W cieniu Boeingów
Tuż za główną ścianą kapliczki, gdzie przez wszystkie dni i noce z daleka widać delikatne, czerwone światełko tabernakulum, praktycznie w bezpośrednim sąsiedztwie
ołtarza, przez cały dzień "parkują siódemki". Ich odrzutowe silniki nie przeszkadzają jednakże nikomu, kto w ciszy i w skupieniu chce spędzić w kaplicy kilka samotnych
chwil. Czasem pobożną ciszę przerwie nieco głośniejszy pomruk silnika, przypominający wszystkim, że tuż obok stoi ogromny Boeing 747, oczekujący posłusznie na swych pilotów i pasażerów. Odgłosy
rozgrzewanych właśnie, potężnych odrzutowych turbin oraz głosy z radiowęzła uświadamiają wszystkim obecnym w kaplicy, że znajdują się oni na międzynarodowym lotnisku Midway w Chicago.
Opiekunem duchowym portowej kaplicy jest od ponad 12 miesięcy polski kapłan rodem z Nowego Sącza - ks. Wacław Jamróz. Polski Ksiądz wspiera swoją pracą założyciela duszpasterstwa na lotnisku
Midway - ks. Georga McKenna.
Praca katolickich kapłanów na lotnisku Midway bierze początek prawie dokładnie 15 lat temu, 24 lipca 1988 r. Ponad rok temu, 14 kwietnia 2002 r., kaplicę pw. Matki Bożej z Loreto
poświęcił arcybiskup archidiecezji chicagowskiej, kard. Francis George.
Jak zawsze, początki są niezmiernie trudne, tak też było i w przypadku działalności ks. McKenna, który pierwsze Msze św. odprawiał w zakątkach lotniczych terminali. Dopiero po
dostosowaniu jednego z pomieszczeń lotniska do duszpasterskich potrzeb, stało się możliwe odprawianie nabożeństw we właściwych, choć wciąż polowych, warunkach.
- Przed 15 laty w każdy weekend Msza św. odprawiana była praktycznie w innym miejscu, w innym zakątku innego terminalu - przypomina sobie początki działalności ks.
Wacław. - Stanowiło to poważne utrudnienie dla pragnących skorzystać z sakramentów świętych przed odlotem, bądź przed rozpoczęciem pracy. Nikt do ostatniej chwili nie wiedział, gdzie znajdzie
się polowy ołtarz, gdzie stać będzie konfesjonał.
Jednakże trudne początki nie zniechęciły kapelana i dziś doskonale rozwinięte duszpasterstwo na Midway prowadzone jest już przez dwóch księży.
- To jest niezmiernie ciekawa praca, choć niewielu naszych "parafian" ma z nami ponowny kontakt. Zwykle przybywający do kaplicy na Midway ludzie, to podróżni z różnych zakątków
świata. Podróżni, którzy nigdy później nie mają okazji się z nami spotkać - mówi o swojej pracy ks. Wacław Jamróz. - Stanowi to dla nas, duchownych, ogromne wyzwanie. W czasie
kilkunastu minut nabożeństwa bądź rozmowy musimy nawiązać bliski kontakt. Nie jest to łatwe i wymaga ciągłej pracy "na najwyższych obrotach", jak w odrzutowych silnikach samolotów
odprawianych na Midway.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Praca ciekawa i odpowiedzialna
W duszpasterskiej pracy na Midway kapelan spotyka wiele osób nie tylko ze Stanów Zjednoczonych, ale z najbardziej odległych zakątków świata. Bardzo często zdarzają się goście z Ameryki
Południowej, biznesmeni z Europy, turyści z Afryki, Australii oraz innych kontynentów.
Zadaniem kapelana lotniska jest sprawowanie opieki duchowej nie tylko nad pasażerami, ale także wszystkimi, którzy tu pracują: pilotami, stewardesami, policjantami, sprzątaczkami, mechanikami.
- Jest bardzo wiele przypadków, gdy ludzie na kilka godzin przed lotem proszą mnie o spowiedź - przypomina sobie kapelan. - Niejednokrotnie na podniebną podróż udzielam błogosławieństwa
pilotom, poświęcam samoloty itp.
Pasażerowie najczęściej spieszą się, bo czas odlotu bliski. Ale "wracają" na Midway w postaci listów i pocztowych kartek. Z najdalszego zakątka świata kapelana odwiedzili
goście z Nowej Zelandii - Polacy przebywający w Chicago w gościnie u rodziny.
Praca księdza przez większą część dnia to wędrowanie po terminalach, rozmawianie z pracownikami Midway oraz życzenie pasażerom bezpiecznej podróży i takiej samej liczby startów,
co lądowań.
Niejednokrotnie zdarza się, że kapelan lotniska wchodzi na pokład samolotu tuż po wylądowaniu, aby namaścić olejami świętymi osobę poważnie chorą. Przechodzi specjalne przeszkolenia na wypadek nagłych
wydarzeń. Ma też specjalne przepustki umożliwiające przekroczenie każdej "bramki". W czasie nagłych i tragicznych wypadków kapelan jest często jedyną osobą na lotnisku, która pierwsza
spieszy z duchową i słowną pociechą rodzinom osób poszkodowanych. Podobne zadania spełnia na świecie jedynie 127 kapelanów, pracujących na terenie międzynarodowych lotnisk.
Bezpieczeństwo ludzkie i... bezpieczeństwo Boże
Drobiazgowej kontroli poddawani są zawsze i dosłownie wszyscy wchodzący na teren portu lotniczego. Czujności ochroniarzy nie uśpi prasowa legitymacja, czy doskonale widoczna koloratka duchownego.
Potrzeba i świadomość obecności kapłana na lotnisku jest znacznie silniejsza po tragicznych wydarzeniach z 11 września. Ludzie zrozumieli, że w Bogu można mieć zawsze
nadzieję i pewność.
Podniesienie stopnia bezpieczeństwa, dokładne rewizje oraz przeszukiwanie bagażu, już nie wystarczą. Jedynie wiara w Boga oraz pełne zawierzenie Mu swych problemów i trosk daje
pełne poczucie bezpieczeństwa zarówno w czasie pracy, jak i wakacyjnej podróży samolotem.
- Ludzie mają zwiększone poczucie bezpieczeństwa widząc pracę służb lotniska. Ale chyba wszyscy wiemy, że dziś w zasadzie nie ma na świecie miejsca całkowicie bezpiecznego - komentuje kapłan.
Wszystkim "latającym" i pracującym na Midway ks. Wacław oferuje modlitewne wsparcie w czasie Mszy św. odprawianych w kaplicy na Midway w każdą sobotę o godz.
4.00 i niedziele o godz.: 7.00, 9.00, 11.00.
Ks. Władysław Jamróz prowadził wcześniej radiowy program katolicki i wciąż pojawia się w srebrnym okienku polonijnej telewizji.