Reklama

Niedziela Kielecka

Zdajemy egzamin z człowieczeństwa

Uchodźcy potrzebują Eucharystii

TER

Uchodźcy potrzebują Eucharystii

Uchodźcy potrzebują nie tylko żywności, środków czystości, ubrań, schronienia. Wyrwani ze swoich domów, społeczności tęsknią za życiem, które do niedawna prowadzili. Opowiadają o swojej traumie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie sprawdziły się prognozy „specjalistów”, którzy kilka miesięcy temu twierdzili, że jeżeli wybuchnie wojna na Ukrainie, to w Polsce możemy się spodziewać miliona uchodźców. Minęło kilka tygodni konfliktu i w naszym kraju jest już przeszło dwa miliony uciekinierów z Ukrainy, a rzeka ludzi szukających bezpiecznego schronienia nadal płynie wartkim strumieniem. Trudno by znaleźć Polaka, który by w jakiś sposób nie wspomógł uciekinierów z ogarniętej wojną Ukrainy. Skala tragedii jest tak duża, że nie można przejść obok niej obojętnie, więc kiedy ktoś prosi o pomoc dla uchodźców nie odwracamy się plecami, rozumiejąc ich tragiczne położenie.

Historia, którą można uznać za cud

Dzwoni telefon. Kolega, który pochodzi z Żytomierza na Ukrainie, ma prośbę, żeby pojechać z nim na granicę do Dorohuska. Tam mają dotrzeć jego krewni. Jedziemy. Leon dzień wcześniej przewoził z Krakowa znajomych, którzy również dotarli do Polski z Żytomierza. Opowiada ich historię, którą można uznać za cud. – Oglądałeś w telewizji, jak Rosjanie zbombardowali szkołę w Żytomierzu? – pyta. Tak, oczywiście, chyba wszyscy widzieliśmy zniszczoną szkołę, w której na szczęście nie było dzieci ani nauczycieli i nikt nie zginął. Leon opowiada, że właśnie przed tą szkołą był punkt, z którego wyjeżdżali autobusem jego znajomi z rodzinami. Na szczęście spóźnił się autobus i spóźnili się wszyscy, którzy mieli nim jechać. Gdyby przyszli punktualnie, nigdzie by nie pojechali. Pokazuje zdjęcie rodziny znajomych Anny i Bogdana oraz ich dwanaściorga dzieci. Przepuścili ich wszystkich przez granice. Ukraińskie służby nie zawróciły ojca, ponieważ to bardzo liczna rodzina i ktoś musi się opiekować małymi dziećmi, poza tym trzech najstarszych synów, którzy mają osiemnaście, dwadzieścia i dwadzieścia dwa lata musiało zostać na Ukrainie, aby walczyć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

A mama tam została

Na granicy tłumy. Tłumy wolontariuszy, uciekinierów oraz osób którzy przyjechali po swoich znajomych po rodziny. Niektórzy przyjechali tu z końca Polski, a niektórzy z Niemiec i innych krajów. Czekamy „na swoich”, grzejąc się przy koksowniku. Co chwilę zmieniają się ludzie, przychodzą, grzeją się i idą dalej. Widać, że chcą porozmawiać podzielić się tym, co przeżyli, muszą to z siebie wyrzucić, może będzie im trochę lżej. Dwie siostry pokazują zdjęcia zbombardowanego Chersonia. Fotografie ilustrują skalę zniszczeń. – Tu był szpital, a tu zniszczone bloki mieszkalne – mówią, pokazując zdjęcia. Przesuwają zdjęcia na ekranie telefonu i łamie się im głos: – A tu podczas ostrzału leżymy z mamą w piwnicy, obok nasi sąsiedzi i wszyscy, którym udało się schować, straszne przeżycie – mówią. Jak my się bałyśmy tych bomb, trzęsłyśmy się ze strachu. Dzieci płakały, ludzie się modlili, każdy chciał żyć – mówią ze łzami w oczach. My jesteśmy tutaj, a mama nie chciała jechać, została z rodziną, mówią przybite. Nie chciała wyjeżdżać, „bo starych drzew się nie przesadza” – tak stwierdziła. Przyjechał po nie znajomy, zabierze ich w bezpieczne miejsce, ale traumy, jaką przeżyły, długo nie zapomną. No i mama została w Chersoniu. Wszyscy z uwagą słuchają opowieści, nawet nie wiedząc, jak zareagować, jak je pocieszyć. Podjeżdża kolejny autokar, wychodzą ludzie od razu pojawiają się wolontariusze, rozdając wodę, kanapki. – Czy czegoś nie potrzeba? – pytają. Jak mówi jeden z wolontariuszy, ci ludzie przeżyli taką traumę, że nawet jeśli są głodni, nie proszą o jedzenie. Są jakby otępiali, głód do nich wraca, jak opadną nerwy, jak się wyciszą.

Reklama

Pani Swietłana

Do koksownika podeszła pani Swietłana z mężem. Wolontariusze od razu zaproponowali gorąca zupę: – Pomidorowa, czy grochówka? – Żeby była ciepła – mówi pani Swietłana. Z Ukrainy uciekli samochodem. Długo nie mogli się zdecydować. Jechać, nie jechać? Mieszkali w małym miasteczku w pobliżu Kijowa – Putinowi chodzi o Kijów, więc myśleliśmy, że małe miejscowości będą bezpieczne – mówi. Najbardziej zostać chciał mąż, dorabiali się przecież przez lata i tak to wszystko zostawić? Pani Swietłana bała się o dzieci, ale też chciała to wszystko przeczekać. Po jakimś czasie ostrzał ucichł, nie było słychać wybuchów, uspokoiło się. Podjęli decyzję, że zostają. Cicho było kilka dni. W niedzielę rano ziemia zadrżała. Na szczęście byli już spakowani, szybko wskoczyli do samochodu, zamknęli dom na klucz, żeby go zabezpieczyć przed złodziejami i ruszyli na zachód. Ujechali kilkaset metrów, pani Swietłana kazała mężowi zatrzymać auto, żeby jeszcze raz popatrzeć na dom, bo nie wiadomo, kiedy go jeszcze zobaczą. W tym momencie pocisk artyleryjski uderzył w budynek i zrównał go z ziemią. – Mieliśmy wielkie szczęście, że nie zastanawialiśmy się długo, czy już jechać. Wszystko przepadło, nasz cały dobytek, ale życie zostało – mówi.

Reklama

Jesteśmy

Przez osiem godzin spędzonych przy koksowniku nasłuchaliśmy się wielu opowieści, każda tragiczna, każda wstrząsająca. Wolontariuszka prowadzi kolejną grupę uchodźców przez granicę. Trzeba zrobić zdjęcie. Robię zdjęcie, a na Leona rzucają się kobiety i dzieci. – Jesteśmy – mówią. Okazuje się, że to właśnie część jego rodziny. Druga część jedzie samochodem, mąż krewnej przywiózł ich pod granicę, ale musiał wracać. Kuzynka, mimo że nie umiała jeździć autem, jakoś przekroczyła granicę. Mamy komplet – jedenaście osób. Znowu rozmowy, znowu emocje. Nie głodni? Nie. Jedźmy już jak najprędzej – mówią. Do Kielc daleka droga, może jednak by coś zjedli? Jedziemy i koniec. Emocje opadły godzinę później, jak poczuli się bezpiecznie, to przed Lublinem prosili, żeby się gdzieś zatrzymać, żeby coś zjeść, bo bardzo głodni. Nad ranem dojechaliśmy do Chęcin do Powiatowego Schroniska Szkolnego. Tydzień później przywiozłem tam dalszą część rodziny: Olę z bliźniakami Władysławem i Stanisławem. Gdy ich przywoziłem wieczorem cała rodzina, która wcześniej dotarła stała przed schroniskiem, aby ich przywitać.

Potrzeba modlitwy

Od kilku tygodni w hotelu Ameliówka w Mąchociach Kapitulnych pod Kielcami w niedzielne popołudnia odprawiane są Msze św. dla uchodźców. Hotelowa stołówka zamienia się w kaplicę, ustawiany jest ołtarz i ambonka. Msze św. odprawiają kapłani m.in. z parafii Brzezinki, Leszczyn oraz Tarczka. Eucharystii przewodniczy proboszcz Tarczka ks. Krzysztof Sochacki, znający bardzo dobrze język naszych wschodnich sąsiadów, ponieważ przez 10 lat pracował na Ukrainie. 20 marca homilię wygłosił ks. Krzysztof Tkaczyk z parafii św. Jacka w Leszczynach. Na Mszę św. przyjechał z relikwiami patrona parafii. W homilii mówił m.in. o tragedii, jaka spotkała Ukrainę, oraz o potrzebie zaufania Bogu w tych trudnych chwilach doświadczeń. Pokazując relikwie św. Jacka, przytoczył jedną z legend związanych z jego pobytem w Kijowie. Mówił o ucieczce przed hordami Tatarów, którzy w XIII w. najeżdżali te ziemie i o ocaleniu przez św. Jacka Najświętszego Sakramentu oraz figury Maryi z jednego z kościołów. Zachęcał zebranych, aby wzorem św. Jacka chronili w swoich sercach Jezusa oraz Jego Matkę. Po Mszy św. wszyscy ucałowali relikwie świętego dominikanina i, jak każe ukraiński zwyczaj, dotykali relikwii czołami. Jedna z pań po tym jak zrobiłem im pamiątkowe zdjęcie,powiedziała, że czuje się u nas jak w domu, „nawet jest Msza św. i ksiądz mówiący w ich rodzimym języku”.

Podziel się:

Oceń:

0 0
2022-04-05 13:24

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Zbiórka pieniędzy na rzecz Caritas Diecezji Charkowsko-Zaporoskiej

Mat.prasowy

W związku z sytuacją na Ukrainie, Caritas Archidiecezji Lubelskiej organizuje zbiórkę pieniędzy na rzecz Caritas Diecezji Charkowsko-Zaporoskiej.

Więcej ...

Św. Bernadetta Soubirous

św. Maria Bernadetta Soubirous

źródło: wikipedia.pl

św. Maria Bernadetta Soubirous

Bernadetta urodziła się w Lourdes 7 stycznia 1844 roku. W wieku czternastu lat przy grocie Massabielle objawiła się jej Matka Boża, która przedstawiła się jako Niepokalane Poczęcie.

Więcej ...

Zaproszenie na pielgrzymkę do Francji. Każdy może dołączyć

2024-04-16 13:39
Pielgrzymka do Francji

organizatorzy

Pielgrzymka do Francji

Chcesz spędzić tegoroczne wakacje, poznając ciekawe miejsca, a nie masz jeszcze pomysłu, gdzie pojechać? Parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie zaprasza w dniach 19-26 sierpnia 2024 r. do odkrywania piękna zakątków Francji, jej historii i duchowości.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Jezus mówi dziś o głodzie, który zagnieżdża się w...

Wiara

Jezus mówi dziś o głodzie, który zagnieżdża się w...

1690 kleryków w Kościele katolickim w Polsce w 2024 r.,...

Kościół

1690 kleryków w Kościele katolickim w Polsce w 2024 r.,...

Koniec procesu o cud za wstawiennictwem siostry Barbary...

Kościół

Koniec procesu o cud za wstawiennictwem siostry Barbary...

Jak wybiera się nowego biskupa? - wywiad z kard....

Kościół

Jak wybiera się nowego biskupa? - wywiad z kard....

Zakaz działalności dla wspólnoty

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Zakaz działalności dla wspólnoty "Domy Modlitwy św....

Smoleńsk. Niezabliźniona rana

Wiadomości

Smoleńsk. Niezabliźniona rana

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

Kościół

Przewodniczący KEP prosi, by najbliższa niedziela była...

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Kościół

„Niech żyje Polska!” - ulicami Warszawy przeszedł...

Maryja – Matką s. Faustyny

Wiara

Maryja – Matką s. Faustyny