Reklama
Umiłowani Diecezjanie,
Łaska Wam i pokój od Tego, który był, który jest i który
przychodzi.
Zwracam się do Was tym pozdrowieniem w połowie Roku Świętego
Jubileuszu 2000. To, że już mija pół roku od otwarcia świętych drzwi
Roku łaskawości Bożej - każe nam szczególnie nad sobą się zastanowić.
Czy zdajemy sobie sprawę z tego, ze czas szybko przemija, również
ten, kairos, czyli czas nasycony miłosierdziem Bożym. Jeśli nie skorzystamy
z tego czasu szczególnych łask Bożych, odpuszczenia grzechów i odpustów,
przejdzie obok nas wielka okazja dla zyskania łaski od Boga, pozostaniemy
ubożsi. Zmarnowane łaski pozostają na zawsze zmarnowanym dobrem i
oskarżają nas przed naszym sumieniem. Niech nam zatem stanie wyraźnie
przed oczyma Augustynowa przestroga: "Boję się Jezusa przechodzącego
obok". Czy Wam, umiłowani, nie żal zaniedbania okazji tego uchwycenia
się Chrystusa? Moje spostrzeżenie jest takie, że mało ludzi w sile
wieku, mało młodzieży i dzieci przekracza święte progi archikatedry,
Jasnej Góry i innych kościołów jubileuszowych, których jest w archidiecezji
aż 14. A przecież Rok Święty wzywa wszystkich do nawrócenia.
Chciałem Was jednak dziś, na półmetku Roku Jubileuszowego,
Drodzy Wierni Kościoła, który jest w Częstochowie, założonego 75
lat temu - zaprosić na wielkie nabożeństwo dziękczynne za dar pierwszych
męczenników Kościoła częstochowskiego. Nazywamy ich Protomartyres,
czyli pierwszymi męczennikami Kościoła częstochowskiego. Są to: Błogosławiony
Ludwik Roch Gietyngier, Błogosławiony Maksymilian Binkiewicz i Błogosławiona
Kanuta Chrobot. Dwaj pierwsi męczennicy, kapłani, zostali wyniesieni
na ołtarze 13 czerwca 1999 r. przez Jana Pawła II w Warszawie w grupie
108 męczenników, ofiar nazizmu hitlerowskiego drugiej wojny światowej,
siostra Kanuta Chrobot beatyfikowana została 5 marca 2000 roku w
Rzymie w grupie 11 nazaretanek z Nowogródka pod formułą: Błogosławiona
s. Maria Stella (Adela Mardosewicz) i 10 towarzyszek. Dla nas, wiernych
Kościoła częstochowskiego, którzy dotąd nie mieliśmy żadnego świętego
czy błogosławionego pochodzącego z naszej ziemi - jest to wielkie
wydarzenie. Każda z tych postaci urasta w naszej świadomości do rangi
wielkiego bohatera wiary i szczególnego dla nas znaku. Pozwólcie
więc, że każdą z tych osób Wam odrębnie przedstawię.
Błogosławiony Maksymilian Binkiewicz urodził się 21 lutego
1908 r. we wsi Żarnowiec w powiecie olkuskim.
Był bardzo słabego zdrowia i w dziewiątym roku życia ciężko
zachorował. Został wcześniej przygotowany do pierwszej Komunii świętej,
bo myślano, że rychło umrze. Tymczasem po przyjęciu Ciała i Krwi
Pańskiej choroba nagle zaczęła ustępować. Uczył się w rodzinnej wsi,
w progimnazjum w Pilicy, w Krakowie i w Olkuszu. Należał do harcerstwa,
które wiele mu dało w dziedzinie formacji charakteru. Po maturze
wstąpił do Seminarium diecezji częstochowskiej w Krakowie. Wyświęcony
został na Jasnej Górze przez biskupa Teodora Kubinę w 1931 r. Ponieważ
miał talent pedagogiczny i był magistrem teologii, został katechetą
etatowym w gimnazjach: w Sosnowcu i w Wieluniu. W tym czasie opiekował
się też młodzieżą internatu w Wieluniu i był rektorem kościoła św.
Józefa w Wieluniu. Pięć lat pracował jako prefekt gimnazjum, które
pełniło też rolę Niższego Seminarium Duchownego. Wybuch drugiej wojny
światowej zastał go na posterunku pracy. Tylko kilka tygodni pozostał
w zbombardowanym mieście. Ziemia wieluńska została zaraz włączona
w tak zwany "Kraj Warty" i rozpoczął się tam okrutny terror. Ks.
Binkiewicz został mianowany proboszczem parafii Konopnica i pracował
na powierzonym mu stanowisku w bardzo trudnych okolicznościach terroru
do października 1941 r. 6 października tego roku został aresztowany
i osadzony najpierw na posterunku w Wieluniu, potem w obozie w Konstantynowie
k. Łodzi, wreszcie po tych więzieniach przeniesiony do obozu koncentracyjnego
w Dachau. Nieludzkie tam były warunki, a najgorszy był dla kapłanów
obozowiczów okres Wielkiego Postu 1942 r. Oprawcy obozowi prześladując
polskich kapłanów, urządzali im "wielki post" obozowy. Za jakiekolwiek
tzw. "wykroczenie" katowano ich niemiłosiernie. Ks. Maksymilian Binkiewicz
był człowiekiem wielkiej modlitwy. Skupiony, wykorzystywał wolny
czas na modlitwę. Nawet zbity i sponiewierany szeptał modlitwy. Wśród
kapłanów zyskał sławę bardzo miłosiernego konfratra. Pomagał chorym
i starszym kapłanom, zastępując ich w przenoszeniu ciężkich kotłów
z posiłkami do kuchni obozowej. 23 czerwca 1942 r. jako ofiara miłości
bliźniego, niosąc kolejny raz kocioł z posiłkiem, został straszliwie
pobity przez strażnika obozowego, na skutek czego następnego dnia,
24 czerwca 1942, zakończył życie. Miał zaledwie 34 lata.
Błogosławiony Ludwik Roch Gietyngier był starszy od błogosławionego
Maksymiliana o 4 lata. Urodził się w 1904 r. w Żarkach. Był synem
ślusarza. Uczył się w ochronce, w szkole podstawowej i w gimnazjum
w Żarkach, potem w Częstochowie, gdzie uzyskał świadectwo dojrzałości.
Wstąpił najpierw do Seminarium Duchownego w Kielcach, a w ostatnim
roku przeniósł się do naszego Seminarium w Krakowie. Wyświęcony został
na kapłana na Jasnej Górze przez biskupa Teodora Kubinę w 1927 r.
Wnet podjął pracę duszpasterską i katechetyczną. Był wikarym w Strzemieszycach,
potem prefektem etatowym w Będzinie i w Częstochowie. Miał zamiłowanie
do pracy naukowej z dziedziny historii Kościoła i przygotowywał rozprawę
doktorską. Był także asystentem kościelnym Koła Związku Inteligencji
Katolickiej w Częstochowie i moderatorem Sodalicji Pań Nauczycielek.
1 września 1939 r. został dyrektorem Pierwszego Gimnazjum Męskiego
w Wieluniu. Gdy zabrakło duszpasterza w Raczynie, został tam proboszczem.
Niestety na krótko. 6 października 1941 r. został aresztowany, osadzony
najpierw w Wieluniu, potem w Konstantynowie, a po kilku tygodniach
przeniesiony w okropnych warunkach do Dachau. Niedługo przebywał
w Dachau. Wykończony zdrowotnie został wnet przeniesiony na rewir
do "szpitala" obozowego. Tam 30 listopada 1941 r. został okrutnie
zamordowany. Miał 37 lat.
Błogosławiona Maria Kanuta od Pana Jezusa w Ogrójcu (
w świecie Józefa Chrobot) urodziła się w Raczynie koło Wielunia w
1896 r. Jej powołanie zakonne związane jest ze specjalnym znakiem
danym jej od Boga. Początkowo nie myślała o zakonie. Zgodnie z wolą
rodziców miała wyjść za mąż. Gdy dano już na zapowiedzi, we śnie
usłyszała tajemniczy głos pochodzący od Chrystusa "Nie wychodź za
Stanisława, twój Oblubieniec czeka na ciebie w Grodnie, a jako prezent
podaruje ci czerwoną sukienkę". Do zgromadzenia nazaretanek wstąpiła
pod wpływem inspiracji Matki Najświętszej, danej jej na Jasnej Górze.
Formację w nowicjacie otrzymała w Grodnie. Tam też złożyła śluby
zakonne. Do Nowogródka przyszła najwcześniej z sióstr (w 1931 r.),
które wraz z nią zginęły. Cały czas pracowała w kuchni. Zdrowie miała
słabe, nieraz bardzo cierpiała, lecz "trwała przy kuchni z miłości
do Pana Jezusa". Świadkowie życia zgodnie potwierdzają, że miała
dar modlitwy kontemplacyjnej. "Gdy wybuchła wojna, codziennie, do
północy, krzyżem leżała w kaplicy i błagała o miłosierdzie Boże i
o to, by Królestwo Boże owładnęło światem" - zeznała jedna z nazaretanek.
Miała gorące pragnienie męczeństwa i zwierzała się siostrom, że jej
sen nie spełnił się do końca, bo nie otrzymała "czerwonej sukienki"
. Tymczasem za zachętą przełożonej s. Marii Stelli siostry złożyły
ślub, że oddadzą życie za skazane przez hitlerowców rodziny z Nowogródka,
a także za ocalenie kapłana. I oto, nagle, bez podania racji zostały
aresztowane 31 lipca 1943 r. Po ciemnej nocy spędzonej w lochu nowogródzkim
zostały wyprowadzone do pobliskiego lasu i rozstrzelane. Na śmierć
szły po bohatersku z podniesionym czołem i z modlitwą na ustach.
Wtedy to może Błogosławiona z Raczyna zrozumiała pewnie dziwny sen
o "czerwonej sukience". Miała wtedy 47 lat. Według świadków, błogosławiona
Kanuta od Pana Jezusa w Ogrójcu umarła klęcząc. W takim bowiem stanie,
po ekshumacji zwłok, odnaleziono ją w grobie po wojnie w 1945 r.
Spoczywa wraz z błogosławionymi siostrami w kościele farnym w kaplicy
Matki Bożej Nowogródzkiej, o której Adam Mickiewicz pisał w Inwokacji
Pana Tadeusza:
Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia przywróciłaś cudem,
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę.
I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu),
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.
Umiłowani Diecezjanie!
Tym pierwszym bohaterom wiary i miłości do Boga, Ojczyzny,
ludzi - poświęcamy w naszej archikatedrze nową kaplicę. Została ona
zbudowana i wyposażona dzięki dobroci ofiarodawców, kapłanów archidiecezji,
i dzięki gospodarności ks. prał. Mariana Dudy, proboszcza archikatedry.
Ta kaplica wraz z kaplicą cudownego Pana Jezusa w Trzecim Upadku,
zostanie uroczyście poświęcona w uroczystość Najświętszego Serca
Jezusowego, w piątek 30 czerwca br. o godz. 10.00. Zapraszam wszystkich:
kapłanów, siostry i braci zakonnych, świeckich, na to wyjątkowe nabożeństwo.
Połączone ono będzie z procesją ku czci Najświętszego Serca Jezusowego
i dniem świętości kapłańskiej. W tym dniu poświęcimy się też wszyscy
Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Wymowny to będzie akt. Kościół częstochowski
obdarowany pierwszymi błogosławionymi Męczennikami, staje w obliczu
trzeciego tysiąclecia. Jaka będzie jego dalsza historia? Jaką drogą
pójdzie? "Krew męczenników jest zasiewem wyznawców" - pisał już Tertulian.
Bardzo nam potrzeba na naszej ziemi wyznawców, ludzi, którzy w warunkach
zwyczajnego życia wyznają wiarę w Chrystusa i Jego krzyż i którzy
żyją Jego Ewangelią. Potrzeba mocnych moralnie rodzin, odnowy duchowej
młodzieży, ludzi sumienia, którzy na co dzień żyją przykazaniami
miłości Boga i bliźniego. Chcemy więc świadomie wkroczyć w nowe tysiąclecie
ze świadectwem Męczenników, którzy krwią zaświadczyli swoje przywiązanie
do Chrystusa, Kościoła i Ojczyzny. Proszę też duszpasterzy i katechetów,
by często w kazaniach i katechezach ukazywali nam wzory świętych,
o których możemy mówić za pieśnią:
Po tejże ziemi z namiście chodzili
Z tych samych źródeł wodę naszą pili,
Polska was matka mlekiem swym karmiła,
Rola żywiła.
Umiłowani Diecezjanie!
Jeszcze raz serdecznie Was zapraszam na wielkie dziękczynienie
za beatyfikację Męczenników Kościoła częstochowskiego. Życzę Wszystkim
zdrowego i miłego odpoczynku, a młodzież i dzieci wzywam do praktyk
modlitewnych i ostrożności w korzystaniu z godziwej zabawy. Ludziom
pracy na roli życzę: Szczęść Boże! Wszystkich polecam orędownictwu
Maryi Jasnogórskiej, Naszych Męczenników i błogosławię.
Częstochowa, 22 czerwca 2000 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu