Monika Jaworska: Jak to się stało, że siostry włączyły się w Duchową Adopcję Rodzin?
S. Agnieszką Kot: Ks. Tomasz Gorczyński zadzwonił do nas z pytaniem, czy włączymy się w to dzieło. Nas, mniszek, nie trzeba zachęcać do modlitwy, więc nawet wiele się nie zastanawiałyśmy. Myślę, że nie tylko Wydział Duszpasterstwa Rodzin, ale każdy myślący człowiek widzi, jak wielka walka toczy się o rodzinę, jak bardzo niszczone są rodziny i człowiek przez współczesne ideologie. Dlatego nasza odpowiedź natychmiast brzmiała: Tak. Podałyśmy nasz adres e-mailowy, na który rodziny czy osoby w potrzebie cały czas mogą wysyłać wiadomość: modlitwa@redemptorystki.pl, w tytule wpisując: Duchowa Adopcja Rodzin.
Reklama
Pojawiły się już intencje na e-mailu?
Oczywiście. Jak paląca jest potrzeba modlitwy za rodziny świadczy fakt, że prośby o modlitwę zaczęły napływać od razu. Niemal każdy e-mail zaczyna się od słów: „W kościele dowiedziałem/łam się o duchowej adopcji rodzin…” i rozpoczyna się opowieść. Każda nasycona niewiarygodnym bólem, a jednocześnie wolą walki o własną rodzinę i… wiarą, że z Bożą pomocą wyjdą z kryzysu. Na początku myślałyśmy, że akcja obejmuje zasięgiem jedynie naszą diecezję. Dziś piszą ludzie z całej Polski, albo lepiej powiedzieć: Polacy z całego świata, gdzie tylko dotarła wiadomość. Obejmujemy modlitwą konkretne rodziny. Tych, którzy do nas piszą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak to wygląda w praktyce: Siostra otrzymuje e-maila i odpowiada w jakiś określony sposób?
Staram się odpowiedzieć na każdy e-mail, napisać jakieś dobre słowo, podnieść na duchu, wzmocnić, wyakcentować dobro zauważone między linijkami, obecne jakoś, przyćmione przez problemy i ból zranień. Próbuję pokazać perspektywę, odnaleźć nadzieję. Jak w wielu takich sytuacjach czasem przerodzi się to pewnie w jakieś duchowe towarzyszenie, korespondencję. Ludzie bardzo potrzebują pewności, że kogoś obchodzą ich problemy, ich ból, że w Kościele są osoby, które troszczą się o zranione członki tej wspólnoty.
Reklama
Modlą się siostry konkretną modlitwą w tych intencjach?
Zazwyczaj modlimy się za te rodziny na Nowennie Nieustannej do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, włączamy je do nowenny przez wstawiennictwo naszej Założycielki, której temat jedności i miłości wzajemnej był bardzo drogi. Dała nam go jako pierwszą regułę. Chcemy również w ten sposób modlić się za rodziny: troską o naszą wzajemną miłość we wspólnocie, pokonywaniem naszych oporów, urazów, przebaczaniem zranień. To wszystko ma swoją wartość i cenę, zwłaszcza gdy jest świadomie ofiarowane. Przy tym chcę uczyć ludzi takiego myślenia, że nie chodzi tylko o „odmówienie” określonych modlitw w jakiejś intencji. Chodzi o ofiary składane w codzienności, chodzi o wartość życia monastycznego jako taką, poprzez które nasza modlitwa nabiera takiej mocy: w naszym życiu wszystko należy do Boga i wszystko można uczynić „materiałem” – przedmiotem ofiarowanym za innych, zwłaszcza takie rzeczy jak pokonanie własnej słabości, pychy, egoizmu, zamknięcia się. W rodzinach dochodzi często do wielkich kryzysów, bo nie pokonujemy małych, nie troszczymy się o jakość i głębię naszych więzi, tylko gasimy pożary, jak już się pali. Ktoś dawno temu spotkany przekazał mi też taką swoją praktykę, że nie zawsze prosi siostry konkretnie o modlitwę, ale prosi Boga, żeby udzielił mu z owoców życia mniszek. Bardzo mnie wzruszyła wiara tego człowieka. O to chodzi! My nawet nie o wszystkim musimy wiedzieć. My wiemy, że trzeba ofiarować życie: czytaj – konkretną codzienność, w najważniejszych sprawach, a ochrona i wsparcie rodzin należą do takich spraw.
Jak Siostra myśli, czy np. oprócz wysłuchania przez Pana Boga tych próśb, będą jeszcze jakieś inne owoce adopcji?
Myślę, że jednym z takich owoców już jest sama świadomość naszej wzajemnej bliskości i wsparcia w Kościele. Świadomość, że jest ktoś, kto za nich wstawia się przed Bogiem, zanosi Mu ich sprawy. Nie jesteśmy daleko, mimo klauzury, od życia konkretnych rodzin: naszych własnych, naszych przyjaciół, krewnych. W nich jak w soczewce skupiają się problemy wszystkich rodzin. Dlatego nie jest trudno wczuć się i zrozumieć, co przeżywają ludzie, którzy do nas piszą. Potrzebujemy siebie nawzajem – uzupełniamy się. Każda wspólnota monastyczna spędza całe życie razem. My nie zmieniamy placówek ani wspólnot. Uczymy się żyć razem. Klauzura sprawia, że nie jest za bardzo możliwe uciec od problemów, każdy trzeba konstruktywnie przepracować, rozwiązać. Jest tylko jedno wyjście: w głąb. Nie ma manewrów na powierzchni życia i relacji. To nic nie daje, niczego nie rozwiązuje. Może tylko spowodować nabrzmiewanie konfliktów. Dzielimy się tym doświadczeniem i siłą płynącą od Boga z ludźmi, wśród których żyjemy.
Siostry z zakonów kontemplacyjnych z terenu naszej diecezji modlą się w intencji rodzin w ramach nowej akcji, jaką jest Duchowa Adopcja Rodzin. Jak poinformował dyrektor kurialnego Wydziału Duszpasterstwa Rodzin ks. Tomasz Gorczyński jest to jeden z owoców Światowego Spotkania Rodzin w Rzymie, jaki zrodził się w diecezji bielsko-żywieckiej. Zaangażowały się w to różne grupy i wspólnoty a także siostry zakonne: redemptorystki z Bielska-Białej, karmelitanki bose z Oświęcimia i klaryski od Wieczystej Adoracji z Kęt. Polega to na tym, że rodziny przeżywające kryzysy czy zmagające się z trudnościami wysyłają siostrom prośbę o modlitwę na adresy e-mailowe podane na plakatach wywieszonych min. w gablotach przyparafialnych w naszej diecezji. Wspomniane zgromadzenia zakonne podejmują stałą modlitwę w nadesłanych intencjach.