Tycipaństw nikt nie uznaje, nikt z nimi nie wymienia ambasadorów ani not dyplomatycznych, prawie nikt, oprócz reporterów, poważnie ich nie traktuje. Wszak powstają najczęściej z kaprysu założycieli i są jak ciekawostki przyrodnicze. Kilka z nich zbyt poważnie potraktował Maciej Grzenkowicz – w tym Kabuto, królestwo założone 5 lat temu pod Radomiem przez p. Mieszka, w którym wartością nadrzędną jest absolutna wolność, i Liberland, uznawany przez dwa inne tycipaństwa, a powołany do życia przez czeskiego libertariańskiego aktywistę Víta Jedličkę. Najbardziej znanym „tycim” jest Sealandia, założona przez brytyjskiego emeryta na opuszczonej platformie przeciwlotniczej na wodach międzynarodowych. Do tycipaństw autor zaliczył też kopenhaską Christianię i wileńskie Zarzecze, odróżniające się ze względu na specyficznych mieszkańców od innych miejskich dzielnic, a to już gruba przesada.
Pomóż w rozwoju naszego portalu