Zmieniają się epoki, ustroje, układy sił, a Carlos Santana gra. Gra już 60 lat, bo zaczął jako dziecko – w zespole ojca, na skrzypcach. Gdy jednak usłyszał bluesa i rock and rolla, zamienił ten instrument na gitarę. A efekty tej gry, w wypracowanym przez niego stylu, nazywanym rockiem latynoskim, nie przestały fascynować fanów. Inaczej nie wydałby 30 płyt studyjnych – pod nazwiskiem lub nazwą kierowanego przez siebie zespołu: Santana – i nie zapracowałby na miano jednego z najwybitniejszych gitarzystów rockowych wszech czasów.
Na nowej płycie „Africa Speaks”, zainspirowany dźwiękami z Afryki, 72-letni dziś mistrz stworzył wpadającą w ucho muzykę. Duża w tym zasługa 8-osobowego zespołu, w tym żony artysty, Cindy, która gra na perkusji. W kilku utworach głosu użycza Concha Buika. „W jej głosie zaklęto Ninę Simone, Ettę James i Tinę Turner jednocześnie” – ocenił Meksykanin w jednym z wywiadów. Płyty słucha się dobrze, da się do niej wracać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu