W niedzielny pogodny dzień przechadzałem się po Jasnych Błoniach. Tłoczno było. Wszędzie rozstawione namiociki, wszędzie prezentowały się najrozmaitsze stowarzyszenia, organizacje, fundacje - krótko mówiąc
grupy ludzi zorganizowane dla służenia innym lub zaspokajania własnych potrzeb i dobrych fantazji. Postawiliśmy i my - Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej - nasze stoisko. Przychodzili
do nas ludzie, dowiadywali się, pytali, radzili. Sympatycznie było. W pewnej chwili podszedł do nas jeden ze szczecińskich redaktorów i patrząc na nazwę naszej fundacji,
z nutką ironii zapytał, jak właściwie można rozwijać demokrację? Pytanie było zadane szybko, zatem szybko padła odpowiedź: pisać o niej nie tylko źle, ale i dobrze, pokazywać
nie tylko to, co tworzą ludzie wykorzystujący mechanizmy demokracji dla celów egoistycznych i kryminalnych, ale i to, co tworzą ludzie korzystający z wolności odpowiedzialnie.
Rozmowa się skończyła, a ja zacząłem dopiero teraz o niej rozmyślać. Dlaczego nam w Polsce demokracja nie bardzo wychodzi? Dlaczego wolność, która przede wszystkim
kojarzy się z demokracją, w społecznym odbiorze częściej wykorzystywana jest do "przekrętów" niż do tworzenia dobra? Ludzie mówią: "wszyscy kradną, wszyscy biorą łapówki, wszyscy
kombinują jak mogą". Wszyscy? Nie chcę mówić o sobie, ale osobiście znam kilkanaście osób, za które gotów jestem ręczyć: nie kradną, nie dają ani nie biorą łapówek, żyją skromnie,
uczciwie i radośnie. Dlaczego zatem tak chętnie sami sobie "przyprawiamy gębę"? Dlaczego tak chętnie mówimy o sobie źle, jakbyśmy chcieli powiedzieć, że trzeba nad nami postawić
tłum policji, żeby nas na każdym kroku kontrolowała?
Sięgnąłem niedawno do starej, ale zawsze młodej encykliki papieża Jana XXIII "Pacem in terris", o pokoju w świecie. Tam też jest o wolności (choć nie ma o demokracji)
i wolność jest postawiona bardzo wysoko w hierarchii wartości. Jest jednym z czterech filarów, na których opiera się pokój. Pozostałe trzy to sprawiedliwość, prawda i miłość.
Otóż one są równoważne, muszą być równe jak nogi mocnego stołu, jeśli jedna z nóg się rozrasta, a pozostałe maleją, to co to za stół? Jak z niego korzystać?
Czy on w ogóle będzie stał? Mam wrażenie, że w Polsce zbyt wiele osób (nie, nie - nie wszystkie!) zbytnio skoncentrowało się na wolności, lekceważąc prawdę, sprawiedliwość i miłość.
A bez nich wolność przeradza się w swawolę, demokracja w anarchię. I rzecz wygląda dość beznadziejnie... Co zatem robić?
Ten felieton ukaże się w dzień Świętych Piotra i Pawła. Ci dwaj wielcy święci, jeden nazwany Opoką, drugi Apostołem pogan, są dla mnie najpierw dowodem na to, że człowiek ma
zawsze szansę, nawet w sytuacji zdawałoby się bez wyjścia. Na co mógł liczyć Piotr, który zaparł się Mistrza, a Mistrz umarł w męczarniach na Krzyżu? Czego można się było
spodziewać po uczonym prześladowcy pierwszych wyznawców Chrystusa? A oni zbudowali fundamenty Kościoła... Dziś demokracja rozłazi nam się w rękach, sami jej nie zacerujemy, to musimy
uznać. Ale Boże miłosierdzie jest z nami, jeśli więc teraz, nie zapominając o wolności, skoncentrujemy się na pozostałych filarach pokoju - odniesiemy sukces. A niedzielny
spacer pod platanami poza wszystkim pokazał, jak wiele dobra powstaje w Polsce dzięki wolności i demokracji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu