Dwa dni wcześniej, podczas otwarcia konferencji w Gimnazjum Akademickim, prof. Marian Grabowski wyraził obawę, że obchodom tej rocznicy, jak i każdej innej, "zagraża pewien rodzaj
martwoty. Młody człowiek [nie tylko młody! - W. W.] tego nie znosi i spontanicznie odrzuca". Organizatorom obchodów rocznicy udało się jednak ominąć rafy rocznicowego patosu, oficjalności i związanej
z nimi uroczystej nudy. Pierwszego dnia w siedzibie Gimnazjum Akademickiego królowała myśl papieska poddana interpretacji młodzieży, zaś dnia trzeciego uhonorowano rocznicę papieskiej
wizyty w grodzie Kopernika koncertem muzyki poważnej, którą Jan Paweł II lubi; co więcej - jest jej znawcą.
Organizatorzy koncertu "do dźwięku dodali słowo". Tym słowem było krótkie wystąpienie prof. Mariana Grabowskiego pt. Dar miłości w nauczaniu Jana Pawła II. Wykładowca Wydziału Teologicznego
UMK, dostrzegając na widowni wielu młodych słuchaczy, jako wytrawny mówca nadał swemu słowu formę eseju-gawędy, w której każde następne zdanie wnosiło nowe treści. Z niezwykłym skupieniem
słuchano uwag na temat papieskiego nauczania o miłości między mężczyzną i kobietą i sytuującej się w jej centrum seksualności człowieka. Dominującemu na przełomie
stuleci panseksualizmowi, odartemu z miłości, przeciwstawił papieską wizję miłości seksualnej wyrażonej m. in. w cyklu cotygodniowych katechez środowych ujętych w dziele
Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Kluczowy dla nauczania Jana Pawła II jest motyw człowieka, którego seksualność jest wyrazem miłości. Istotę tego zagadnienia można ująć w stwierdzeniu
sformułowanym przez prof. Grabowskiego we wstępie do tegorocznej publikacji wydanej w serii Biblioteki Gimnazjum Akademickiego o tytule zbieżnym z tytułem niniejszego
wykładu: "To dzięki ciału i przez ciało możliwy jest dar, który określa istotę miłości oblubieńczej. I wreszcie problem czystości tej miłości - pierwotna czystość człowieka i ogromna
troska o jej zachowanie, przywracanie jej w ludzkich miłościach w świecie, w którym jest zło i grzech - dopełnia papieską wizję miłości seksualnej".
Zgodnie z Norwidowskim stwierdzeniem, że "piękno kształtem jest miłości", wystąpienie prof. Mariana Grabowskiego doskonale wkomponowało się w muzyczny program koncertu specjalnego.
W pierwszej części wystąpił Chór Akademicki UMK pod kierunkiem Bożeny Jankowskiej, którą w części wykonań z powodzeniem zastąpił Arkadiusz Kaczyński. Wydawałoby się, że
jeszcze nie ucichły echa niedawno wykonanej przez ten chór i owacyjnie przyjętej przez publiczność wielkiej Mszy h-moll J. S. Bacha, a już mieliśmy okazję zachwycić się frazą równie
znanego Larga z opery Xerkses J. F. Haendla. Kolejne utwory przeniosły słuchaczy w klimaty odległe od muzyki baroku - w świat estetyki XX-wiecznej, choć nieawangardowej.
Muzyczny spacer pod przewodnictwem Magdaleny Cynk rozpoczął się od Gabriela Faure, poprzez Sergiusza Rachmaninowa, kończąc się na utworze Henryka Mikołaja Góreckiego - Totus tuus. Najwymowniejszym papieskim
akcentem była kompozycja Juliusza Łuciuka z librettem ułożonym z fragmentów homilii wygłoszonej przez Jana Pawła II podczas jednej z pielgrzymek do Polski. Występ akademickich
chórzystów spodobał się publiczności ujętej ich żarliwością i ogromnym zaangażowaniem w śpiew i wysokim poziomem artystycznym wykonań. Sądzę, że chór UMK, świetnie prowadzony
przez Bożenę Jankowską, jest jasnym punktem na toruńskim firmamencie muzycznym. Wypada tylko cierpliwie czekać na wykonanie drugiej części Bachowskiej Mszy h-moll.
Druga część koncertu miała charakter kameralny. Katarzyna Cąbrowska (skrzypce), torunianka na co dzień występująca w "Capelli Bydgostiensis", oraz Mariola Majrowska (skrzypce), Krzysztof
Blek (altówka) i Beata Wiącek-Felczykowska (wiolonczela) - muzycy grający w Toruńskiej Orkiestrze Kameralnej - od pewnego czasu występują wspólnie jako Toruński Kwartet Smyczkowy.
Toruńscy kameraliści zagrali wyłącznie utwory polskich kompozytorów: Stanisława Moniuszki, Magdaleny Cynk, Romualda Twardowskiego.
Myśli wielu osób zgromadzonych w gorące czerwcowe popołudnie na koncercie w Dworze Artusa z pewnością zwracały się ku tamtym chwilom. O tej samej porze,
o której umilkły ostatnie oklaski, przed czterema laty odrywał się od płyty toruńskiego lotniska, żegnany burzą braw, helikopter z Ojcem Świętym na pokładzie.
Wracaliśmy do swoich domów zamyśleni tak jak wtedy. Co zostanie w nas z tych chwil, które dał nam Pan?
Pomóż w rozwoju naszego portalu