Reklama
Mateusz Wyrwich: Gdy czytam książki czy artykuły o Kościele na Śląsku, odnoszę wrażenie, że był on przez komunistów poddany szczególnym represjom. Zwłaszcza w czasie stalinizmu, ale też w późniejszych dekadach. Wyraziście widać to w Pańskich książkach, jak choćby w Kruchtoizacji... Dlaczego?
Adam Dziurok: Ważny dla władz partyjno-państwowych region przemysłowy miał się stać swoistą awangardą w kształtowaniu „nowego człowieka”, wyzwolonego z więzów religii. Pewne znaczenie w polityce antykościelnej władz w początkowym okresie miała m.in. aktywność śląskiego kuratora oświaty Jerzego Berka. To on odpowiadał za szybkie tempo usuwania nauki religii oraz krzyży ze szkół. Właśnie w woj. śląskim najszybciej – od września 1948 r. – i najbardziej energicznie realizowano tę inicjatywę. Podczas akcji antykrzyżowej kurator Berek tłumaczył nauczycielom, że „wizerunek Ukrzyżowanego budzi instynkty krwiożercze”, ale kładł przy tym nacisk na długofalowe kształtowanie młodego pokolenia, wskazując, że „nauczycielstwo musi tak wychować młodzież, że przesunięcie krzyża przyjmie jako coś naturalnego”. Podobnie skutecznie zrealizowano w regionie projekt zakładania szkół Towarzystwa Przyjaciół Dzieci (bez nauki religii) oraz zwalniania ze szkół nauczycieli religii pod pretekstem niepopierania przez nich tzw. akcji pokojowej. W diecezji katowickiej doszło do dwóch akcji zatrzymań duchownych w związku z odczytaniem w kościołach listów pasterskich biskupów (w latach 1949 i 1952). Była to wyraźna przestroga, że ofiarą represji może się stać każdy kapłan, który wykonuje swoje duszpasterskie obowiązki. W tym czasie na terenie województwa aresztowano mniej więcej pięćdziesięcioro księży, zakonników, kleryków i sióstr zakonnych. Symbolem represji wobec górnośląskiego Kościoła w okresie stalinizmu było jednak bezprecedensowe usunięcie z diecezji aż trzech biskupów (nic podobnego nie zdarzyło się w żadnej innej polskiej diecezji). Miało to miejsce w listopadzie 1952 r., a więc jeszcze przed aresztowaniem prymasa Wyszyńskiego. Zresztą stanowczy protest śląskich hierarchów wobec akcji usuwania religii ze szkół, który stał się pretekstem do ich wysiedlenia, można nawet uznać za swoiste pierwsze Non possumus polskiego Kościoła. Schorowany, zasłużony biskup Stanisław Adamski wraz z biskupem koadiutorem Herbertem Bednorzem oraz biskupem Juliuszem Bieńkiem przebywali na wygnaniu 4 lata, aż do listopada 1956 r.
Mroczne czasy stalinizmu przyniosły także zakaz organizowania pielgrzymek do Piekar Śląskich (w 1953 r.), które stały się najważniejszą „amboną” górnośląskiego Kościoła. Uderzono także w wydawane na terenie woj. katowickiego dwa tygodniki o największym nakładzie spośród wszystkich tytułów prasy katolickiej w kraju – Gościa Niedzielnego i Niedzielę. Ten pierwszy został przejęty przez Stowarzyszenie „Pax” i stał się na kilka lat narzędziem propagandy komunistycznej, drugi zaś po prostu zawieszono.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wyjątkowej obserwacji komuniści poddali Częstochowę i klasztor Ojców Paulinów na Jasnej Górze. Próbowano zmarginalizować jego znaczenie po 1989 r. Dlaczego klasztor był dla władzy tak niebezpieczny?
Jasna Góra, jako duchowa stolica i serce katolickiej Polski, była postrzegana przez komunistów jako wyjątkowo groźny ośrodek krzewienia „wrogiej ideologii”. To tu swój drugi dom miał „Prymas Jasnogórski” Stefan Wyszyński, a dodatkową czujność władz wzbudzały liczne pielgrzymki zmierzające do Częstochowy z całego kraju. Władze partyjno-państwowe zastosowały wobec jasnogórskiego sanktuarium cały szereg przedsięwzięć, które miały ograniczyć zasięg jego oddziaływania religijnego i społecznego. Miały temu służyć m.in. budowa w Częstochowie robotniczej dzielnicy z Hutą im. Bolesława Bieruta, próba odseparowania sanktuarium od miasta przez poprowadzenie trasy szybkiego ruchu, ale nade wszystko polityka antypielgrzymkowa. Mnożono trudności przy wydawaniu pozwoleń na organizację pielgrzymek, zakłócano uroczystości religijne, próbowano zdyskredytować ruch pielgrzymkowy – np. specjalnie nie reagowano na aktywność nachalnych „przypinaczy”. Szerokim echem odbiły się akcja wtargnięcia w 1958 r. przedstawicieli prokuratury i aparatu bezpieczeństwa do pomieszczeń Instytutu Prymasowskiego na Jasnej Górze i późniejsze procesy sądowe. Kardynał Wyszyński deklarował nawet, że zgłosi się osobiście do sądu, gdyż uważał, że w tych procesach „sądzony jest prymas”. Paulini byli poddawani dogłębnej inwigilacji, a Służba Bezpieczeństwa dążyła do tworzenia różnorakich napięć zarówno wewnątrz zakonu, jak i w jego relacjach z Kurią Częstochowską. Dodatkową aktywność SB obserwowano w związku z konferencjami polskiego episkopatu. Gromadzono informacje na temat pielgrzymów, stosowano podsłuch i tajny przegląd korespondencji, a przede wszystkim nagrywano kazania i analizowano ich treść. Apogeum tych działań miało miejsce podczas uroczystości milenijnych i pielgrzymek papieskich. Skala aktywności aparatu bezpieczeństwa powodowała, że Jasna Góra była jednym z najważniejszych punktów na mapie antykościelnych przedsięwzięć operacyjnych SB w Polsce „ludowej”.
W jakim stopniu Śląsk – wierni i duchowieństwo – obronił się przed ateizacją?
Nachalna ateizacja i otwarta walka z Kościołem nie przyniosły oczekiwanych przez władze komunistyczne rezultatów. Działania te prowadziły raczej do wzmocnienia Kościoła katolickiego, choć był to, oczywiście, trudny czas próby dla katolików i wykruszania się „chrześcijan z metryki” – w myśl zasady, że „chwiejni całkowicie odpadają, a wierni stają się jeszcze wierniejsi”. Działania władz wobec Kościoła przewrotnie skwitował ks. Teodor Lichota, który funkcjonariuszom SB oznajmił, że powinni otrzymać Krzyż „Pro Ecclesia et Pontifice”, czyli odznaczenie Stolicy Apostolskiej za zasługi dla Kościoła, „bo napędzają mu więcej ludzi aniżeli misjonarze”. I dodał: „Nawet wielu niewierzących przychodzi na nabożeństwa z opozycji za różne szykany, jakich Kościół doznaje”. Były jednak i inne postawy: konformizmu, a nawet kolaboracji, zarówno wśród katolików świeckich, jak i duchowieństwa. Mała grupa duchowieństwa dała się zwieść próbom pogodzenia komunizmu z katolicyzmem i wstąpiła w szeregi „księży patriotów” czy „księży intelektualistów”. To przedstawiciele tych środowisk (ks. Filip Bednorz i ks. Jan Piskorz) kierowali katowickim Kościołem w okresie wysiedlenia prawowitych biskupów. Opozycja wobec ich despotycznych i niegodnych rządów była jednak na tyle silna wśród duchowieństwa, że niektórzy mówią nawet o funkcjonowaniu w tym czasie „Kościoła podziemnego” na Śląsku.
Dr hab. Adam Dziurok profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, znawca problematyki kościelnej