Ewa Melerska: Jak zaczęła się wasza droga towarzyszenia dzieciom?
Agnieszka Kozłowska: Jakiś czas temu musiałam odejść z restauracji, w której pracowałam i byłam współwłaścicielem. Szukałam wtedy nowej przestrzeni dla siebie. Byłam w trudnym momencie mojego życia i postanowiłam, że chcę dobrze spożytkować czas, który mam. Tak trafiłam do Wędki jako wolontariuszka. Pokochałam to miejsce, dzieci, które tu przychodzą i Wędka stała się częścią mnie.
Wojciech Przybysz: Moja droga pracy z dziećmi rozpoczęła się, kiedy zacząłem się nawracać. Była to na pewno przestrzeń Boża. Od osób, które były blisko działań Bożych, słyszałem: „Wojtek, ty nie jesteś zerem, Bóg cię kocha takiego, jakim jesteś, my lubimy ciebie właśnie takiego”. To było coś nowego, ponieważ wszedłem w życie dorosłe z deficytami i tym, co słyszałem od taty w domu, że nie będzie ze mnie nic dobrego. Na mojej drodze Bóg postawił ludzi, którzy mówili mi zupełnie coś innego. Brałem udział w rekolekcjach, oddałem życie Panu Jezusowi i chciałem, żeby dalej to On nim kierował. Byłem bardzo wierny temu wyborowi, chociaż życie mi się posypało – straciłem mieszkanie, firmę, przyjaciół, żonę – trochę jak Hiob, ale w to miejsce Pan Bóg postawił ludzi, którzy są ze mną na ulicy, na podwórkach, w działaniu z dziećmi i którzy tworzą dziś ze mną Wędkę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu




