Miałem szczęście żyć w takich czasach, kiedy w moim domu pieczono jeszcze chleb. Pamiętam, że towarzyszył temu pewien ceremoniał; jakieś namaszczenie było obecne we wszystkich
przygotowaniach i w samym momencie wypieku. Świeży chleb chowano potem przed dziećmi - również przede mną. Lecz ja z narażeniem zdrowia wspinałem się po wysokim kredensie, aby uszczknąć
chociaż kawałek... Zapach chleba to pamięć o domu, o więzach rodzinnych, to wspomnienie dzieciństwa, szczęścia, bezpieczeństwa.
Atmosfera rodzinnego spotkania musiała również towarzyszyć tej wspólnocie, która słuchała Jezusa za Jeziorem Tyberiadzkim. Łączyło ich głoszone słowo, ale tego dnia mogli także spożyć posiłek
przygotowany przez Mistrza. Nie była to jednak zwykła uczta i nie był to zwyczajny chleb. Przez jego cudowne rozmnożenie Jezus głosi bowiem nie mniej cudowne orędzie.
Można widzieć tu najpierw znak Bożej Opatrzności - miłości, która otacza cały świat. Jezus widzi potrzebę człowieka i natychmiast chce jej zaradzić. W przestrzeni całego świata,
całego kosmosu, Bóg działa tak samo, jak w obrębie tej grupy. Jak wyznaje Psalmista: "Ty zaś dajesz im pokarm we właściwym czasie. Ty otwierasz swą rękę i wszystko, co
żyje, nasycasz do woli" (Ps 145). Przez ten cud nasze oczy winny się otworzyć na codzienne Boże działanie, bo ono też jest cudem, jak pisze św. Augustyn: "Większym cudem jest (...) rządzenie światem niż
nakarmienie pięciu chlebami tysięcy ludzi. A jednak ludzie podziwiają te cuda, nie dlatego, że były większe, lecz że są rzadkie. Czyż bowiem i teraz nie żywi całego świata Ten, który
z niewielu ziaren tworzy żniwa?".
Widzimy też, jak Boże działanie i jego hojność są wielkie wobec nas. Jeśli człowiek kurczowo trzyma się tylko swojego planu i możliwości, otrzymuje niewiele. Lecz kiedy Bóg przejmuje
inicjatywę, wszyscy mogą napełnić się do syta i pozostanie jeszcze "dwanaście koszów ułomków". Św. Efrem wyjaśnia to przedstawiając taki oto obraz: U wszystkich rzemieślników możliwości
ich są mniejsze od pragnień klientów, nie mogą bowiem uczynić tego wszystkiego, czego oni od nich żądają. To, co Bóg sprawia, przeciwnie, przekracza ludzkie pragnienia.
"Nie samym chlebem żyje człowiek" i dlatego Jezus stawia także pytania o wiarę. On dobrze wiedział, co ma czynić, kiedy zapytał skąd kupimy chleba. Uczeń Chrystusa ciągle uczy
się, że zaufanie do Boga znaczy więcej niż konto w banku. Dlatego ze słownika wyrzucić należy narzekanie typu: nie starczy sił, czasu, pieniędzy, nikt nie przyjdzie, to się nie uda,
itd. Ta lekcja jest nie tylko do zgromadzonego ludu, ale przede wszystkim do pasterzy - Apostołów.
Ostatnia część orędzia to rola właśnie pasterzy. Jezus połamał chleb i dał ludziom przez ręce uczniów. Przez nich kazał wszystkim usiąść, oni też zebrali ułomki. Jedyny pośrednik między
Bogiem i ludźmi - Jezus Chrystus, wybiera sobie ludzi, którym daje udział w tym pośrednictwie. Ważne jest także świadectwo uczniów, które zostało umocnione, jak pisze św. Jan Chryzostom:
"(...) z ich rąk bierze chleb, aby było wiele świadectw tego zdarzenia, a oni mieli pamiątkę tego cudu". Jeżeli bowiem nawet po tych wydarzeniach zapomnieli, to cóż dopiero by się
stało, gdyby tego nie zrządził.
Pomóż w rozwoju naszego portalu