Reklama

Kto jest za drzwiami, nie ma racji

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 20/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Eugeniuszem Jankiewiczem, Bożeną Ronowicz, Walerianem Piotrowskim i Markiem Kuczyńskim o misyjności, prawodawstwie i wartościach rozmawia Barbara Dziadura

Dobrze zrozumieć integrację

Barbara Dziadura: - Przez wieki historii świadomość przynależności do Europy różnie się kształtowała, choć dominowało raczej poczucie jedności niż rozłamu. Diametralnie zmieniła się sytuacja po II wojnie światowej. Wówczas zaczęto dzielić Europę na tę właściwą, czyli Zachodnią i tę drugą, czyli Wschodnią. Obalenie muru berlińskiego stało się szansą odbudowy europejskiej wspólnoty. Jaka jest ta wspólnota, a może raczej - jaka ona była u swych początków?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Eugeniusz Jankiewicz: - Jedna Europa, jaką mieliśmy kiedyś, była Europą chrześcijańską. Rzeczywiście dramat obu wojen światowych w sposób istotny podważył fundamenty tej jedności. Ale także zrodzona po tych bolesnych doświadczeniach idea budowania jedności była chrześcijańska. Robert Schuman (kandydat na ołtarze), ojciec zjednoczonej Europy był przecież chrześcijańskim politykiem. Teraz, po 50 latach podziałów, po raz pierwszy pojawia się szansa zjednoczenia Europy nie tylko w wymiarze politycznym i ekonomicznym. Nasza gotowość współuczestnictwa w dziele integracji europejskiej powinna być oparta na fundamencie bogatego dziedzictwa kulturowego budowanego na przestrzeni minionego tysiąclecia.

Marek Kuczyński: - Kolejna rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja przypomina nam o tym, że to my uczyliśmy Europę demokratycznego sprawowania rządów, a nie Europa nas. Czy dziś jednak jesteśmy w stanie pokazać, że to, co mamy do zaproponowania, jest ciekawe, dobre i czy posiadamy przygotowanych do tego ludzi?

Ks. E. J.: - Tysiąc lat temu Bracia Międzyrzeccy (trzech z nich: Benedykt, Jan i Barnaba przybyło z Włoch) nie kalkulowali, czy będziemy chcieli ich słuchać i czy mają wystarczające "oprzyrządowanie", by Dobra Nowina mogła się tu zadomowić. Położyli na szali tej misji, z którą przyszli, siebie samych.

Walerian Piotrowski: - Moim zdaniem nie możemy w dzisiejszym świecie i chyba nigdy stawiać się jako nauczyciele Europy, jako ci, którzy mają Europę uczyć, którzy mają do zrealizowania jakąś szczególną misję. Nasza kultura, stanowiąca składnik kultury europejskiej, powinna przyczyniać się do tworzenia współczesnej kultury europejskiej w duchu powrotu do korzeni, w duchu uznawania tych korzeni, które wynikają z historii Europy.

Bożena Ronowicz: - Czyli znany powszechnie kanon: filozofia grecka, etyka chrześcijańska i prawo rzymskie.

- Ojciec Święty ostrzega przed budowaniem europejskiego domu tylko na fundamentach prawa, polityki i ekonomii. Mówi: "Historia Europy jest wielką rzeką, do której wpadają rozliczne dopływy i strumienie, a różnorodność tworzących ją struktur i tradycji jest jej bogactwem. Zrąb tożsamości europejskiej zbudowany jest na chrześcijaństwie. A obecny brak jej duchowej jedności wynika głównie z kryzysu tej chrześcijańskiej samoświadomości". Czy tych słów nie należy jednak odczytywać jako zachętę do nowej ewangelizacji w Kościele, szczególnie europejskim?

Ks. E. J.: - Chrześcijaństwo ze swej natury jest misyjne, a zatem powinno korzystać z każdej możliwości realizacji swojej misji. Kościół wspiera działania jednoczące wszędzie tam, gdzie integracja służy dobru osoby ludzkiej i dobru wspólnemu. Ojciec Święty w swoich wypowiedziach mówi o tym wprost: "W tej wielkiej pracy, która stoi przed jednoczącym się kontynentem, nie może zabraknąć wkładu polskich katolików. Europa potrzebuje Polski głęboko wierzącej i po chrześcijańsku kulturowo twórczej, świadomej swej roli wyznaczonej przez Opatrzność". I dalej Ojciec Święty mówi: "Polska kultura chrześcijańska, etos religijny i narodowy są cennym rezerwuarem energii, których Europa dziś potrzebuje, by zapewnić w swoich granicach rozwój osoby ludzkiej" (Watykan, 15 lutego 1998 r.).

W. P.: - S. prof. Barbara Chyrowicz SSpS z Katedry Etyki Szczegółowej KUL pisze tak: "Po pierwsze, to nieprawda, że jesteśmy narodem, który w obliczu wyrażonych w programie obaw jest dziewiczo niewinny i patrzy z odrazą na "bezeceństwa" Unii. Niestety, ale prawie połowa Polaków (czyli również jakaś część katolików) opowiada się za eutanazją, nie brak u nas zwolenników klonowania, homoseksualiści wcale nie kryją swoich seksualnych preferencji, a prawo aborcyjne, jakkolwiek bardziej restrykcyjne niż w większości krajów Unii, nie jest zgodne z odnośną nauką Kościoła. To, co nas tak gorszy w unijnym prawodawstwie, zdołało się już jakoś u nas zadomowić. Nie ma więc co udawać, że w porównaniu z Unią jesteśmy oazą moralnego ładu". Myślę, że z taką oceną sytuacji moralnej naszego narodu jesteśmy się w stanie zgodzić i w tym aspekcie zastanowić się nad tym, czy postawa nauczyciela jest właściwa.

Ks. E. J.: - Historia naszego narodu upoważnia nas do tego, by występować w odniesieniu do innych narodów nie tylko w roli słuchającego, pouczanego...

B. R.: - ...żebrzącego, proszącego i wyciągającego ręce jedynie po pieniądze z unijnej kasy...

Ks. E. J.: - ...ale także mamy tytuł do tego, by w pewnych obszarach występować jako nauczyciel. Tak jak dobro, które tam się dzieje, może być podstawą do uczenia nas tego dobra, którego nam nie dostaje. Pamiętać bowiem należy, że każdy naród ma w swojej historii szereg wartości, które mogą być nam ofiarowane i umiejętność wzajemnego obdarowywania i wymiany tych darów jest szansą dobrze rozumianej integracji kontynentu.

Ekonomiczny skansen?

- Pozostawanie poza strukturami Unii Europejskiej abp Szczepan Wesoły nazywa ekonomicznym skansenem, a prezydent próżnią polityczną. Czy rzeczywiście nie ma innej alternatywy? Jakie są pozytywy i negatywy wynikające z przystąpienia Polski do Unii Europejskiej?

W. P.: - Był ostatnio w Polsce przewodniczący Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej bp Józef Homeyer z Niemiec, który w wywiadzie udzielonym Rzeczpospolitej powiedział tak: "Projekt wspólnej Europy ma gwarantować Europejczykom pokój i dobrobyt oraz szacunek dla godności każdej osoby ludzkiej. To oznacza zakończenie wojen i podziałów przeszłości, z powodu których Polska tak bardzo cierpiała, oraz konstrukcję takiej Unii, która będzie zdolna osiągnąć te cele w erze globalizacji. Jeśli mamy zmierzyć się z wyzwaniami przyszłości, musimy najpierw zrozumieć przeszłość. Wtedy okaże się, że polskie dziedzictwo historyczne i kulturalne jest Europie niezbędne". W tym kontekście chciałbym zwrócić uwagę na pewien incydent gospodarczy, który zdarzył się niedawno. Polska zmniejszyła kontyngent węgla, który może być importowany z Ukrainy i z Rosji. W odpowiedzi na to kraje te zareagowały podwyższeniem ceł na polskie produkty spożywcze. Tak się będzie w Europie działo, jeśli nie będzie integracji. Jeśli nie będziemy uczestniczyć w integracji europejskiej, to oczywiście będziemy mogli zamykać nasze granice poprzez granice celne, ale czy to będzie dla nas z korzyścią? Pozostawanie zatem poza obszarem integracji w tym aspekcie gospodarczym nie daje nadziei na szansę bardzo dobrego, czy choćby lepszego rozwoju Polski.

B. R.: - Chciałabym wrócić do pewnych podstaw, a mianowicie do istoty człowieka. Sądzę, że w zasadzie celem człowieka jest dążenie do czegoś korzystnego i dobrego. Ja nie mam wątpliwości, że jeżeli chcemy dążyć do wspólnoty państw europejskich, to też mamy w tym jakiś cel dla siebie korzystny. Dla mnie - przyznam się - nie są ważne nawet wartościowe rzeczy gospodarcze, że my zyskamy ekonomicznie, choć może na początku będziemy trochę prosić, trochę żebrać, czekając na inwestorów czy wyjeżdżając za pracą. W pewnym momencie bowiem uzyskamy podobny status ekonomiczny, jak inne kraje, będące już we wspólnocie. Ale dla mnie, na tym najniższym poziomie w tej chwili, w tej sytuacji globalnej, jaka jest, ważne jest to, że będziemy razem, bo razem jesteśmy bezpieczni. Kwestia bezpieczeństwa w Europie przy jednoczesnej świadomości wolności, z której niestety ludzie korzystają teraz różnie, jest według mnie bardzo ważną rzeczą.

W. P.: - Pani Prezydent słusznie podjęła problem naszego bezpieczeństwa. To nie jest tylko bezpieczeństwo w zakresie militarnym czy braku zagrożenia wojną, ale także w zakresie gospodarczym. Wydaje się, że także w aspekcie gospodarczym nasza integracja z Unią, w sposób wcale niełatwy, ale przewidywalny stwarza korzystniejszą szansę dla naszych interesów. To nie jest tak, że Unia Europejska jest instytucją, która chce nas wyzyskać i zniewolić. Jest tam jednak coś z idei chrześcijańskich, z idei solidarności: system prawa europejskiego dotyczący obrotu gospodarczego nie jest wyprany z wartości, bo jest to system sprawdzony i oparty także na kanonie prawa ludzkiego.

B. R.: - Jest tam też, może nie wszędzie, ale w niektórych państwach na pewno, mniej korupcji, nieuczciwości.

W. P.: - Oczywiście. Sprawność administracji państwowej i problem regulacji samorządowych są w wielu dziedzinach takie, że warto by je naśladować. Jest prawdą także, że dotychczasowi członkowie UE w dłuższej perspektywie czasu na integracji nie stracili. Odnieśli widoczne w ich dzisiejszym rozwoju korzyści.

Odwołać się do intelektu

- Niewątpliwie gospodarka i ekonomia są powiązane ze stylem życia, z przyjętym systemem wartości. Tych dwóch płaszczyzn nie można od siebie oddzielać. Także w patrzeniu na naszą integrację z Unią Europejską trzeba mieć świadomość współistnienia tych dwóch płaszczyzn: gospodarczej i kulturowej.

M. K.: - Dlatego ważne jest, abyśmy w naszym oglądzie sytuacji nie zawężali się jedynie do płaszczyzny ekonomicznej. W kwestii współzależności patriotyzmu i ekonomii pojawia się wiele różnych argumentów. Jednym z nich jest to, że bogatszy Niemiec będzie mógł kupić więcej ziemi niż biedniejszy Polak. Na tak racjonalnie postawiony problem, trzeba racjonalnie odpowiedzieć.

W. P.: - Kwestia wykupu polskiej ziemi, która jest tańsza, została zabezpieczona poprzez ustawę i okres przejściowy. Nie można zupełnie odstąpić od kwestii, czy to niebezpieczeństwo jest realne, czy jest to rzeczywista obawa, czy wynika ona z naszych historycznych zaszłości. Pozostaje jednak problem, czy jeżeli pozostaniemy poza Unią, to wszyscy staniemy się na tyle bogaci, że zrównamy się z np. Niemcami?

B. R.: - Tego problemu się raczej nie obawiam. Po zachodniej stronie Odry tyle ziemi leży odłogiem, tyle gospodarstw jest opuszczonych i nikt tego nie chce przejmować, nawet za darmo. Ten pas ziemi stanowi więc dla nas barierę bezpieczeństwa. Skoro tam nie chcą tej ziemi wziąć za darmo, to na pewno tutaj nie będą kupować.

W. P.: - Przede wszystkim nikt nikogo nie zmusi do sprzedania ziemi. To jest problem podstawowy. Drugim problemem jest to, czy sytuacja gospodarcza nie będzie taka, że korzystnym rozwiązaniem będzie sprzedanie tej ziemi.

- Na to wskazał m.in. abp Szczepan Wesoły. Obalając mit wyprzedaży polskiej ziemi obcokrajowcom, mówił, że "nikt obcy nie stałby się właścicielem polskiej ziemi, gdyby Polacy sami jej nie wyprzedawali. Jeżeli natomiast naczelnymi wartościami są pieniądze i szybkie bogacenie się, nie miejmy pretensji do innych". Wykup ziemi jest jednym z problemów podejmowanych przez przeciwników wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Czy są jeszcze jakieś inne sprawy, które utrudniają podjęcie tej decyzji?

Reklama

Ks. E. J.: - Niestety, uruchomił się pewien mechanizm, że decyzja pójścia do wyborów powiększa pole manewru dla ludzi, dla środowiska, dla ugrupowań politycznych, które są nam nieżyczliwie. Trzeba w tej sytuacji jednak zadbać o to, by to nie był taki bezkrytyczny odruch: Ponieważ ktoś chce grać, to ja go zignoruję i nie pójdę w ogóle na referendum. Czy nie wylejemy wtedy dziecka z kąpielą?

B. R.: - Ciężko radzić komuś, by wzniósł się ponad te uczucia. Przyznam się szczerze, że sama mam pewien dyskomfort w tym zakresie. Niestety ci, którzy są w kraju u władzy, zakładają, że z chwilą, gdy nastąpi pozytywny werdykt referendum, to oni przyjmują nową legitymację dla kontynuowania swoich rządów, dostają niejako poparcie dla swoich działań. I coraz częściej publicznie się tak wypowiadają.

W. P.: - Tu trzeba odwoływać się do intelektu. Sprawa dotyczy państwa, a nie ekipy rządowej. Rząd jest przemijający, a Polska - nie chciałbym użyć sformułowania, że jest wieczna, ponieważ narody są zjawiskiem historycznym - ale trwa i będzie trwała niezależnie od tego, jaki będzie wynik referendum i kto będzie Polską rządził. I my musimy to właśnie wybrać. Tym więcej, że projekt integracji jest projektem do realizacji na długie lata, nawet na pokolenia.

M. K.: - Wcześniej jednak naszym zadaniem jest pokazanie, że w każdej sytuacji powinniśmy zabrać głos. Niech więc każdy rozważy argumenty za i przeciw i idzie, i głosuje. Koniecznie. Musimy stanąć w obliczu wyborów. Nie wolno - moim zdaniem - stwarzać takiego klimatu, że w zasadzie iść na referendum, czyli spełniać się jako obywatel, nie warto.

B. R.: - Przede wszystkim powinniśmy jak najszerszą rzeszą pójść do referendum i skorzystać ze swoich praw. To nie stanowi wątpliwości, bo odebranie sobie tego prawa w zasadzie nie daje potem w ogóle prawa głosu. Ten ma rację, kto jest w środku, kto jest za drzwiami, nie ma racji.

Unijne normy polskie wartości

- Jan Paweł II w przemówieniu do Parlamentu RP w 1999 r. powiedział, że "Polska ma pełne prawo, aby uczestniczyć w ogólnym procesie postępu i rozwoju świata, zwłaszcza Europy". Czy wejście do UE nie jest realizacją tego prawa Polski?

Ks. E. J.: - W sytuacji, gdy filozofia patriotyzmu uległa tak radykalnej zmianie, że ona nie opiera się na walce o niepodległość w sensie granic, tylko w sensie ducha, trzeba aby świadomość tego, jaki mamy dorobek, do czego on zobowiązuje, była widoczna w edukacji młodego pokolenia. Obserwowałem świadomość Polaków na obczyźnie, którzy żyją tym samym duchem patriotyzmu, co poprzednie pokolenia Polaków. Fakt oddalenia od ojczyzny sprawia, że znaki i symbole ojczyźniane są tam wciąż tak samo postrzegane. Dla nas, tu mieszkających, zagubił się fundament naszej tożsamości. Nasza posługa Europie zaczyna się więc od uporządkowania własnego domu. Jeśli jako chrześcijanie będziemy mogli być dumni z kształtu życia politycznego, społecznego i gospodarczego w naszym kraju, będziemy mieli wówczas moralne prawo do udzielania napomnień tym, którym nie wszystko się udaje.

M. K.: - Wypowiedzi biskupów i Ojca Świętego widzę jako motywowane troską o możliwość wniesienia przez Polskę, przez naród polski określonego systemu wartości do narodów Europy. Problemy związane z systemem wartości są dla mnie ważniejsze niż problemy związane z jakością egzystowania materialnego i te rozważam najpierw, a materialne później. Jeśli uznam, że misyjność naszego narodu i również naszego Kościoła będzie bardzo mocno utrudniona przy wejściu do struktury europejskiej tu i teraz, to odpowiem "nie". Wspólna Europa jawi mi się jako bardzo dobry pomysł, ale nie jest on teraz realizowany optymalnie, nie zabezpiecza naszego bezpieczeństwa kulturowego. Nie widzę zmagań naszej ekipy rządzącej o zabezpieczenie tych interesów i w związku z tym na dzisiaj mam trudności z umotywowaniem ewentualnego głosowania na "tak".

B. R.: - Do czerwca się to na pewno nie stanie. Choć z drugiej strony, u nas, przy tej biedzie, bezrobociu, to kwestie ekonomiczne są zwykle dużo ważniejsze. Ale po wejściu do Unii Pan się przecież nie zmieni, nie zmieni Pan swojej postawy ani wartości, według których Pan postępuje?

- Podnoszone są także głosy mówiące o tym, że będziemy krajem kategorii B, że będziemy wykorzystywani i że np. z tak wielkim trudem wypracowane prawo ochrony życia będziemy musieli dostosować do unijnych norm. Czy należy się tego obawiać?

W. P.: - Zwolenników aborcji w Polsce jest dostatecznie dużo i są na tyle aktywni politycznie, że wcale nie mam pewności, że gdyby dziś poddać tę kwestię pod referendum, to byśmy ją wygrali. Poza tym prawo do aborcji, legalizacja eutanazji oraz związków homoseksualnych jest obecnie wyłączona z kompetencji Unii i przynależy do kompetencji ustawodawstwa narodowego. W różnych apelach przyjmujemy, że bronimy polskiego konstytucyjnego prawa do życia. A nikt się dziś nie zastanawia, że polskie prawo konstytucyjne życia w pełnym zakresie nie chroni, gdyż zapis o ochronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci został odrzucony, nie ma go w Konstytucji. Podobnie jest w kwestii preambuły. W polskiej Konstytucji nie ma preambuły, która wywodziłaby się z polskiej historii, polskiej kultury. Trzeba więc nabrać coraz więcej cnoty w tym zakresie, o której braku mówi s. prof. Barbara Chyrowicz, i wychowywać młode pokolenia, by one te wartości nie tylko pilnowały, ale by poszerzyły ich wpływ na system ustawodawstwa państwowego po to, by w pełni to ustawodawstwo pozostało w zgodzie z prawem naturalnym.

- Jeżeli - pod pewnymi warunkami - zgodzimy się na historyczną konieczność przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, to tym bardziej staniemy się odpowiedzialni za kształt Europy. Gdzie powinniśmy szukać fundamentów europejskiej jedności i jakie one powinny być, by nasze bycia w Europie było jak najlepsze, tzn. twórcze, mądre, wartościowe?

B. R.: - Na żadnych fundamentach się nie oprzemy, jeśli nie będzie w Europie bezpiecznie. Jeszcze raz to podkreślę, że jeżeli mam powiedzieć "tak", to ze względu na to, ze wzrośnie moje i mojej rodziny bezpieczeństwo tu, w Europie. To jest jedna rzecz, a druga sprawa to jest różnorodność w jedności. Nie boję się, że ja Polak będę zunifikowana, że stanę się nierozpoznawalna we Francji, Hiszpanii czy Niemczech. Być może będziemy mieć takie same ubrania, samochody, językiem chyba nie zaczniemy się jednakowym porozumiewać, przynajmniej w najbliższym stuleciu, ale nie boję się, że przestanę być Polką. Tych wartości, nawet jeżeli wejdziemy do Unii, nic nie zniszczy. Nawet jak się utraci język, to pewnych wartości się nie traci i czytelnym przykładem tego jest Irlandia, która straciła swój język, ale zachowała swoje wartości, które świadczą o ich narodowej tożsamości.

W. P.: - My jesteśmy dzisiaj już praktycznie w Unii w aspekcie obrotu gospodarczego, tyle tylko, że nie korzystamy z możliwości wpływania na decyzje Unii, bo to jest problem nie tylko odpowiednich przedstawicieli, nie tylko problem strzeżenia czy promowania wartości, ale to jest także pragmatyczny problem stosowania tych rozwiązań na dziś i na jutro, pewnej polityki gospodarczej, wszystkiego, co się wiąże z Unią, uchwalaniem jej budżetu, przeznaczania tego budżetu.

- Czy to znaczy, że jednak dzisiaj mamy tę dziejową szansę przystąpienia do UE?

M. K.: - Dla mnie to raczej skok w ciemno, bo nie wiemy, jak będzie wyglądać sytuacja za lat 10, 20, 30 i czy te wszystkie nasze nadzieje będą miały możliwość się tutaj zrealizować. W tym sensie w dużej mierze jest to skok w ciemno. I zanim go wykonamy, trzeba decyzję rozważyć w sposób optymalny, wykorzystujący całą naszą wiedzę. Jeżeli Polska wejdzie w struktury UE i jeżeli będzie takim narodem, który będzie stać na stworzenie elit politycznych, które nas będą reprezentować i nasze wartości, to wtedy rzeczywiście będziemy mieć realny wpływ na to, w oparciu o jakie wartości rzeczywistość Unii będzie budowana.

W. P.: - Nie można jednak lekceważyć aspektów gospodarczych i środków pomocowych. Wszystkie te fundusze strukturalne do wykorzystania przez samorząd stwarzają nadzieję na poprawę sytuacji w tych obszarach, na które zostaną przeznaczone. Warunkiem jest nasze przygotowanie do przyjęcia tych funduszy, co wcale nie jest sprawą błahą.

B. R.: - Musimy mieć też świadomość, że Zielona Góra stanie się pierwszym dużym miastem tranzytowym na terytorium Polski. Myślę, że Zielona Góra może zyskać pod względem turystycznym i co za tym idzie ekonomicznym. Ten tranzyt będzie stanowił takie koło zamachowe regionalnego rozwoju - mam nadzieję.

- Ekonomista Janusz Jankowski uważa, że to polityka, a nie ekonomia przytłumiła na Starym Kontynencie system wartości. Nie ekonomicznych wpływów zatem powinniśmy się obawiać, tylko dbać o to, by wnieść do europejskiej polityki wartości duchowe, kulturowe i społeczne. Tylko czy te wartości w Polsce jeszcze są obecne?

W. P.: - Musimy być przede wszystkim świadkami tych wartości. Myślę, że wchodząc do Europy - a w tym procesie znakomita większość ludzi będzie nadal mieszkała tam, gdzie mieszka, robiła to, co robi, troszczyła się o chleb, martwiła się o brak pracy - musimy prezentować się jako ludzie uczciwi, kompetentni, odpowiedzialni i także solidarni. Podstawą tego projektu europejskiego i postawą chrześcijaństwa jest przecież solidarność. Wobec tego musimy w sposób pozytywny te wartości kulturowe, całą naszą historię prezentować. Powinniśmy także prezentować się jako chrześcijanie, jako katolicy, skoro nimi jesteśmy.

M. K.: - My sami musimy się ewangelizować od środka, ponieważ duża czy pewna część naszego społeczeństwa jest w stanie zaakceptować prawodawstwo sprzeczne z obiektywnie prawdziwą koncepcją życia i rodziny. Wewnętrzny poziomy misyjności polega na pracy organicznej, przede wszystkim nad pokoleniem następnym, które rośnie. Jest to walka, zmaganie się o to, żeby nie gubiły się te wartości, na których przez stulecia wzrastaliśmy i żeby było co proponować w Unii, kiedy tam się znajdziemy.

B. R.: - Niewątpliwie jesteśmy bardzo rodzinni. Najlepszym tego dowodem jest to, że na święta Polacy z różnych stron świata przyjeżdżają do kraju. Nie wyjeżdżają stąd do rodziny w bogatych krajach, gdzie te święta mogą być hucznie urządzone, tylko właśnie Polacy stamtąd przyjeżdżają tu. Z tego wynika, że jednak jesteśmy ze swojej ojczyzny dumni, że jesteśmy patriotami. Uważam, że ta rodzinność, gościnność, przedsiębiorczość, inteligencja, pomysłowość - to jest to, co my ze sobą do tej Europy na pewno zabierzemy. Nie są to może takie bardzo duże wartości, ale nasze narodowe cechy, którymi z pewnością możemy się szczycić. Te wartości niewątpliwie wnosimy do Unii Europejskiej i nie ma co się obawiać, że my je stracimy, bo myśmy ich nie stracili, będąc w jarzmie ponad sto lat pod zaborami i pół wieku komunizmu też nie zniszczyło pewnych cnót Polaków.

Ks. E. J.: - Polska i Kościół w Polsce to tysiącletnia, bogata tradycja kulturowa, w której wypracowano wiele elementów istotnych dla europejskiego poczucia tożsamości. Dotyczy to nie tylko naszej dawnej jagiellońskiej świetności, ale również dziesięcioleci społecznego oporu wobec komunistycznego reżimu, podejmowanego przecież w imię europejskich wartości. Możemy się zatem szczycić i tym, że byliśmy przedmurzem chrześcijaństwa i Odsieczą Wiedeńską, i Bitwą Warszawską, i pierwszą w Europie unią między dwoma narodami, i demokratyczną Konstytucją, i bezkrwawą rewolucją "Solidarności"... Polska przez znaczą część swojej historii była państwem wielonarodowym i wielowyznaniowym. Tolerancji i umiejętności pokojowego współżycia w społeczeństwie wielokulturowym towarzyszył w Polsce duch patriotyzmu i wierności własnej narodowej i religijnej tradycji. I o tym bogactwie nie powinniśmy nigdy zapomnieć.

- Dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Oceń:

2003-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: 5. Ogólnopolska Pielgrzymka Kobiet

2024-05-19 18:32

Jasna Góra/Facebook

Do kształtowania chrześcijańskiego feminizmu w świecie - „by swoją kobiecą inność, wyjątkowość podkreślać i nią żyć” zachęcał na Jasnej Górze uczestniczki 5. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Kobiet bp Artur Ważny z Sosnowca. Spotkanie odbyło się w uroczystość Zesłania Ducha Świętego i było czasem uczenia się ufności Bogu. Przebiegało pod hasłem: „Pójdę ufna za Tobą” a jedną z „bohaterek” spotkania była św. s. Faustyna Kowalska, którą przybliżyła s. Gaudia Skass ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.

Więcej ...

Zgorszenie w Warszawie. Tęczowe "nabożeństwo" z udziałem katolickego księdza

2024-05-20 11:25

Fot. You Tube / Parafia Ewangelicko-Reformowana w Warszawie

W warszawskiej parafii ewangelicko-reformowanej „pobłogosławiono” 10 par LGBT+. W wydarzeniu, oprócz duchownych ewangelickich (w tym ewangelicko-augsburskiej pastor Haliny Radacz) uczestniczył… katolicki kapłan, ks. dr hab. Adam Świerżyński, były prorektor Gdańskiego Seminarium Duchownego, profesor UKSW. W parafii ewangelicko-reformowanej „nabożeństwo” odbyło się z okazji Międzynarodowego Dnia Przeciwko Homofobii, Bifobii i Transfobii (IDAHOBIT). Na ołtarzu leżała tęczowa flaga, było kazanie, czytania, pieśni. Oprócz warszawskiego kościoła kalwińskiego, organizatorem była… Fundacja Wiara i Tęcza - ta sama, która chciała „edukować” Kościół na Światowych Dniach Młodzieży w 2016 r. w Krakowie. Mamy więc do czynienia z pewnym zawłaszczaniem przestrzeni sacrum i znaczną nadinterpretacją „Fiducia supplicans” - co podaje portal wpolityce.pl.

Więcej ...

Piknik dzielnicowy - czas integracji i zabawy

2024-05-20 14:24

Karol Porwich

To był rodzinny czas spędzony w miłej atmosferze - mówią uczestnicy festynu dzielnicowego, który odbył się 19 maja 2024r. na terenie parafii św. Kaspra del Bufalo Misjonarzy Krwi Chrystusa w Częstochowie

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Kościół

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Maryja Matką Kościoła

Maryja Matką Kościoła

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

Wiara

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Kościół

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie