Nie jest przesadą stwierdzenie, że wszystko, co mamy najcenniejszego w naszej osobowości, zawdzięczamy przede wszystkim własnej matce. Z miłości nas poczęła, szczęśliwie donosiła i urodziła.
Dzięki niej pojawiliśmy się na świecie. Zwróćmy jednak uwagę na to, co było potem, tuż po urodzeniu. Matka pierwsza przyjęła nas z otwartym sercem, całkowicie zaakceptowała. Jedynie ona znała prawdziwą
cenę naszego istnienia. Uczyniła więc wszystko, żeby nas uratować. To uratowanie zostało nazwane drugim narodzeniem. Jest ono dla dziecka tak samo ważne jak przyjście na świat. Dlaczego? Moment urodzenia
dziecka jest nie tylko krytyczny i przełomowy w życiu matki. Za ten ogromny dar macierzyństwa może ona nawet zapłacić śmiercią. Stając się matką, w pełni staje się kobietą.
Matka od początku daje dziecku podwójny pokarm: mleko - aby wzrastało fizycznie i miód (por. E. Fromm), tj. radość życia, ciepło, poczucie bezpieczeństwa, wiarę we własne siły. Daje dziecku
nadzieję, że dobro zwycięży, że warto żyć, bo życie jest wspaniałe, że warto się poświęcić dla innych i że tylko takie życie ma sens. To wszystko matka daje dziecku po to, żeby stawało się coraz
bardziej wolne, żeby wzrastało duchowo. Napełnia je w nadmiarze bogactwem swojego serca. Od samego początku prowadzi do źródła wszelkiego dobra - do Boga. Ale tego Boga dziecko najpierw odczytuje
w niej. Na jej podobieństwo tworzy Jego obraz. Nawiązuje z Nim więź ufną i spontaniczną poprzez dobroć i rozmodloną postawę matki.
Dzieje się to przez cały czas bliskiego kontaktu z matką, z którą się dziecko nie rozstaje, i całkowicie utożsamia. W niej widzi źródło dobra. I nie myli się. Dziecko rozumie
matkę i bezgranicznie jej ufa. Rozumie język ciała matki. Czuje to, co ona czuje. Matka najwięcej mówi sercem. To tak, jakby mówiła słowami: Dobrze, że jesteś. Kocham cię za to, że jesteś. Kocham
cię takim, jakim jesteś. Wszystko, co posiadasz, jest godne dziękczynienia i radości. Uśmiechnij się. Ciesz się wszystkim, bo wszystko jest bardzo dobre.
Taka jest prawdziwa matka. Zasłania przed dzieckiem negatywne aspekty życia, bóle, braki czy własne niewygody. Bogu zawierza swoje najgłębsze troski i kłopoty. Stara się być przy dziecku wyciszona.
Odsłania przed dzieckiem najpiękniejsze strony życia. Jest dla dziecka szczęściem, ukojeniem w doświadczeniach, pokojem. Nie stawia jeszcze dziecku większych wymagań. Ciągle hojnie i wspaniałomyślnie
je obdarowuje, ochrania. My mówimy, że rozpieszcza. A ona po prostu bezinteresownie całym sercem je kocha i tą miłością leczy jego niepokoje i zagubienie. Oswaja z troskami, biorąc
je całkowicie na siebie. Cierpi w milczeniu za siebie i za dziecko. Cierpi z nadzieją, że doczeka się szczęścia dziecka. Pokazuje własnym przykładem, jak akceptować los, jak cieszyć
się życiem i czyni je wielką przygodą, jak zwyciężać zło dobrem (por. Rz 12, 21).
Taka jest prawdziwa matka, powołana przez Stwórcę po to, by troszczyć się o innych. Budzi życie, nosi je, karmi, pielęgnuje, strzeże i uzdalnia do ofiary. Pochyla się z miłością nad
tym, co słabe. Kieruje się dobrocią, życzliwością. Żyje mądrością serca. Jeśli pojawia się zło, zwłaszcza gdy jest nieuniknione, bierze je w siebie i przetwarza na dobro. Stąd tak wielka jest
godność matki. Niezastąpiona jej rola. Całe swoje bogactwo kobiecości: delikatność, wrażliwość, intuicję, miłość - konsekruje, uświęca i bezinteresownie oddaje w służbę tajemnicy życia. Stoi
na straży życia.
Z czasem więzy dziecka z matką rozluźniają się i dziecko się od niej odrywa, odchodzi w samodzielne życie. Zabiera wtedy ze sobą wielki dar dobroci i ofiarności, jaki wszczepiła
mu matka, jaki wyssało z jej piersi wraz z mlekiem. Ten dar pozostaje wartością niezniszczalną. Służy do budowania pełnego człowieczeństwa. Jest wielki i święty przez całe życie. Radość
życia, dobre widzenie wszystkiego: Pana Boga, ludzi, świata i siebie, wrażliwość serca na potrzeby innych, chęć poświęcenia się dla nich - to wzięliśmy od matki. Jej to zawdzięczamy. Dzięki temu
nasze życie staje się ludzkie. Nawet wtedy, gdy jesteśmy już dorośli, potrzebujemy ciepłego spojrzenia i serca matki. Wiemy, że nas rozumie i wesprze, bo zawsze bezgranicznie kocha. Dlatego
patrzymy na nią z szacunkiem i wdzięcznością.
W naszej Ojczyźnie - patrząc na jej dzieje - przez wieki tak piękną rolę pełniła kobieta-matka, matka-Polka. Pieczołowicie pielęgnowała najcenniejsze wartości tradycji, kultury, religii. Była rozmodlona
i pobożna. Całe życie wkładała w dom. Systematycznie pogłębiała swoje życie duchowe. Mogła wtedy stanąć na straży wiary i moralności. Była sumieniem mężczyzny, wychowawczynią dzieci. Zasługiwała
na największy szacunek. Stała na piedestale. I chyba dzisiaj każdy z nas tak postrzega swoją matkę.
Z racji przypadającego 26 maja Dnia Matki całuję dłonie wszystkim Matkom, dziękując im za to, że - wbrew rozmaitym nowinkom - trwają w tym zlaicyzowanym, zapędzonym świecie na straży świętości
ogniska domowego. Jako kapłan podziwiam je wszystkie, a w szczególny sposób jedną: Tę, która dała mi kiedyś życie. Życzę wszystkim Matkom, aby tego jedynego dnia - 26 maja - każda z nich usłyszała
od swego dziecka słowa: "Kocham Cię Mamusiu i dziękuję Ci za dar życia i trud wychowania. Bo nie ma piękniejszej zapłaty od dziecka, jak taki zwykły, na pozór prozaiczny gest miłości i wdzięczności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu