Naśladowanie Jezusa było największym pragnieniem, które św. Zygmunt Feliński chciał urzeczywistniać w każdej życiowej sytuacji. Podkreślał, że postawa, „by się przemienić w Jezusa, oto alfa i omega doskonałości chrześcijańskiej i jedyny cel pracy wewnętrznej”. W drodze za Chrystusem gotowy był pójść aż na Kalwarię. Uważał, że tylko u stóp Krzyża możemy zaczerpnąć siły do wiernego wypełniania woli Bożej na stanowisku, na jakim podobało się Opatrzności nas umieścić.
Przez krzyż...
Gdy przebywał na zesłaniu, wyznał: „Błogosławiony to krzyż, co zamiast do ziemi przygniatać, od ziemi owszem odrywa i wzrok duszy wciąż ku niebu podniesiony trzymać rozkazuje. Łzy, co krzyż taki wyciska, nie są łzami zgryzoty i rozpaczy, ale wdzięczności tylko, skruchy i miłości”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Krzyż Jezusa był dla świętego pasterza stolicy drogą wiodącą do spotkania z Bogiem w wieczności. Wskazywał mu jednocześnie drogę nadziei, która wypływała z głębokiej wiary, całkowitego podporządkowania się woli Bożej oraz wielkodusznego służenia drugiemu człowiekowi.
...do zmartwychwstania
Reklama
Święty Zygmunt Feliński nie zatrzymywał się jednak tylko na krzyżu. W swej drodze wiary szedł razem z Maryją dalej – ku zmartwychwstaniu. Podkreślał, że po tylu krzyżujących i wyczerpujących siły udręczeniach, wielką radością i wypoczynkiem dla ducha Maryi było ujrzeć wreszcie Zmartwychwstałego i już niezdolnego nawet do cierpienia Jezusa. Maryja wiedziała wprawdzie, bolejąc pod krzyżem, że po trzech dniach Jej Syn zmartwychwstanie, ale „czyż mogła nie współcierpieć rzeczywiście i straszliwie, patrząc na rzeczywiste i straszliwe Jego cierpienia? To też i radość Jej ze zmartwychwstania bynajmniej się nie zmniejszyła przeto, że je wpierw wiarą przewidziała”. Arcybiskup wygnaniec wskazywał, że zmartwychwstanie Jezusa jest rękojmią naszego własnego zmartwychwstania i jakby zadatkiem przyszłej chwały wybranych. Gwarantują nam to nieomylne wyroki Boże, a więc „wolno nam cieszyć się tą obietnicą, czerpiąc z niej odwagę do walki z potrójną pożądliwością w ciągu życia doczesnego”.
Podkreślał, że najmocniejszą otuchę, pod względem nadziei zmartwychwstania, daje nam przykład Maryi, która, uprzedzając powszechne zmartwychwstanie, już z ciałem swoim zasiada w niebie na tronie chwały. „Pracujmy, póki czas, aby na Sądzie Ostatecznym, gdy zatrąbi Anioł zmartwychwstania, znaleźć się po prawicy Baranka. Najpewniejszą zaś do tego drogą jest naśladowanie Najświętszej Panny za życia, gdyż ten tylko podobnym Jej będzie w chwale, kto i w cnotach stał się Jej podobny” – zachęcał.
W mocy sakramentów
Święty Zygmunt Feliński przypominał, że jest także inne zmartwychwstanie – niemożliwe dla Niepokalanej Bożej Rodzicielki, a dostępne tylko grzesznym duszom. To zmartwychwstanie do życia łaski, umarłej przez grzech śmiertelny duszy. Dokonuje się ono przez sakramenty, które, czerpiąc swą moc z męki Zbawiciela, dokonują tego cudownego wskrzeszenia.
Reklama
Arcybiskup wygnaniec przestrzegał, że kto zachowując formy chrześcijańskie, „hołduje sercem światu i na jego ołtarzach składa swe ofiary, ten według słów Zbawiciela podobny jest do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa”. Zachęcał, aby zwrócić się odtąd całkowicie ku Bogu. Nie poprzestając na podtrzymywaniu w duszy życia łaski przez godne przyjęcie świętych sakramentów, powinniśmy prowadzić życie na wzór Maryi, „której nie tylko każdy czyn, ale każde pragnienie, każdy oddech, każde uderzenie serca całkiem poświęcone było Bogu”.
Z miłości do Kościoła
Święty arcybiskup stolicy podkreślał, że Krew Zbawiciela jest ziarnem wrzucanym w glebę odrodzenia, która swój plon będzie nieść do skończenia wieków. Uczył, że z przebitego boku Niewinnego Baranka wytrysnęła krynica żywej wody, która „obfitym zdrojem przebiega dziejową niwę ludzkości, skrapiając z kolei dobroczynną rosą swoją rodzące się i gasnące jedne po drugich pokolenia”.
Aby to źródło życia nigdy się nie zatamowało i by każdy spragniony orzeźwić się mógł w jego strugach, potrzeba było zabezpieczyć owoce Męki Pańskiej od skażenia i zbliżyć je do ust każdego człowieka. Św. Zygmunt Feliński zaznaczał, że ten podwójny cel osiągnął Jezus za pomocą ustanowienia Kościoła. Podkreślał, że ta Boża instytucja, zrodzona na Kalwarii, a na długo przed tym zapowiedziana przez Zbawcę, strzeże czystości Jego nauki. Tylko Kościół wykłada prawdziwe jej znaczenie, stosuje ją do bieżących potrzeb i jest jakby kanałem, za pośrednictwem którego zdroje łaski spływają z nieba na ziemię.
Reklama
13 czerwca 1863 r., wezwany przez cara Aleksandra II do Petersburga, św. arcybiskup stolicy żegnał księży w Warszawie, wypowiadając w swoim przemówieniu znamienne słowa: „Strzeżcie praw Kościoła św., pilnujcie gorliwie tej św. wiary naszej, przeciwnościami nie zrażajcie się, miejcie Pana Boga w pamięci i sercu. Jeżeliby was kto namawiał do takiego czynu, którego popełnić się nie godzi bez uchybienia prawom Bożym i prawom Kościoła, odpowiadajcie każdy: Non possumus, odpowiadajcie wszyscy: Non possumus. (...) A choćby wam te rozkazy od najwyższej przychodziły władzy, choćby w imieniu moim, choćby były moje, czego nie daj, Boże, choćbyście sądzili, że to moje pismo, że to mój głos, nie słuchajcie, nie wierzcie”.
Zmartwychwstać z Maryją
W swoim życiu wszelkie sprawy św. Zygmunt Feliński zawierzał Maryi. Przywiązywał wielką wagę do kultu Maryi w życiu duchowym i moralnym człowieka i całego społeczeństwa. W jego pobożności szczególne miejsce zajmowała Matka Boża Częstochowska. Przed objęciem rządów w Warszawie udał się na Jasną Górę i tam oddał siebie i swoje pasterzowanie pod opiekę Matki i Królowej, „co na tym miejscu tyle cudownych łask wyjednała tym, co się do Niej z pokorą i ufnością uciekali”.
Pragnął też, aby nabożeństwa majowe, które wprowadził w archidiecezji warszawskiej, ożywiały pobożność ludu oraz „przyczyniły się do wzrostu życia religijnego i moralnego” narodu. Wysuwał przy tym „konkretny program pracy”, mający na celu odrodzenie rodziny i społeczeństwa „za pomocą pobożności Maryjnej”. Różaniec był jego ulubioną modlitwą.
Święty Zygmunt Szczęsny Feliński kierował się w życiu słowami Jezusa: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”. Podążał za Chrystusem drogą Ewangelii, dlatego przypominał sobie i innym: „Jedno jest tylko światło prawdziwe i nieomylne – Objawienie Boskie, wczytujmy się w to Objawienie, aby go wcielić w siebie i przejąć się jego duchem”. To miłość Boga, Najświętszej Maryi Panny, Kościoła i każdego spotkanego człowieka były dla św. arcybiskupa Warszawy pewną drogą, wiodącą do prawdziwego zmartwychwstania.