Natalia Janowiec: Sytuacja związana z pandemią zmienia nasze dotychczasowe życie i przyzwyczajenia. W tym roku również tradycyjna kolęda wygląda inaczej niż zwykle.
Ks. Krzysztof Kalamaszek: Przyzwyczailiśmy się do wielu rzeczy w Kościele. Przyzwyczajenie jednak powoduje to, że człowiek przestaje nad daną rzeczą lub sytuacją rozmyślać, a nawet głębiej ją przeżywać. Naturalną konsekwencją wtedy jest, że to co ma być żywe, staje się martwe – bo tak zawsze było. Pan Bóg w całej historii zbawienia pokazuje, że gdy człowiek do czegoś się przywiązuje i przyzwyczaja, to wtedy dokonuje zmian. Nie czyni tego na złość człowiekowi, wręcz przeciwnie. Bóg chce, by człowiek się rozwijał, a w konsekwencji przybliżał do Niego i poznając prawdę, często zakrytą pod naleciałością przyzwyczajeń, doszedł do tego, że wszystko co Bóg mu proponuje, to czyni z miłości do człowieka i chce uratować jego duszę. Dlatego w tym duchu należy odczytywać też i obecną sytuację związaną z kolędą. Nikt nie twierdzi, że już nigdy wizyta duszpasterska nie odbędzie się według tradycyjnej formy, ale tegoroczny czas kolędowy jednak jest dla nas czasem refleksji nad jej głębszym sensem. Bo w końcu może w tym roku odczują wierni brak kapłana w swoim domu i Bożego błogosławieństwa przekazywanego przez niego. Czasami więc musi czegoś zabraknąć, by poznać tego wartość.