Niedziela Powołań, w tym roku przypadająca 11 maja, tradycyjnie jest dniem modlitwy o dobrych kapłanów. Podczas Mszy św. i nabożeństw poleca się Bogu intencje kandydatów do kapłaństwa i tych, którzy już
są pasterzami. Kościół modli się nie tylko o pasterzy, ale przede wszystkim o dobrych pasterzy.
Dzisiaj coraz częściej pojawiają się dyskusje - nie zawsze rzetelne - na temat kapłanów i roli, jaką mają pełnić. Urzędnik i "polityczny stróż kościelnej infrastruktury" - to tylko niektóre zarzuty
wobec księży, które można usłyszeć bądź przeczytać. Coraz częściej dyskutuje się publicznie na temat kondycji i tożsamości księży w polskim Kościele. I może dobrze, gdyż taka refleksja jest potrzebna
zawsze, bo zawsze istnieje ścisła korelacja między sytuacją kapłanów i czasami, w których oni żyją.
W zeszłym roku w którymś z katolickich tygodników przeczytałem wypowiedź jednego wykładowców teologii na wydziale teologicznym uniwersytetu, który ubolewał, że najlepszy kandydat do kapłaństwa mieści
się w kategorii BMW, czyli: bierny, mierny, ale wierny. Twierdził on, że posłuszeństwo powinno być traktowane przez księży nie tylko jako powinność wobec biskupa, ale także jako wsłuchiwanie się w potrzeby
wiernych, otwartość na krytykę z ich strony i umiejętność przyznawania się do błędów. W tej sytuacji konieczna jest refleksja nad istotą kapłaństwa służebnego. Trzeba wrócić do źródeł kapłańskiej tożsamości.
Tymczasem media robią swoje, kształtując fałszywą wizję kapłana. Stąd jedni traktują księży i biskupów jako "supermanów", którzy mogą się wypowiadać na każdy temat: sportu, polityki, bezrobocia, a
nawet przewidzieć przyszłość. Pokazuje się ich jako tych, którzy zawsze mają rację, a w dodatku - na każdy temat mówią jednym głosem. Druga skrajność to przemyślne pokazywanie wyłącznie najgorszych przykładów
realizacji kapłańskiego powołania. Co można z tym zrobić? Chyba trzeba pożegnać się ze złudzeniem, że media masowe mogą pokazywać Kościół w sposób pogłębiony i duchowy. Wręcz przeciwnie. Stąd widać przełożenie
takiej działalności na świadomość społeczeństwa, wyrażoną w ludzkich opiniach o kapłanach, które są przeróżne i bogate, jak bogata jest ludzka wyobraźnia.
Kiedyś ks. Maliński sugestywnie je określił. Jeżeli będzie miał przyzwoitą sutannę i wypucowane buty, powiedzą: "Popatrz, jaki elegancik". Jeżeli będzie nosił sutannę połataną i buty byle jakie: "Udaje
biedaka". Jeżeli będzie zdrowo wyglądał: "Temu to dobrze". Jeżeli będzie chudy i blady: "Podejrzane życie prowadzi". Jeżeli będzie w chorobie się leczył, powiedzą: "Mówi o niebie, a boi się umrzeć". Jeżeli
nie będzie się leczył: "Uczy, że trzeba szanować zdrowie, a sam tego nie robi". Jeżeli w kazaniach będzie poruszał tematy ogólne, powiedzą: "Nieżyciowy". Jeżeli będzie wchodził w szczegóły, obrażają się
na niego po kolei: rodzice, młodzież, nauczyciele, lekarze, zarzucając, że wtrąca się w ich sprawy. Jeżeli będzie jeździł dobrym samochodem: "Ten ma kasę!". Jeśli samochodu nie ma: "Ciekawe, co on z tymi
pieniędzmi robi". To skrajne opinie, które dotyczą tej samej osoby - księdza. Dlaczego więc tak różnie ludzie mówią o kapłanach?
A dlatego, że dla nich kapłan jest zagadką i to trudną do rozwiązania. Bo niby jest do ludzi we wszystkim podobny, a jednak nie taki sam. Jest z ludu wzięty, a przecież tak wiele różni się od niego.
Żyje na świecie, ale do niego nie należy. Jest mieszkańcem ziemi, na której są zbrodnie, nienawiść, grzech, ale głosi rzeczywistość, która jest zgoła inna.
Badania opinii publicznej pokazują, że najpilniejsze oczekiwanie wiernych wobec księży to nowa ewangelizacja. Potrzebna jest odnowa moralna i duchowa społeczeństwa. Nie może to jednak oznaczać "ataku
na niewiernych". Stąd być kapłanem dzisiaj to także kształtować postawę dialogu.
Ale w tym wszystkim kapłan musi być człowiekiem łączącym w sobie przyziemne obowiązki z prawdziwą świętością. To spięcie świętości z obowiązkiem doskonale ukazał Graham Green w swojej dość kontrowersyjnej
powieści Moc i chwała. Jest to historia księdza, który pracuje w Meksyku w czasie prześladowań chrześcijan. Żyje pod jednym dachem z kobietą, jest biedny i jednocześnie bardzo zastraszony. To jednak człowiek,
który z narażeniem życia stawia się na każde zawołanie wiernych i spełnia swoje kapłańskie obowiązki. Biorąc pod uwagę wymagania stawiane kapłanom pod względem świętości i celibatu, nie wypełnia ich,
ale mimo to na swój sposób jest człowiekiem "świętym w swojej grzeszności", bo wie, że za każdą kapłańską posługę grozi mu rozstrzelanie, a jednak wywiązuje się z niej. Tu widać to napięcie i jednocześnie
jest to pewien wskaźnik - kim ksiądz powinien przede wszystkim być. Wydaje się, że u nas, w Polsce, te proporcje są w pewnym stopniu odwrócone. Oczekujemy, aby kapan był takim świętym człowiekiem, a to,
czy swoje obowiązki do końca wypełnia, wydaje się już nie takie ważne.
Jaki więc powinien być współczesny kapłan? Musimy pamiętać, że wszyscy, bez wyjątku, chrześcijanie mają być świadkami Chrystusa. Ksiądz ze względu na swoją funkcję, święcenia, charyzmat, powinien
być nim niejako profesjonalnie, zawodowo. Można pokusić się o stwierdzenie, że ponieważ, mówiąc brzydko, żyje z tego, to w zamian powinien być wyjątkowym świadkiem Jezusa. Jeżeli księdza nie stać na obowiązkowość
z motywów miłości, to przynajmniej niech go będzie stać z motywów sprawiedliwości! Oczywiście, może księdzu to wszystko wychodzić lepiej lub gorzej, ale jeżeli jest w nim trochę pokory, to będzie stale
weryfikował swoją posługę, starając się dojść do doskonałości. W obecnym świecie kapłan nie może ani przez chwilę zapominać, że jest sługą Jezusa Chrystusa, a więc w praktyce - każdego człowieka, ponieważ
Kościół jest posłany do wszystkich, a nie tylko tych, którzy do niego należą. Ksiądz powinien zatem uświęcać się poprzez służbę Kościołowi, czyli ludziom, w imię Chrystusa. Nie ma dzisiaj innych dróg,
nie ma innych świadectw. Dawne się przeżyły, np. ubiór, gesty, odznaczenia. W V w. papież Celestyn I świadomy tego zakazywał noszenia przez duchownych odrębnego stroju, by nie stwarzać dystansu wobec
wiernych, a jednocześnie, by wskazać, że znakiem rozpoznawczym kapłana jest służba Chrystusowi w osobach Ludu Bożego. Centralnym elementem tej służby było sprawowanie Eucharystii. I chyba wnet wrócimy
do tamtych czasów.
"Miłujcie swoich kapłanów - mawiała Matka Teresa - aby byli znakiem miłości Boga między ludźmi, zwłaszcza ubogimi". Kapłani i świeccy są sobie nawzajem potrzebni. Muszą na siebie liczyć i muszą za
siebie nawzajem się modlić, pamiętając, że "żniwo wielkie, ale robotników mało". Świat potrzebuje nadal świętych i dobrych kapłanów! Rozpoczynający się tydzień modlitw o powołania w Kościele jest doskonałym
czasem, aby prosić "Pana żniwa, by wyprawił robotników na żniwo swoje".
Pomóż w rozwoju naszego portalu