W ostatnim czasie głośnym i szeroko podejmowanym w mediach tematem jest tolerancja, a właściwie brak tolerancji, który ponoć charakteryzuje współczesnych Polaków. Postawy
ludzi protestujących przeciwko budowie w ich miejscowości ośrodka dla narkomanów, czy manifestujących swoją niechęć dla bezdomnych, wzbudzają wiele kontrowersji. Warto więc poświecić chwilę
na zastanowienie się, czy rzeczywiście jesteśmy nietolerancyjni, czy po prostu na trudne sytuacje reagujemy agresją i strachem, bo tak jest łatwiej, wygodniej...
Czym zatem jest tolerancja? Od łacińskiego słowa tolerare (znosić, wytrzymywać) oznacza cierpliwość i wyrozumiałość dla odmienności. Jest szacunkiem dla cudzych uczuć, wierzeń, obyczajów
i postępowania - choćby całkowicie odmiennych od naszych, albo zupełnie z nimi sprzecznych; to szacunek dla wolności innych ludzi, ich myśli, opinii oraz sposobu życia. Może on przybrać
formy wyrozumiałości i życzliwości dla tego, co nie jest naszym udziałem, ale czego istnienie w imię wolności akceptujemy. Tak rozumiana tolerancja oznacza rezygnację z wszelkich
form przymusu, jako środka wpływu na postawy innych ludzi, i akceptację autonomii każdego człowieka. Od tej zasady jest jednak wyjątek. Nie można tolerować sytuacji zagrażających bezpieczeństwu
czy porządkowi społecznemu (nie można więc mówić o tolerancji dla przestępców i psychopatów). Już John Locke, określając klasyczne zasady tolerancji uznającej, że możliwe jest znalezienie
poglądów właściwych, które należy przyjąć i niewłaściwych, które należy odrzucić w wymiarze osobistym i społecznym, pisał: "Rozum jest tym prawem, które poucza ludzi,
że skoro wszyscy są równi i niezależni, żaden nie powinien szkodzić drugiemu, jeżeli idzie o jego życie, zdrowie, wolność i mienie". Słowa te są jednym z wielu
kluczy pozwalających odkryć, czym naprawdę powinna być tolerancja. Wyznaczają one naturalną dla niej granicę. Z tych słów jasno wynika, że nie każde zachowanie i nie każdą postawę
można akceptować, a stopień tolerancji jest zależny od wyznawanej hierarchii wartości. Warto w tym miejscu przypomnieć słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II 9 czerwca 1991 r.,
w czasie nabożeństwa ekumenicznego w ewangelickim kościele Przenajświętszej Trójcy w Warszawie: "Znosić się (...) w miłości znaczy więcej, niż tylko tolerować".
Przesłanie, powtórzone za św. Pawłem, wskazuje najwłaściwszą z możliwych dróg. Tolerancja - praktyczna umiejętność współżycia ludzi o różnych światopoglądach - wyrasta
z cnót chrześcijańskich. Właściwą postawą jest więc miłosierdzie, które dostrzegając błędy i niedoskonałości drugiego człowieka dba o jego rozwój, przyjmuje na siebie
odpowiedzialność za jego godność - im bardziej dostrzegam, że ktoś błądzi, tym bardziej powinienem się troszczyć, aby pomóc mu dojrzeć prawdę.
Obecnie istnieje jednak niebezpieczeństwo pojmowania tolerancji w zupełnie inny, propagowany w mediach i środowiskach laickich, sposób. Postmodernizm - współczesny
nurt filozofii - mówi o tzw. tolerancji pozytywnej, która polega na dopuszczeniu wszystkich innych postaw, działań i poglądów jako równouprawnionych. Wynika to z przeświadczenia,
że nie istnieje prawda obiektywna, ani inna wartość, za pomocą której można by ocenić jakiekolwiek poglądy, postawy i działania. Tolerancja pozytywna wyraża się w stwierdzeniu,
że "ponieważ nie istnieje prawda, nie mogę uznawać swego stanowiska za obowiązujące". Czy nie przypomina to znanego hasła: "Róbta, co chceta", które odległe jest nie tylko od chrześcijańskich,
ale jakichkolwiek wartości! Do czego może prowadzić taki sposób pojmowania tolerancji? Spróbujmy pójść dalej: czasem w stosunku do zła można być tolerancyjnym, zdarza się złu pobłażać, ale
akceptowanie zła jest już poważnym wykroczeniem, nie tylko przeciw moralności - taka postawa sama w sobie jest już złem.
Dojrzały chrześcijanin musi zdawać sobie sprawę, że nie może tolerować zła i przewrotności. W przeciwnym razie nie byłoby możliwe właściwe kształtowanie własnej osobowości i odpowiedzialne
wychowanie młodego pokolenia. Tolerancja jest niezbędna, gdyż dzięki niej możliwe jest istnienie jakiejkolwiek odmienności. Ale nie można jej stawiać ponad miłość, prawdę i odpowiedzialność.
Polacy zawsze byli postrzegani jako ludzie tolerancyjni. Objawiało się to w historii, choćby w ludzkim traktowaniu wszelkich odrębności religijnych. Patrząc jednak na to, co
dzieje się dzisiaj w naszym kraju, można zadać pytanie: co się stało z polską tolerancją? Czy zmieniło się jej rozumienie? Czy może my, gdzieś w głębi, zmieniliśmy się
już tak bardzo...
Pomóż w rozwoju naszego portalu