W myśl nowego prawa od początku tego miesiąca sklepy nie mogą prowadzić podstawowej działalności pod pretekstem świadczenia usług pocztowych, jeżeli dochody uzyskiwane z „działalności pocztowej” nie stanowią co najmniej 40% dochodów danej placówki.
Wolne dla wszystkich
O rozwiązania te od dawna zabiegali przedstawiciele związków zawodowych, zwłaszcza Solidarności, która była jednym z inicjatorów zmian. Piotr Duda, jej przewodniczący, głośno sprzeciwiał się hipokryzji właścicieli sklepów, którzy korzystając z nieścisłości prawa, nakazywali swoim pracownikom – kasjerom, sprzedawcom czy osobom wykładającym towar – pracować w niedzielę. „Najwyższy czas, aby sieci handlowe zaczęły tej ustawy przestrzegać, zamiast kombinować, jak znów ją obejść! Sklep to nie paczkomat, który «otwarty» jest całą dobę!” – napisał na Twitterze Piotr Duda w dniu wejścia w życie nowego prawa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Przewodniczący Solidarności, która przed kilku laty zainicjowała wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę, od dawna zwraca uwagę na nierówne traktowanie pracowników sklepów, którzy nie mogli korzystać z dobrodziejstwa wolnych niedziel. – To jest bardzo ważne z punktu widzenia pracowników, którzy chcą mieć niedzielę dla siebie i dla swojej rodziny. Z tego miejsca apeluję do wszystkich pracowników, ale i obywateli o to, aby jeżeli zauważą, że w niedzielę są otwarte sklepy, zgłaszali te sprawy do inspekcji pracy, a inspekcja powinna nakładać najwyższe kary. Nawet w wysokości 100 tys. zł – podkreślił Duda.
Dotychczas sieci handlowe podpisywały umowy z firmami kurierskimi i pocztowymi, by umożliwić w swoich placówkach odbiór przesyłek, co pozwalało im obchodzić prawo. Teraz ma się to zmienić.
Zakaz stał się fikcją
Zakaz handlu w niedzielę został wprowadzony w marcu 2018 r. i był stopniowo rozszerzany. W założeniach przewidziano wiele wyłączeń, które miały pomóc drobnym przedsiębiorcom i jednocześnie sprawić, by prawo nie było dotkliwe dla obywateli. Zakaz nie obejmuje m.in. właścicieli sklepów, którzy prowadzą swoją działalność osobiście, bez pracowników, działalności pocztowej, nie dotyczy też: cukierni i kawiarni, lodziarni, kwiaciarni, stacji benzynowych czy sklepów z prasą.
Dość długo nowe prawo przynosiło wymierne efekty, a pracownicy mogli korzystać z wolnych niedziel. W większości pracowniczych ankiet sprzedawcy z optymizmem podeszli do tego rozwiązania. Niestety, jak to często w takich przypadkach bywa, część większych sieci sklepów szybko nauczyła się obchodzić przepisy; pracownicy zostali zmuszeni do powrotu do pracy, a sam zakaz handlu stał się fikcją. Nawet mimo tego, że ustawa przewiduje nakładanie surowych kar za nieprzestrzeganie zakazu. Prowadzący taką działalność musi liczyć się z tym, że może zostać ukarany grzywną w wysokości od 1000 do 100 tys. zł, a przy notorycznym łamaniu zakazu – nawet karą ograniczenia wolności.
Znajdą nowe furtki?
Choć związkowcy i politycy nie kryją zadowolenia z obowiązujących od 1 lutego zmian, już słychać głosy, że sieci handlowe znalazły sposób, by je obejść. Część placówek zamierza wprowadzić na swoim terenie paczkomaty, a sprzedaż towarów umożliwić przez... kasy elektroniczne. Sprzedawcy teoretycznie będą mieli wolne, ale przecież ktoś będzie musiał pilnować porządku w otwartych sklepach czy rozwiązywać problemy pojawiające się przy kasach. Mają za to odpowiadać ochrona placówek albo kasjerzy, którym przecież można zmienić zakres obowiązków w umowach o pracę...