcie Wodyński trafia do znajdującego się pod kontrolą WUBP szpitala we Wrocławiu jako NN. Tam umiera 8 lipca 1948 r. Jego zwłoki, jako zwłoki NN, zostają przekazane do Zakładu Anatomii Prawidłowej Kliniki Uniwersyteckiej we Wrocławiu, gdzie są przechowywane przez ponad pół roku. W końcu stycznia 1949 r. jego ciało, jako ciało NN, zostaje oddane do ćwiczeń studentom medycyny. Następnie, po upływie blisko miesiąca, zwłoki zostają pogrzebane w nieznanym do dziś miejscu.

Major twardy jak zbroja

Mjr Ludwik Marszałek „Michał Zbroja”, ostatni prezes Okręgu Wrocław Zrzeszenia WiN, urodził się na Podkarpaciu. Z braku pieniędzy nie mógł rozpocząć studiów na Politechnice Lwowskiej i wstąpił do Wojska Polskiego. W czasie Akcji „Burza” był zastępcą mjr. Adama Lazarowicza „Klamry”. Od września 1944 r. wyprowadzał z lasów zdekonspirowanych i zdemobilizowanych partyzantów. Poszukiwany przez sowiecki kontrwywiad „Smiersz” ukrywał się, kontynuując działalność konspiracyjną w poakowskich strukturach antykomunistycznych. Był redaktorem i drukarzem podziemnego pisma „Ku Wolności”. Zagrożony aresztowaniem został przeniesiony w październiku 1946 r. na Dolny Śląsk, gdzie odbudował prawie od podstaw struktury WiN. W grudniu 1947 r. aresztowany przez UB i we wrocławskim więzieniu poddany brutalnym przesłuchaniom. 10 sierpnia 1948 r., w procesie działaczy Zarządu Okręgu Wrocław WiN, skazany przez sędziego kpt. Zygmunta Bukowińskiego na karę śmierci. Oskarżycielem był prokurator mjr Jan Orliński. Jego prośba o ostatnie widzenie z rodziną została odrzucona. Rozstrzelano go 27 listopada 1948 r. wraz z trzema innymi działaczami WiN: Stanisławem Dydo, Władysławem Ciskiem i Janem Klamutem, na dziedzińcu więzienia przy Kleczkowskiej. Ciało pogrzebano na Cmentarzu Osobowickim.

Małżeństwo na służbie

Reklama

Lucjan Minkiewicz, chudy dryblas o pociągłej twarzy, wrażliwy inteligent, który w chwili wybuchu wojny był już studentem politechniki, z zacięciem do muzykowania, skrzypek. Od jesieni 1945 r. nie chce już dłużej walczyć, nie widzi sensu kontynuacji zbrojnego oporu. Taka postawa towarzyszy mu przez kolejne miesiące, jednak jako człowiek ideowy i odpowiedzialny za swoich podkomendnych nadal trwa w walce. Czyni tak pomimo poważnych kłopotów ze zdrowiem oraz próśb, a czasem ostrych wyrzutów ze strony ciężarnej żony Wandy, pseudonim „Danka”. Zachował się list Lucjana napisany w połowie 1946 r.: „ (...)Wolę zginąć w walce niż na szubienicy. Wiesz, że u mnie już teraz nie ma litości u panów z UB, a przecież ja chcę żyć jak najdłużej z Wami, chcę choć trochę zaznać szczęścia przy Twoim boku. Musisz pogodzić się z tym, że jeszcze dłuższy czas będziemy musieli żyć z dala od siebie. Danuś! Pamiętaj, że jesteś moją żoną, że byłaś tak jak ja żołnierzem. Musisz trwać na swoim posterunku, musisz wychować nasze dziecko w duchu takim, w jakim i my byliśmy wychowani!”. 30 czerwca 1948 r. w mieszkaniu przy ul. Pokutniczej 12 (dziś Łaciarska 9) bezpieka urządziła „kocioł”. W zasadzkę wpadła wówczas Wanda. Lucjan, słysząc męskie głosy w mieszkaniu zawrócił, zbiegł po schodach i uciekł, chwilę później, korzystając z zamieszania uciekła również Wanda, ale nie cieszyli się długo wolnością. Aresztowano ich 1 lipca 1948 r. Wandę Minkiewicz skazano na karę wieloletniego więzienia. Wyrok wydał sędzia Mieczysław Widaj, któremu nie przeszkadzał fakt, że Wanda Minkiewicz była w ciąży. W więzieniu urodziła córeczkę Ewę, na wolość wyszła w 1956 r. „Kiedy po latach Wanda Minkiewicz opuszczała więzienne mury, miała zalewie trzydzieści pięć lat, a wyglądała jak staruszka. Była smutna, chuda, zniszczona i schorowana, a wszystkie włosy miała siwe” – czytamy w książce Szymona Nowaka „Dziewczyny wyklęte”. Lucjan po ciężkim śledztwie został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 8 lutego 1951 r. o godz. 19.55 w więzieniu mokotowskim w Warszawie.

„Dziuńka”, która chciała walczyć

W książce „Dziewczyny Wyklęte” Szymon Nowak podkreśla, że Helena Motykówna „Dziuńka” była bardzo waleczna, odważna i... lubiła broń. Urodzona w 1924 r. w Daszewie (dziś to Ukraina), zaledwie przez 2 tygodnie była członkiem grupy „Otta”. Stracona razem z dzieckiem, w zaawansowanej ciąży (to był 8, lub 9 miesiąc) 18 lipca 1946 r. w więzieniu przy Kleczkowskiej. Dowódcą plutonu był ppor. Julian Lach. Naocznym świadkiem był oczekujący na rozprawę żołnierz AK, wywiadowca „Otta”, Idzi Gatner. To on opisał egzekucję Heleny: „Pod mur postawili tą kobietę w ciąży i tego Idziego (Piszczałkę) i innych. Ja to widziałem. Ile tam było, dwadzieścia, trzydzieści metrów. Na tą egzekucję KBW przyszło podpite. I nie, że sędzia odczytał wyrok. Wyprowadzili, oczy zawiązane i karabinami jak tylko mogli, tak siekli. W trakcie brutalnej egzekucji ranna Helena Motyka miała głośno krzyczeć: Mamo, mamo, dobij! Więźniowie, słyszący i obserwujący dramatyczny przebieg rozstrzeliwania skazanych, rzucili się wówczas do okien i zaczęli walić w miski. Był to ich protest”.

Razem z Heleną zamordowano jeszcze innych żołnierzy: Romana Roszkowskiego, Edwarda Szemberskiego i Idziego Piszczałkę. Szczątki Heleny Motykówny spoczywają na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu.

W uzasadnieniu wyroku skazującego Helenę Motykównę czytamy: „Przy wymiarze kary sąd wziął pod uwagę bierność, z jaką poddała się rozkazom dowódców bandy i solidaryzowanie się jej z działalnością bandy w ostatnim napadzie na pociąg oraz fakt, że podczas napadu dokonano mordu 10 żołnierzy armii sojuszniczej, przez co mogło nastąpić pogorszenie stosunków z zaprzyjaźnionym państwem ZSRR”.

Podziel się:

Oceń:

+1 0
2019-02-20 11:36

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Bp Solarczyk: świadectwo życia Żołnierzy Wyklętych jest jak płomień świecy w ciemnościach

Bp Marek Solarczyk

BP KEP

Bp Marek Solarczyk

Świadectwo życia Żołnierzy Wyklętych jest niczym płomień świecy w ciemnościach. Niosąc w sercu Boga i miłość Ojczyzny pozostając do końca wierni najwyższym wartościom - powiedział bp Marek Solarczyk. W pierwszą niedzielę Wielkiego Postu biskup pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej przewodniczył mszy św. w konkatedrze Matki Bożej Zwycięskiej na stołecznym Kamionku, świątyni będącej wotum za Cud nad Wisłą. Na zakończenie liturgii poświęcił obraz bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

Więcej ...

Wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej

Święty Domek w Loreto

Wlodzimierz Redzioch / Niedziela

Święty Domek w Loreto

Kult Matki Bożej Loretańskiej wywodzi się z sanktuarium domu Najświętszej Maryi Panny w Loreto. Jak podaje tradycja, jest to dom z Nazaretu, w którym Archanioł Gabriel pozdrowił przyszłą Matkę Boga i gdzie Słowo stało się Ciałem.

Więcej ...

Watykan: papież przyjął rezygnację przewodniczącego Trybunału Państwa Watykańskiego

2024-12-11 12:57

Adobe Stock

W minionych dniach, w związku z osiągnięciem limitu wiekowego określonego dla sądownictwa watykańskiego, dr Giuseppe Pignatone zrezygnował z funkcji przewodniczącego Trybunału Państwa Watykańskiego. Dziękując mu za jego wieloletnią służbę, wczoraj po południu papież Franciszek przyjął jego rezygnację z dniem 31 grudnia 2024 r. - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Chrystusowa miłość zmienia wszystko

Wiara

Chrystusowa miłość zmienia wszystko

Jezu, chcę Cię postawić na pierwszym miejscu w moim...

Wiara

Jezu, chcę Cię postawić na pierwszym miejscu w moim...

Obrońca prawdziwej wiary

Święci i błogosławieni

Obrońca prawdziwej wiary

Diecezja świdnicka. Kolęda w świetle

Niedziela Świdnicka

Diecezja świdnicka. Kolęda w świetle "ustawy Kamilka"...

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Wiara

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Oświadczenie fundacji Lux Veritatis w sprawie działań CBA

Wiadomości

Oświadczenie fundacji Lux Veritatis w sprawie działań CBA

Pierina Gilli i Godzina Łaski, czyli objawienia w...

Wiara

Pierina Gilli i Godzina Łaski, czyli objawienia w...

Rektor UKSW: prof. Mirosław Kurkowski nie żyje

Kościół

Rektor UKSW: prof. Mirosław Kurkowski nie żyje

Agenci CBA weszli do obiektów Fundacji Lux Veritatis

Wiadomości

Agenci CBA weszli do obiektów Fundacji Lux Veritatis