Reklama

Franciszek

Boliwia: papież spotkał się z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami

Grzegorz Gałązka

W sali gimnastycznej salezjańskiej szkoły Don Bosco w Santa Cruz de la Sierra Ojciec Święty spotkał się po południu, 9 lipca z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi i seminarzystami Boliwii. Zgromadziło się tam około 4 tys. osób. Zaczęło się ono o godz. 16.00 czasu lokalnego (22.00 czasu polskiego).

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Witając Franciszka delegat boliwijskiego episkopatu ds. życia konsekrowanego, bp Roberto Bordi OFM przedstawił wyzwania duszpasterskie, przed jakimi stoi tamtejszy Kościół, starający się nieść wszystkim Ewangelię. Zaznaczył, iż w Boliwii kapłani, diakoni, zakonnicy i zakonnice są obecni we wszystkich częściach kraju, a ich praca ma charakter wybitnie misyjny. Angażują się oni w różne dzieła apostolskie, zdając sobie sprawę z pilnej potrzeby ewangelizacji. Tamtejsi katolicy muszą bowiem stawić czoła „atakowi sekularyzmu i materializmu ze wszystkimi ich tragicznymi konsekwencjami w dziedzinie życia osobistego, rodzinnego i społecznego. „Niepokoi nas niemoralność, korupcja, handel narkotykami, alkoholizm, rozpad rodziny, brak bezpieczeństwa socjalnego, konfrontacje polityczne i ideologiczne, niesprawiedliwość i ubóstwo” - powiedział bp Bordi, dodając, że mimo to duchowieństwo nie traci otuchy.

Następnie swoje świadectwa złożyli: rektor wyższego seminarium duchownego archidiecezji Cochabamba, który podkreślił wspólnotowy charakter pracy duszpasterskiej w Boliwii, zakonnica pracująca w szkolnictwie, która wskazała na znaczenie muzyki w kształtowaniu wiary i osobowości. Po jej wystąpieniu zaśpiewał chór. Wreszcie alumn seminarium pochodzący z rodziny górniczej przedstawił historię swojego powołania, osadzonego w ciężkiej pracy fizycznej i żarliwej pobożności, jakiej nauczył się w domu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Po słowach modlitwy odczytano fragment Ewangelii mówiącej o uzdrowieniu niewidomego Bartymuesza pod Jerychem (Mk 10, 46-52).

"Cieszę się, że spotkałem się z wami, aby podzielić się radością, która napełnia serce i całe życie misyjnych uczniów Jezusa" - wyznał Franciszek i podziękował za pozdrowienia bp Roberto Bordiemu oraz świadectwa o. Miguela, s. Gabrieli i seminarzysty Damiana.

Papież nawiązał do Ewangelii św. Marka mówiącym o Bartymeuszu, ślepcu i żebraku, który znajdował się na poboczu drogi, porzucony, gdy, uświadomiwszy sobie, że przechodzi Jezus, zaczął krzyczeć. Ojciec Święty zwrócił uwagę na dwie sprawy: z jednej strony krzyk żebraka i z drugiej różne reakcje uczniów. "Wydaje się, że Ewangelista chciał nam pokazać, jakie echo napotyka krzyk Bartymeusza w życiu ludzi i tych, którzy poszli za Jezusem. Jak reagują na ból tego, który znajduje się na poboczu drogi, tego, który jest przepełniony bólem" - powiedział Ojciec Święty.

Zdaniem Franciszka są trzy odpowiedzi na krzyki ślepca i przedstawił je słowami samej Ewangelii: "Przechodzić. Zamilcz. Odwagi, powstań".

Reklama

Mówiąc o "przechodzeniu" papież przypomniał, że jest ono echem obojętności, przechodzenia obok problemów i przekonania, że one nas nie dotyczą. Jest to pokusa oswajania się z bólem, przyzwyczajania się do niesprawiedliwości. Postawę taką nazwał duchowością zappingu - bezrefleksyjności . "Ktoś przechodzi raz i drugi, ale nic nie pozostawia po sobie. Są to ci, którzy sięgają po najnowsze wiadomości, po najnowszy bestseller, ale nie potrafią nawiązać kontaktu, relacji, zaangażować się" - powiedział Franciszek i zwrócił uwagę, że obojętne przechodzenie "bez wysłuchania się w ból ludzi, bez zakorzeniania się w ich życiu, w ich ziemi to tak, jakby słuchać Słowa Bożego, nie pozwalając, aby zapuszczało ono korzenie w naszym wnętrzu i było płodne".

Rozważając słowo "zamilcz" papież przypomniał, że jego znaczeniem jest: "nie przeszkadzaj, nie rozpraszaj". Zdaniem Franciszka taka postawa jest to dramat odizolowanego sumienia ludzi, którzy sądzą, że życie Jezusa jest tylko dla tych, którzy uważają się za przygotowanych. "Wydawałoby się im właściwe, aby znaleźli w nim miejsce wyłącznie `upoważnieni`, `kasta wyróżnionych`, która powoli się odgradza, odróżniając się od swego ludu. Z tożsamości uczynili sprawę wyższości" - powiedział Ojciec Święty i dodał: "Słuchają, ale nie słyszą, patrzą, ale nie widzą". "Śmiać się ze śmiejącymi się, płakać z płaczącymi – oto część tajemnicy serca kapłańskiego" - podkreślił.

Mówiąc o "odwadze" papież zwrócił uwagę, że Jezus słysząc wołanie niewidomego żebraka wychodzi z anonimowości tłumu, nawiązuje z nim kontakt, identyfikuje się z nim pragnąc uczestniczyć w życiu tego człowieka, chcąc podjąć ten sam los i w ten sposób przywraca powoli godność, którą on utracił. "Daleki od spoglądania nań z zewnątrz decyduje się utożsamić się z jego problemami i tym samym okazać przemieniającą moc miłosierdzia. Nie istnieje współczucie, które nie zatrzymuje się, nie słucha i nie solidaryzuje się z drugą osobą" - mówił papież.

Reklama

Podkreślił, że współczucie nie jest zappingiem, nie oznacza przemilczania bólu, ale przeciwnie – jest właściwą logiką miłości. "Jest to logika, która skupia się nie na strachu, ale na wolności, jaka rodzi się z kochania i stawia dobro innego ponad wszystko inne. Jest to logika, która rodzi się z braku strachu przed zbliżaniem się do bólu naszego ludu. Chociaż wielokrotnie jest niczym więcej jak tylko byciem u jego boku i uczynieniem z tej chwili okazji do modlitwy" - wyjaśniał Franciszek.

Papież przypomniał, że osoby duchowne nie są świadkami ideologii, jakiegoś przepisu, sposobu uprawiania teologii, lecz są świadkami "uzdrawiającej i miłosiernej miłości Jezusa". "Jesteśmy świadkami Jego działania w życiu naszych wspólnot" - podkreślił.

Franciszek zachęcił duchownych aby nie poddawali się obojętności zappingu a byli świadkami miłosierdzia. "Nie dlatego, że jesteśmy wyjątkowi, nie dlatego, że jesteśmy lepsi, nie dlatego, że jesteśmy funkcjonariuszami Boga, ale tylko dlatego, że jesteśmy wdzięcznymi świadkami miłosierdzia, które nas przemienia" - powiedział Franciszek.

"Nie jesteśmy sami na tej drodze. Pomagamy sobie nawzajem przykładem i modlitwą" - zaznaczył i wskazał na przykłady hiszpańskiej błogosławionej Nazarii Ignacji od św. Teresy od Jezusa (1889-1943) założycielce Instytutu Sióstr Misjonarek Krzyżowych Kościoła w Oruro w Boliwii oraz pochodzącej z Boliwii słudze Bożej Virginii Blanco Tardio (1916-90), świeckiej działaczki Akcji Katolickiej oddanej całkowicie ewangelizacji oraz trosce o ubogich i chorych. "One i tylu innych są bodźcem na naszej drodze. Idźmy naprzód przy Bożej pomocy i we współpracy ze wszystkimi. Pan posługuje się nami, aby Jego światło dotarło do wszystkich zakątków ziemi" - powiedział na zakończenie Franciszek.

Reklama

Zgromadzeni wspólnie odmówili modlitwę „Ojcze nasz”, a następnie Ojciec Święty udzielił swego błogosławieństwa.


"Cieszę się, że spotkałem się z wami, aby podzielić się radością, która napełnia serce i całe życie misyjnych uczniów Jezusa" - wyznał Franciszek i podziękował za pozdrowienia bp Roberto Bordiemu oraz świadectwa o. Miguela, s. Gabrieli i seminarzysty Damiana.

Papież nawiązał do Ewangelii św. Marka mówiącym o Bartymeuszu, ślepcu i żebraku, który znajdował się na poboczu drogi, porzucony, gdy, uświadomiwszy sobie, że przechodzi Jezus, zaczął krzyczeć. Ojciec Święty zwrócił uwagę na dwie sprawy: z jednej strony krzyk żebraka i z drugiej różne reakcje uczniów. "Wydaje się, że Ewangelista chciał nam pokazać, jakie echo napotyka krzyk Bartymeusza w życiu ludzi i tych, którzy poszli za Jezusem. Jak reagują na ból tego, który znajduje się na poboczu drogi, tego, który jest przepełniony bólem" - powiedział Ojciec Święty.

Zdaniem Franciszka są trzy odpowiedzi na krzyki ślepca i przedstawił je słowami samej Ewangelii: "Przechodzić. Zamilcz. Odwagi, powstań".

Reklama

Mówiąc o "przechodzeniu" papież przypomniał, że jest ono echem obojętności, przechodzenia obok problemów i przekonania, że one nas nie dotyczą. Jest to pokusa oswajania się z bólem, przyzwyczajania się do niesprawiedliwości. Postawę taką nazwał duchowością zappingu - bezrefleksyjności . "Ktoś przechodzi raz i drugi, ale nic nie pozostawia po sobie. Są to ci, którzy sięgają po najnowsze wiadomości, po najnowszy bestseller, ale nie potrafią nawiązać kontaktu, relacji, zaangażować się" - powiedział Franciszek i zwrócił uwagę, że obojętne przechodzenie "bez wysłuchania się w ból ludzi, bez zakorzeniania się w ich życiu, w ich ziemi to tak, jakby słuchać Słowa Bożego, nie pozwalając, aby zapuszczało ono korzenie w naszym wnętrzu i było płodne".

Rozważając słowo "zamilcz" papież przypomniał, że jego znaczeniem jest: "nie przeszkadzaj, nie rozpraszaj". Zdaniem Franciszka taka postawa jest to dramat odizolowanego sumienia ludzi, którzy sądzą, że życie Jezusa jest tylko dla tych, którzy uważają się za przygotowanych. "Wydawałoby się im właściwe, aby znaleźli w nim miejsce wyłącznie `upoważnieni`, `kasta wyróżnionych`, która powoli się odgradza, odróżniając się od swego ludu. Z tożsamości uczynili sprawę wyższości" - powiedział Ojciec Święty i dodał: "Słuchają, ale nie słyszą, patrzą, ale nie widzą". "Śmiać się ze śmiejącymi się, płakać z płaczącymi - oto część tajemnicy serca kapłańskiego" - podkreślił.

Mówiąc o "odwadze" papież zwrócił uwagę, że Jezus słysząc wołanie niewidomego żebraka wychodzi z anonimowości tłumu, nawiązuje z nim kontakt, identyfikuje się z nim pragnąc uczestniczyć w życiu tego człowieka, chcąc podjąć ten sam los i w ten sposób przywraca powoli godność, którą on utracił. "Daleki od spoglądania nań z zewnątrz decyduje się utożsamić się z jego problemami i tym samym okazać przemieniającą moc miłosierdzia. Nie istnieje współczucie, które nie zatrzymuje się, nie słucha i nie solidaryzuje się z drugą osobą" - mówił papież.

Reklama

Podkreślił, że współczucie nie jest zappingiem, nie oznacza przemilczania bólu, ale przeciwnie - jest właściwą logiką miłości. "Jest to logika, która skupia się nie na strachu, ale na wolności, jaka rodzi się z kochania i stawia dobro innego ponad wszystko inne. Jest to logika, która rodzi się z braku strachu przed zbliżaniem się do bólu naszego ludu. Chociaż wielokrotnie jest niczym więcej jak tylko byciem u jego boku i uczynieniem z tej chwili okazji do modlitwy" - wyjaśniał Franciszek.

Papież przypomniał, że osoby duchowne nie są świadkami ideologii, jakiegoś przepisu, sposobu uprawiania teologii, lecz są świadkami "uzdrawiającej i miłosiernej miłości Jezusa". "Jesteśmy świadkami Jego działania w życiu naszych wspólnot" - podkreślił.

Franciszek zachęcił duchownych aby nie poddawali się obojętności zappingu a byli świadkami miłosierdzia. "Nie dlatego, że jesteśmy wyjątkowi, nie dlatego, że jesteśmy lepsi, nie dlatego, że jesteśmy funkcjonariuszami Boga, ale tylko dlatego, że jesteśmy wdzięcznymi świadkami miłosierdzia, które nas przemienia" - powiedział Franciszek.

"Nie jesteśmy sami na tej drodze. Pomagamy sobie nawzajem przykładem i modlitwą" - zaznaczył i wskazał na przykłady hiszpańskiej błogosławionej Nazarii Ignacji od św. Teresy od Jezusa (1889-1943) założycielce Instytutu Sióstr Misjonarek Krzyżowych Kościoła w Oruro w Boliwii oraz pochodzącej z Boliwii słudze Bożej Virginii Blanco Tardio (1916-90), świeckiej działaczki Akcji Katolickiej oddanej całkowicie ewangelizacji oraz trosce o ubogich i chorych. "One i tylu innych są bodźcem na naszej drodze. Idźmy naprzód przy Bożej pomocy i we współpracy ze wszystkimi. Pan posługuje się nami, aby Jego światło dotarło do wszystkich zakątków ziemi" - powiedział na zakończenie Franciszek.


Publikujemy tekst papieskiego przemówienia.

Drodzy Bracia i Siostry!

Reklama

Cieszę się, że spotkałem się z wami, aby podzielić się radością, która napełnia serce i całe życie misyjnych uczniów Jezusa. Tak to ukazały słowa pozdrowienia, wypowiedziane przez biskupa Roberto Bordiego oraz świadectwa o. Miguela, s. Gabrieli i seminarzysty Damiana. Bardzo dziękuję za podzielenie się swoim doświadczeniem powołania.

W przekazie Ewangelii św. Marka usłyszeliśmy również doświadczenie Bartymeusza, który dołączył do grupy tych, którzy szli za Jezusem. Był uczniem z ostatniej chwili. Była to ostatnia podróż Pana z Jerycha do Jerozolimy, dokąd szedł, aby zostać wydanym. Bartymeusz - ślepiec i żebrak - znajdował się na poboczu drogi, porzucony, gdy, uświadomiwszy sobie, że przechodzi Jezus, zaczął krzyczeć.

Wokół Jezusa byli apostołowie, uczniowie, kobiety, które zwykle szły za nim, z którymi w ciągu swego życia przemierzał drogi Palestyny, aby głosić Królestwo Boże. I wielka rzesza ludzi.

Dwie sprawy jawią się tutaj z mocą, narzucają się. Z jednej strony krzyk żebraka i z drugiej różne reakcje uczniów. Wydaje się, że Ewangelista chciał nam pokazać, jakie echo napotyka krzyk Bartymeusza w życiu ludzi i tych, którzy poszli za Jezusem. Jak reagują na ból tego, który znajduje się na poboczu drogi, tego, który jest przepełniony bólem.

Są trzy odpowiedzi na krzyki ślepca. Moglibyśmy przedstawić to słowami samej Ewangelii:

Przechodzić.

Zamilcz.

Odwagi, powstań.

Reklama

1. Przechodzić - przechodzić w oddali i być może dlatego niektórzy nie usłyszeli. Przechodzenie jest echem obojętności, przechodzenia obok problemów i przekonania, że one nas nie dotyczą. Nie słyszymy ich, nie rozpoznajemy ich. Jest to pokusa oswajania się z bólem, przyzwyczajania się do niesprawiedliwości. Mówimy sobie: to normalne, zawsze tak było. Jest to echo rodzące się w sercu „opancerzonym”, zamkniętym, które utraciło zdolność zdumienia i tym bardziej możliwości zmiany. Chodzi o serce, które przyzwyczaiło się do przechodzenia obok, nie dając się poruszyć; życie, które przebiegając stąd dotąd, nie potrafi się zakorzenić w życiu swego ludu.

Moglibyśmy nazwać to duchowością zappingu. Ktoś przechodzi raz i drugi, ale nic nie pozostawia po sobie. Są to ci, którzy sięgają po najnowsze wiadomości, po najnowszy bestseller, ale nie potrafią nawiązać kontaktu, relacji, zaangażować się.

Możecie mi powiedzieć: „Ależ, Ojcze, oni uważnie słuchali słów Nauczyciela. Słuchali Go”. Myślę, że jest to jedno z największych wyzwań duchowości chrześcijańskiej. Ewangelista Jan nam o tym przypomina: „Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 J 4, 20b). Rozdzielanie tej jedności jest jedną z wielkich pokus, jakie będą nam towarzyszyły na całej drodze. I musimy mieć tego świadomość. Tak samo, jak słuchamy naszego Ojca, słuchamy wiernego ludu Bożego.

Przechodzić bez wysłuchania bólu ludzi, bez zakorzeniania się w ich życiu, w ich ziemi to tak, jakby słuchać Słowa Bożego, nie pozwalając, aby zapuszczało ono korzenie w naszym wnętrzu i było płodne. Roślina, historia bez korzeni jest życiem suchym.

2. Zamilcz - to drugie działanie w obliczu krzyku Bartymeusza. Zamilknij, nie przeszkadzaj, nie rozpraszaj. W odróżnieniu od poprzedniego działania, słucha ono, rozumie, nawiązuje kontakt z wołaniem innej osoby. Wie, że ona jest i reaguje bardzo prosto, karcąco. Jest to działanie tych, którzy stając przed ludem Bożym nieustannie go karcą, pokrzykują, każą mu milczeć.

Reklama

Jest to dramat odizolowanego sumienia ludzi, którzy sądzą, że życie Jezusa jest tylko dla tych, którzy uważają się za przygotowanych. Wydawałoby się im właściwe, aby znaleźli w nim miejsce wyłącznie „upoważnieni”, „kasta wyróżnionych”, która powoli się odgradza, odróżniając się od swego ludu. Z tożsamości uczynili sprawę wyższości.

Słuchają, ale nie słyszą, patrzą, ale nie widzą. Konieczność wyróżniania się zablokowała ich serca. Konieczność powiedzenia sobie: nie jestem jak on, jak oni, oddzieliła ich nie tylko od krzyku ich ludu i od jego płaczu, ale szczególnie od powodów do radości. Śmiać się ze śmiejącymi się, płakać z płaczącymi - oto część tajemnicy serca kapłańskiego.

3. Odwagi, powstań. I wreszcie spotykamy się z trzecim echem. Echem, które rodzi się bezpośrednio nie z krzyku Bartymeusza, ale ze spostrzeżenia, jak Jezus działa, słysząc wołanie niewidomego żebraka.

Jest to krzyk, który przemienia się w słowo, w zaproszenie, w wymianę, w propozycję nowości w obliczu naszych form reagowania na Święty Lud Boży.

Reklama

Ewangelia stwierdza, że w odróżnieniu od innych, którzy przechodzili, Jezus zatrzymał się i zapytał, co się dzieje. Zatrzymuje się, słysząc wołanie jakiejś osoby. Wychodzi z anonimowości tłumu, aby ją zidentyfikować i tak oto nawiązuje z nią kontakt. Zakorzenia się w jego życiu. I daleki od wydawania polecenia, aby tamten zamilkł, pyta go: co mogę dla ciebie zrobić? Nie potrzebuje wyróżniać się, oddzielać się, nie określa, czy jest on upoważniony, lub nie, do mówienia. Jedynie zadaje mu pytanie, identyfikuje, pragnąc uczestniczyć w życiu tego człowieka, chcąc podjąć ten sam los. W ten sposób przywraca powoli godność, którą on utracił, włącza go. Daleki od spoglądania nań z zewnątrz decyduje się utożsamić się z jego problemami i tym samym okazać przemieniającą moc miłosierdzia. Nie istnieje współczucie, które nie zatrzymuje się, nie słucha i nie solidaryzuje się z drugą osobą. Współczucie nie jest zappingiem, nie oznacza przemilczania bólu, ale przeciwnie - jest właściwą logiką miłości. Jest to logika, która skupia się nie na strachu, ale na wolności, jaka rodzi się z kochania i stawia dobro innego ponad wszystko inne. Jest to logika, która rodzi się z braku strachu przed zbliżaniem się do bólu naszego ludu. Chociaż wielokrotnie jest niczym więcej jak tylko byciem u jego boku i uczynieniem z tej chwili okazji do modlitwy.

Taka jest logika bycia uczniem, to czyni Duch Święty z nami i w nas. Jesteśmy tego świadkami. Pewnego dnia Jezus zobaczył nas na poboczu drogi, siedzących na swych bólach, na swych biedach. Nie uciszył naszych krzyków, ale przeciwnie, zatrzymał się, zbliżył się i zapytał nas, co mógłby dla nas zrobić. I dzięki tak wielu świadkom, którzy powiedzieli nam: „Odwagi, powstań”, powoli szliśmy, dotykając tej miłości miłosiernej, tej miłości przemieniającej, która pozwoliła nam ujrzeć światło. Nie jesteśmy świadkami ideologii, jakiegoś przepisu, sposobu uprawiania teologii. Jesteśmy świadkami uzdrawiającej i miłosiernej miłości Jezusa. Jesteśmy świadkami Jego działania w życiu naszych wspólnot.

To jest pedagogia Nauczyciela, to jest pedagogia Boga wobec swego Ludem. Przejść od obojętności zappingu do: „Bądź dobrej myśli, wstań, [Nauczyciel] woła cię” (Mk 10, 49). Nie dlatego, że jesteśmy wyjątkowi, nie dlatego, że jesteśmy lepsi, nie dlatego, że jesteśmy funkcjonariuszami Boga, ale tylko dlatego, że jesteśmy wdzięcznymi świadkami miłosierdzia, które nas przemienia.

Nie jesteśmy sami na tej drodze. Pomagamy sobie nawzajem przykładem i modlitwą. Mamy wokół siebie mnóstwo świadków (por. Hbr 12, 1). Pamiętajmy o błogosławionej Nazarii Ignacji od św. Teresy od Jezusa, która poświęciła swe życie głoszeniu Królestwa Bożego, troszcząc się o starców, z „kociołkiem ubogiego” dla tych, którzy nie mieli co jeść, otwierając przytułki dla dzieci-sierot, szpitale dla zranionych przez wojnę, a nawet tworząc żeński związek zawodowy w celu wspierania kobiet. Pamiętajmy również o czcigodnej Słudze Bożej Virginii Blanco Tardio, oddanej całkowicie ewangelizacji oraz trosce o ubogich i chorych. One i tylu innych są bodźcem na naszej drodze. Idźmy naprzód przy Bożej pomocy i we współpracy ze wszystkimi. Pan posługuje się nami, aby Jego światło dotarło do wszystkich zakątków ziemi.

Proszę was, abyście modlili się za mnie i błogosławię wam z całego serca.

Podziel się:

Oceń:

2015-07-10 06:28

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Papież opuścił Ekwador i odleciał do Boliwii

Grzegorz Gałązka

Na lotnisku "Mariscal Sucre" pod Quito odbyła się 8 lipca późnym wieczorem czasu warszawskiego uroczystość pożegnania papieża Franciszka, który tym samym zakończył wizytę w Ekwadorze - pierwszy etap swej podróży apostolskiej do Ameryki Łacińskiej.

Więcej ...

Niesamowity cud „bohatera konfesjonału” - włoski ksiądz w drodze na ołtarze

2025-04-02 07:42
Carmelo de Palma

Dykasteria ds. Kanonizacji Świętych

Carmelo de Palma

Dzwony kościelne w Bari we Włoszech zabrzmiały jednogłośnie w poniedziałkowe popołudnie po ogłoszeniu wiadomości, że papież Franciszek zatwierdził cud przypisywany wstawiennictwu Carmelo de Palmy, zwanego „bohaterem konfesjonału”.

Więcej ...

Jezus mnie nie potępia, ale bardzo pragnie, abym się zmienił na lepsze

2025-04-02 14:38

źródło: wikipedia.org

"Chrystus i jawnogrzesznica", Nicolas Poussin (1653 r.)

Ważne jest, aby w każdej sytuacji kryzysowej, którą przeżywam, zaprosić Jezusa. On jest pomocą, światłem i On udziela łaski, aby z trudności wyjść i stać się lepszym czy mądrzejszym.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

W wieku 47 lat zmarł nagle ksiądz z archidiecezji...

Kościół

W wieku 47 lat zmarł nagle ksiądz z archidiecezji...

Czy papież rzeczywiście jest nieomylny?

Wiara

Czy papież rzeczywiście jest nieomylny?

Czy ufam Bożemu miłosierdziu?

Wiara

Czy ufam Bożemu miłosierdziu?

O. Marcin Ciechanowski: Depresja. Czy potrzebujesz pomocy?

Wiara

O. Marcin Ciechanowski: Depresja. Czy potrzebujesz pomocy?

Przeżył 95 dni na morzu, dziś mówi:

Wiara

Przeżył 95 dni na morzu, dziś mówi: "Niech wszyscy...

Bp Ważny: Powszechne katechezy w parafiach ruszą od...

Kościół

Bp Ważny: Powszechne katechezy w parafiach ruszą od...

Panie! Ucz mnie wychodzić naprzeciw potrzebom bliźnich!

Wiara

Panie! Ucz mnie wychodzić naprzeciw potrzebom bliźnich!

Papież powołał kontrowersyjną profesor teologii z...

Franciszek

Papież powołał kontrowersyjną profesor teologii z...

Co to będzie, kiedy nastąpi koniec świata?

Wiara

Co to będzie, kiedy nastąpi koniec świata?