Reklama

Kościół

Nie do uratowania? A jednak

Bartolo Longo (1841 – 1926)

Archiwum sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Pompejach

Bartolo Longo (1841 – 1926)

Włoski prawnik, były spirytysta i okultysta, a dziś święty Kościoła katolickiego i patron ludzi w depresji. Gdyby ktoś potrzebował dowodu na to, że nikt nie jest zbyt daleko, by nie mógł wrócić, historia Bartola Longa wystarczy za tysiąc argumentów.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był czas, kiedy jego nazwisko kojarzyło się z seansami spirytystycznymi, ciemnymi rytuałami i radykalnym odejściem od Kościoła. Dziś to samo nazwisko znajduje się na liście świętych, a jego sanktuarium w Pompejach odwiedzają miliony. Jak to możliwe, że człowiek tak głęboko zanurzony w okultyzmie stał się jednym z największych propagatorów Różańca i gorliwych świeckich apostołów Kościoła?

Pogrążanie się w mroku

Reklama

Bartolo Longo urodził się 10 lutego 1841 r. w Latiano, niedaleko Brindisi. Pochodził z dobrze sytuowanej i kulturalnie zaangażowanej rodziny. Jego ojciec był lekarzem, a matka osobą głęboko religijną. Bartolo był chłopcem bystrym, ambitnym, ciekawym świata. Marzył o tym, by zostać prawnikiem i odegrać ważną rolę w społeczeństwie. W wieku 20 lat wyruszył na studia prawnicze do Neapolu. Miasto to w tamtych dekadach żyło fermentem idei, antyklerykalizmu i duchowych eksperymentów. Wykładowcy wygłaszali radykalne idee, a młodzi ludzie szukali w nich odpowiedzi na głębokie pytania o sens, wolność i władzę nad światem duchowym. Longo w to wszedł. Nauczyciele krytykowali Kościół, a antyklerykalne ruchy i idee liberalne były na porządku dziennym. Z czasem Bartolo stał się aktywnym uczestnikiem tego świata. Uczęszczał na seanse spirytystyczne, konsultował „media”, badał zjawiska okultystyczne. Źródła mówią nawet o jego „konsekracji” w środowisku satanistycznym i rzuceniu przez niego wyzwania wierze katolickiej. Na zewnątrz dalej był eleganckim studentem, błyskotliwym, potrafiącym krytykować i prowokować debatę. Jego dusza była jednak coraz bardziej rozdarta. Przeżywał lęki, stany depresyjne, miał poczucie pustki, dramatyczne myśli. W pewnym momencie jego stan psychiczny i duchowy stał się krytyczny. Myśli o śmierci zaczęły przenikać codzienność. I wtedy, wedle relacji, usłyszał w swoim wnętrzu głos: „Jeśli się nie nawrócisz, umrzesz”. Ten szept był początkiem ruchu, który skierował go z powrotem do światła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bartolo nie ogłosił od razu, że zrywa z przeszłością. To nie był moment patetycznej deklaracji, a raczej rozpaczliwe wołanie: „Pomóż mi”. I właśnie to jedno zdanie otworzyło drzwi do drogi, która zmieniła całe jego życie.

Z różańcem w dłoni

Reklama

Bartolo nie wrócił od razu do Kościoła. Potrzebował przewodnika. Takim człowiekiem okazał się o. Alberto Radente, dominikanin, kapłan doświadczony, mądry i cierpliwy. Spowiadał Longa, ale przede wszystkim go nie oceniał. Krok po kroku wprowadzając go w duchowość różańcową, pokazywał, że Maryja naprawdę potrafi wyciągnąć z największego zamętu. I to właśnie modlitwa różańcowa, którą Longo kiedyś wyśmiewał, stała się dla niego ratunkiem. Różaniec nosił zawsze przy sobie i odmawiał w każdej wolnej chwili. Z czasem nie potrafił już bez niego funkcjonować. To nie był „pobożny dodatek”, to była linia życia, dzięki której utrzymywał duchową równowagę. „Kto szerzy Różaniec, jest ocalony” – powtarzał później wielokrotnie. W tym czasie poznał hrabinę Mariannę de Fusco, wdowę, głęboko wierzącą kobietę, która oddała się pomocy biednym. Łączyły ich nie tylko przyjaźń, ale też wspólna misja. Razem postanowili zająć się najbardziej opuszczonym miejscem w okolicy – Pompejami. Tam Bartolo Longo zawierzył wszystko Maryi. Nie dla własnej satysfakcji, nie po to, by się zrehabilitować, ale by ratować tych, którzy, tak jak on kiedyś, byli bliscy duchowego bankructwa.

Od ruin do sanktuarium

Kiedy Bartolo Longo po raz pierwszy stanął na ziemi Pompei, zobaczył jedynie ruiny – nie tylko te archeologiczne, ale przede wszystkim duchowe. Bieda, przesądy, brak edukacji, brak nadziei. Wszystko to czyniło z tego miejsca pustynię. I właśnie tam Longo postanowił wybudować coś, co miało być znakiem zupełnie innego świata – sanktuarium Matki Bożej Różańcowej. Nie miał pieniędzy ani wpływów. Ale miał Różaniec i głębokie przekonanie, że Maryja chce być obecna właśnie tam, gdzie po ludzku nic nie ma. Najpierw zdobył obraz Matki Bożej. Obraz, który był zniszczony, pęknięty, porzucony. Potem, cegła po cegle, ruszyła budowa świątyni. Nie pomagali mu wpływowi sponsorzy. Pomagali mu zwykli ludzie, tacy, którzy wiedzieli, że zna życie od trudnej strony. Wierzyli mu, bo było widać, że robi to nie dla siebie, tylko dla innych. Pompeje powoli zaczęły się zmieniać. Do miasteczka przybywały tłumy. Ludzie wcale nie chcieli zwiedzać słynnych ruin, pragnęli spotkać się z Maryją i poczuć, że nawet najbardziej złamane życie można zacząć od nowa. A Longo nie zatrzymał się na budowie sanktuarium. Organizował szkoły, sierocińce, domy opieki. Chciał wiary pełnej konkretów.

Człowiek Maryi

Bartolo Longo nie był księdzem, nie był zakonnikiem, a jednak całe życie poświęcił służbie Ewangelii. Jako osoba świecka zrozumiał, że świętość nie jest zarezerwowana tylko dla duchownych. Działał z rozmachem, ale nie dla poklasku. Dla niego najważniejsze było, by miłość do Boga przekładała się na coś mierzalnego, jak: posiłek dla głodnego, książka dla analfabety, schronienie dla dziecka. Do końca życia był skromny. Mieszkał w niewielkim pokoju przy sanktuarium, nosił proste ubrania, codziennie klękał do modlitwy. Nazywano go „człowiekiem Maryi”, bo wszystko, co robił, robił z różańcem w dłoni. A jednak miał też swoich przeciwników. Zarzucano mu fanatyzm, oskarżano o manipulację. On sam mówił wtedy: „Jeśli słowa Maryi są prawdziwe, że kto rozpowszechnia mój Różaniec, zostanie zbawiony, nie opuszczę tej ziemi bez głoszenia Różańca”. Zmarł 5 października 1926 r. Zostawił po sobie nie tylko konkretne dzieła, ale też doświadczenie człowieka, który sam wiedział, co to znaczy się pogubić i próbować wrócić. W 1980 r. został beatyfikowany przez Jana Pawła II, a 19 października br. w Watykanie odbędzie się jego kanonizacja. Dla wielu ludzi na całym świecie jest już świętym, patronem tych, którzy szukają nadziei tam, gdzie jej nie widać.

Dlaczego warto go znać również dziś

W świat, który kocha historie o wielkich upadkach i spektakularnych sukcesach, Bartolo Longo wnosi coś znacznie ważniejszego – prawdę o tym, że największym zwycięstwem człowieka nie są kariera ani reputacja, ale jest nim powrót do Boga wtedy, gdy wszystko wydaje się przegrane. Jego życie przypomina, że nie ma drogi zbyt dalekiej dla łaski i że każda dusza, nawet najbardziej pogubiona, ma szansę na nowy początek. To także opowieść o sile prostych rzeczy: modlitwy, miłości bliźniego, odwagi w codzienności. Dla tych, którzy zmagają się z duchowym zmęczeniem, depresją, lękiem, Bartolo może być kimś więcej niż postacią z obrazka. Może być bratem, który zna ciemność i potrafi wskazać światło. I może właśnie dlatego Kościół, uznając jego świętość, pokazuje światu, że nawrócenie to nie legenda, ale rzeczywistość. Różaniec to nie relikt, a ratunek. A Maryja to nie symbol, lecz Matka, która naprawdę walczy o swoje dzieci. Nawet o te, które myślą, że są już stracone.

Błogosławiony Bartolo Longo zostanie kanonizowany podczas uroczystości, która rozpocznie się 19 października o godz. 10.30 na placu św. Piotra. Przewodniczyć jej będzie papież Leon XIV. Wraz z włoskim błogosławionym kanonizowani zostaną także: Ignazio Choukrallah Maloyan – ormiańskokatolicki biskup, Peter To Rot – nowogwinejski katechista, Vincenza Maria Poloni – włoska zakonnica, Maria del Monte Carmelo Rendiles Martínez – wenezuelska zakonnica, Maria Troncatti – włoska zakonnica, José Gregorio Hernández Cisneros – wenezuelski lekarz, tercjarz franciszkański.

Podziel się:

Oceń:

2025-10-15 07:39

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Ludowa pobożność, czyli jaka?

Fragment obrazu Nabożeństwa Świąteczne, 1891

Zdzisław Jasiński

Fragment obrazu Nabożeństwa Świąteczne, 1891

Katolicyzm polski połączony z elementami ludowej pobożności był czynnikiem jednoczącym społeczeństwo, zbudował pojęcie narodu.

Więcej ...

Obrońca prawdziwej wiary

Damazy I

pl.wikipedia.org

Damazy I

Temu papieżowi zawdzięczamy powstanie najsłynniejszego przekładu Pisma Świętego na łacinę.

Więcej ...

100-lecie utworzenia metropolii i archidiecezji krakowskiej

2025-12-10 19:17

Biuro Prasowe AK

– Święci, którzy tworzą historię tej diecezji i archidiecezji, ale także dzieje Krakowa, dzieje tej ziemi, dzieje Polski. I o każdym z nich można powiedzieć, że byli to święci realiści, odpowiadający na wyzwania swojego czasu w duchu wiary, niekiedy wprost heroicznie – mówił abp Marek Jędraszewski.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kalendarz Adwentowy: Odpoczynek dla zmęczonych serc

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Odpoczynek dla zmęczonych serc

Wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej

Święci i błogosławieni

Wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej

Podlaskie: Śledztwo ws. śmierci 10-latki, która w szkole...

Wiadomości

Podlaskie: Śledztwo ws. śmierci 10-latki, która w szkole...

Kalendarz Adwentowy: Najmniejsi w ręku Odkupiciela

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Najmniejsi w ręku Odkupiciela

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Wiara

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia...

Presja ma sens. Prokuratura zmienia termin przesłuchania...

Wiadomości

Presja ma sens. Prokuratura zmienia termin przesłuchania...

Kalendarz Adwentowy: Wiara, która otwiera oczy

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wiara, która otwiera oczy

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Nowy początek!

Kalendarz Adwentowy: Litość, która staje się misją

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Litość, która staje się misją