Gloria Tibi Trinitas. Rozśpiewali się uwielbieniem Trójcy Przenajświętszej
uczestnicy odpustowej uroczystości ku czci św. Walentego w parafii
Wysoka Łańcucka, przeżywanej w niedzielę 11 lutego br. Ten wspaniały
męczennik żył w czasach starożytności chrześcijańskiej. Pełen odwagi
i miłości nie wahał się stanąć przed cesarzem Klaudiuszem, by bronić
swej wiary przed oszczerstwami pogan. Obce mu były zaparcie się wiary,
zdrada, pójście na układ ze złym światem. Z miłości do Chrystusa
i do nawróconych przez siebie chrześcijan podjął męczeństwo. Został
poddany torturom i ścięty w 269 r. Ks. Piotr Skarga w swoich Żywotach
Świętych, kończąc krótki życiorys św. Walentego, pięknie podsumowuje,
że po śmierci męczennik otrzymuje koronę przygotowaną w niebie i
chwali Trójcę Przenajświętszą na wieki. Do tej pieśni uwielbienia,
śpiewanej Trójjedynemu Bogu na wieki przez Męczennika Walentego,
włączyli się zatem i ci, których zgromadziła odpustowa uroczystość
w Wysokiej.
Gloria Tibi Trinitas. Rozśpiewali się uwielbieniem Trójcy
Przenajświętszej ci wszyscy, których do parafialnego kościoła w Wysokiej
kierowały kroki miłości i wielkiego szacunku ku osobie bp. Adama
Szala, który właśnie uroczystość odpustu wybrał na dzień swoich biskupich
prymicji w rodzinnej parafii. Jego wielkim pragnieniem jest, by trudy
życia, kapłańskiej, a teraz biskupiej posługi, były nieustannym uwielbianiem
Boga. Dlatego już na prymicyjnym obrazku - w 1979 r. - umieścił jako
motto: Gloria Tibi Trinitas, by następnie - wyniesiony przez Ojca
Świętego Jana Pawła II do godności biskupiej - uczynić te słowa swoim
biskupim zawołaniem. Stając po raz pierwszy jako biskup przy ołtarzu
w rodzinnej parafii, również ku Trójcy Świętej skierował serce swoje
i uczestników uroczystości, z mocą podkreślając w pierwszym zdaniu
homilii: "Chwała niech będzie Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu za to
nasze dzisiejsze zgromadzenie".
Gloria Tibi Trinitas. Wszystko to, co było naszym udziałem
podczas tego pięknego dnia prowadziło ku uwielbieniu Boga, ku dziękczynieniu
za Jego wielką miłość do człowieka, za Jego hojność, dzięki której
każdy może uczestniczyć w tej miłości, a przez to doświadczać prawdziwej
i głębokiej radości. A radość była dominującym nastrojem i uczuciem
tych chwil.
Najpierw uczta wokół ołtarza - radość wspólnej Eucharystii
w wypełnionej po brzegi świątyni. Księdza Biskupa otoczyła wielka
grupa braci-kapłanów z bp. Bolesławem Taborskim i ks. infułatem Stanisławem
Zygarowiczem na czele. Była zatem Przemyska Kapituła i seminaryjni
przełożeni, którym Biskup Adam rektoruje; byli kapłani z łańcuckiego (
a więc "rodzinnego") dekanatu, ale i z sąsiednich diecezji; byli
księża wikarzy pracujący na przestrzeni lat w Wysokiej i ci, których
przyprowadziła ludzka i kapłańska życzliwość dla osoby Księdza Biskupa
- Prymicjanta. Wypełniła wysocki kościół wielka rzesza tych, którzy
chcieli złożyć Bogu dziękczynienie za dar Biskupa Adama. Wśród nich
Tato Księdza Biskupa, jego bracia, bliższa i dalsza rodzina. Pełni
radości, szczęścia i dumy byli nauczyciele i wychowawcy, którzy pewno
przed laty myśleli, kim będzie ten wychowanek - uczeń Adam. Były
koleżanki i byli koledzy ze szkolnej ławki, którzy znając swego pracowitego
kolegę, wróżyli mu już wtedy wspaniałą przyszłość (ale podobno o
piusce nikt jednak nie wspominał!). Byli ci, wśród których wzrastał,
z którymi się modlił, bawił. Zjawili się na wspólne wysławianie Boga.
Śpiewali tę pieśń uwielbienia pięknie, jak pięknie śpiewał wysocki
zespół, i mocno, jak mocno przygrywała wysocka orkiestra. A obok
żyjących odczuwało się obecność tych, których Pan wcześniej odwołał
do wieczności: śp. Heleny - Mamy Księdza Biskupa, ks. Józefa Wilka,
który udzielił małemu Adamowi sakramentu chrztu świętego 10 stycznia
1954 r., ks. Andrzeja Czyża. O tym ostatnim mówił Ksiądz Biskup: "
W sposób szczególny chciałbym przywołać osobę śp. ks. Andrzeja Czyża (
proboszcza parafii w latach 1957-1977). Do dziś dnia mam w pamięci
postać kapłana modlącego się w konfesjonale i katechizującego nas
w zakrystii - bo nie można było wówczas uczyć o Panu Bogu w szkole.
To on udzielił mi Pierwszej Komunii Świętej 27 maja 1962 r. Pamiętam
też jego radość w majową niedzielę, gdy oznajmiłem mu swą decyzję
wstąpienia do Seminarium". Jakże musiał się cieszyć teraz...
Potem była druga uczta - przy stole. Znów wypełnione
bo brzegi gościnne sale w Domu Kultury, zajęte wszystkie miejsca
przy suto zastawionych stołach. Dostatek pokarmu dla ciała zapewniały
panie z Koła Gospodyń Wiejskich, a pokarmu dla duszy dostarczali
wykonawcy doskonałego programu artystycznego, wśród nich orkiestra
dęta, zespoły muzyczne: młodzieżowy i dziecięcy, kapela podwórkowa,
zespół klerycki z WSD w Przemyślu. Nad całością uroczystości czuwali (
i zrobili to z niezwykłym kunsztem) duszpasterze: proboszcz ks. Edward
Śnieżek oraz wikariusze: ks. Zbigniew Szostecki i ks. Bogusław Kamiński.
Wszystkim, którzy wielce natrudzili się nad tym, by ta niecodzienna
uroczystość była piękna należą się słowa wielkiej wdzięczności.
Gloria Tibi Trinitas. Przywołuję raz jeszcze biskupie
zawołanie, które stało się śpiewem serc ludzi zgromadzonych na tej
wspaniałej uroczystości. Kogo w tym zasługa? Niewątpliwie Pana Boga,
dlatego właśnie: Gloria Tibi Trinitas. Ale już tak jest, że Bóg w
budowaniu dobra posługuje się ludźmi. Co więcej: to dobro nie rodzi
się z dnia na dzień. Dobre owoce rodzi dobre drzewo, a to, jak wiemy,
potrzebuje lat, by owocować.
Gloria Tibi Trinitas za dobre drzewo rodziny Księdza
Biskupa Adama, w której wyrósł, w której się wychował. On sam dostrzegł
tę wielką wartość rodzinnego domu. Mówił w homilii: "Pozwólcie, Drodzy
Bracia i Siostry, że w tym miejscu, dziękując naszym praojcom, którzy
przekazali nam wiarę i tym, którzy nam w wierze przewodzą, słowa
prawdziwej wdzięczności skieruję pod adresem moich rodziców. To z
domu rodzinnego wyniosłem wiarę - to mocne przekonanie, że na pierwszym
miejscu w moim życiu powinien być Pan Bóg, że niedziela jest naprawdę
dniem świętym, który trzeba uszanować. Jestem wdzięczny moim rodzicom
za to, że uczyli mnie i moich braci wiary i miłości do Kościoła nie
tylko słowem, ale przede wszystkim życiem. I choć nie zawsze odnosiliśmy
w naszym życiu same sukcesy, byliśmy pewni życzliwego, kochającego
serca w domu. Jestem przekonany - i o to codziennie się modlę, że
dla śp. Heleny - mojej Mamy - zapłatą za troskę (a czasami i łzy)
będzie wieczne Królestwo".
Gloria Tibi Trinitas za dobre drzewo pięknych i wartościowych
tradycji pielęgnowanych w wysockiej społeczności. Życzliwość, ofiarność,
gospodarność, postawa służby, troska o kulturę. Na wszystko to patrzyliśmy
w ten uroczysty dzień i tego doświadczaliśmy - spożywaliśmy smaczne
owoce z drzewa tej tradycji: kapela, zespoły, orkiestra, chór. Jak
pięknie jest to zakorzenione, jak pielęgnowane i ochraniane przez
ludzi dobrej woli.
Na zakończenie uroczystości biskupich prymicji Ksiądz
Biskup Adam przytoczył usłyszane od innego biskupa opowiadanie. W
gościnnym pokoju sanktuarium maryjnego w Tuchowie znajduje się figurka
Matki Bożej z wyżłobionym napisem: "Synu, nie zawsze tak będzie".
Jest to pamiątka po goszczącym w tymże sanktuarium biskupie, który
swego czasu musiał opuścić swoją diecezję. Figurkę tę ofiarowała
mu jego matka i ona sporządziła ten tajemniczy napis, by przypominał
synowi - biskupowi, że nie zawsze będzie tak radosny dzień, jak dzień
biskupiej konsekracji. Biskup Adam, przytaczając to opowiadanie wyraził
przekonanie, iż zdaje sobie sprawę, że czekające go dni biskupiej
posługi nie będą tak radosne jak dzień biskupich prymicji w rodzinnej
parafii, dlatego też prosi wszystkich o modlitewne wsparcie. Zapewniamy
o tej modlitwie, Kochany Księże Biskupie, a jednocześnie życzymy,
abyś był jak najczęstszym świadkiem dobrych owoców rodzonych przez
dobre rodziny, świadkiem dobrych owoców rodzonych przez dobre parafie.
A za wszelkie dobro Biskupich prymicji: GLORIA TIBI TRINITAS.
Pomóż w rozwoju naszego portalu