Mariusz Rzymek: Krakowskie ślady Jana Pawła II można znaleźć w przestrzeniach świątyń, akademickich wydawnictwach oraz w ludziach, którymi się otaczał. Jak na nie trafiałeś?
Marek Luzar: Dorastając w Krakowie, nie sposób nie zetknąć się z osobami, które na swojej drodze spotkały kard. Karola Wojtyłę. Mój przyjaciel był przez niego ochrzczony, a Marek Skwarnicki, z którym współpracowałem przy produkcji serialu „Szkoła mędrców”, miał z nim przyjacielskie relacje. Takich ludzi było zresztą w moim kręgu więcej. Do tego dochodziły jeszcze osobiste doświadczenia uczestnictwa w papieskich pielgrzymkach oraz w spotkaniach, które Jan Paweł II inicjował z okna pałacu arcybiskupów przy u. Franciszkańskiej. Słowa, które wtedy padały, bardzo mocno rezonowały w moim życiu. W Krakowie w sposób naturalny wchodziło się więc w przestrzeń, po której poruszał się następca św. Piotra. Gdy przeniosłem się na Podbeskidzie, znów dotknąłem jego śladów. Zacząłem chodzić po górskich szlakach, po których on chodził. Zanurzałem dłonie w strumieniach, w których on je zanurzał. Każde z tych doświadczeń mogłem później przenieść, realizując „Tryptyk rzymski”. W nim odbiły się ślady kontemplacji malowideł w Kaplicy Sykstyńskiej oraz radości z ojcostwa, którym mogłem zilustrować historię Abrahama z trzeciej części papieskiego dzieła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu