Oryginalną metodę walki z alkoholizmem i sposób na rozwiązanie
problemów z tym związanych znaleźli radni Częstochowy. Głosami SLD
na sesji w dniu 25 stycznia br. przyjęty został Miejski Program Profilaktyki
i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na 2001 r., który m.in. zezwala
na prawie 3-krotne zwiększenie ilości punktów sprzedaży alkoholu
w mieście, nie wyłączając z tego nawet najbliższych okolic Jasnogórskiego
Sanktuarium. Można przypuszczać, że dominujący w obecnej Radzie Miasta
radni SLD wyszli z założenia, że im prędzej i więcej ludzie wypiją,
tym mniej alkoholu zostanie i problem sam upadnie. Poza tym dla pijanego
obywatela nie trzeba dawać ofert atrakcyjnego spędzania czasu, dbać
o estetykę miasta i jego rozwój, jemu i tak się głowa raduje i chwali
tego, kto wódkę sprzedaje. Tymczasem według przeprowadzonych badań,
1 zł dochodu ze sprzedaży alkoholu, to aż 4 zł przeznaczone na likwidacje
skutków jego spożycia. Ktoś powie, jeśli ludzie chcą pić, to nieważne,
ile będzie punktów sprzedaży i tak znajdą alkohol. Częstochowscy
radni z SLD odpowiedzieli starym przysłowiem: "Jak się nie ma, co
się lubi, to się polubi, co się ma". Tego, co lubią mieszkańcy Częstochwy,
nie mają, bo podobno zbyt kosztowne dla budżetu miasta, więc niech
polubią chociaż alkohol.
W nie tak dawnych przecież czasach próbowano niszczyć
etos Częstochowy poprzez tworzenie sztucznego proletariatu i podstawianie
prowokatorów, przedstawiając przybywających tu pielgrzymów w jak
najgorszym świetle. Dziś tańszą metodą jest rozpowszechnianie alkoholu.
Niech pielgrzymi z całego świata widzą, jak leje się wóda u stóp
Jasnej Góry, jak wzrasta liczba wykroczeń, przestępstw i wybryków
chuligańskich pod wpływem alkoholu. Radni z SLD udowodnią nam, że
i teraz nie możemy czuć się bezpiecznie. Bzdurne a kosztowne reklamy,
że alkohol szkodzi zdrowiu, nikogo już nie przekonują i przeznaczanie
na to pieniędzy publicznych, zwiększając jednocześnie ilość punktów
sprzedaży, nie ma sensu. Czy taka sytuacja w mieście musi zaistnieć?
Czy mieszkańcy miasta nie mają już nic do powiedzenia? Dotychczasowe
protesty kierowane do Rady, także poprzez częstochowskie media, nie
były zbyt słyszalne i zapewne grzęzły w redakcyjnych koszach. Odezwą
się, gdy alkohol będzie dostępny w większości sklepów, a jego skutki
spowodują na ulicach sensacje, tak lubiane przez środki masowego
przekazu. W obecnej sytuacji możemy tylko bojkotować sklepy z alkoholem,
przynajmniej w pobliżu Jasnej Góry, wierzyć w rozsądek sprzedawców,
a w przyszłości wybierając radnych, zastanowić się, kto tu stawia,
dla jakich celów i za czyje pieniądze?
Wojciech Mścichowski
SLD Rozpija miasto!
Protest ULK
Unia Laikatu Katolickiego protestuje przeciwko przyjętemu na
sesji Rady Miasta w dniu 25 stycznia 2001 r. Miejskiemu Programowi
Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na 2001 r.
Uchwalony program walki z alkoholizmem spowoduje zwiększenie
ilości punktów sprzedaży alkoholu wysokoprocentowego z 87 do 260 (
co zapowiadają już "aktywiści" SLD), a to z kolei:
- zwiększy spożycie alkoholu, zwłaszcza przez młodzież,
dla której nie ma innej oferty spędzania wolnego czasu poza barami
i dyskotekami;
- zwiększy liczbę wykroczeń, przestępstw i wybryków chuligańskich
dokonywanych pod wpływem alkoholu;
- zwiększy wydatki na likwidację alkoholizmu (wg przeprowadzonych
badań 1 złotówka dochodu ze sprzedaży alkoholu musi być okupiona
4 złotymi przeznaczonymi na likwidację skutków jego spożycia);
- zwiększy liczbę klientów Izby Wytrzeźwień;
- zwiększy zagrożenie bezpieczeństwa mieszkańców.
Likwidacja zakazu sprzedaży alkoholu w strefie podjasnogórskiej
narusza bliskie milionom Polaków poczucie świętości tego miejsca,
jest dowodem nieposzanowania sacrum i lekceważenia szczególnego znaczenia
Jasnej Góry. W naszym przekonaniu, podjęta większością głosów radnych
SLD uchwała to kuriozalny przykład arogancji władz miejskich i lekceważenia
obywateli naszego miasta.
Jerzy Guła - Przewodniczący Unii Laikatu Katolickiego
Pomóż w rozwoju naszego portalu