Moje wrażenia z wakacji - tak często brzmi temat wypracowań szkolnych, po powrocie z dwumiesięczej "laby". Wielu uczniów spędza ten okres ciekawie i może pochwalić się
chociażby miejscami, które zwiedziło. Wciąż jednak jest spora grupa takich dzieci, których czas wakacyjny w niewielkim stopniu różni się od roku szkolnego, może z wyjątkiem braku
obowiązku nauki. Dzieci snujące się bez celu po blokowiskach, ulicach, nierzadko uciekające od trudnej atmosfery panującej w domu to obrazek smutny i co gorsza nie tracący na aktualności.
One nigdzie nie wyjadą, bo sytuacja materialna i socjalna rodziny na to nie pozwala. Dla takich dzieci szansą zmiany otoczenia przynajmniej na krótki czas są kolonie, organizowane już od wielu
lat przez Caritas. W naszej diecezji odbywają się one w Soczewce i Popowie.
Niedziela Płocka od kilku lat odwiedza te ośrodki i stara się przyjrzeć kolonijnemu życiu. Tym razem zajrzeliśmy na chwilę do Soczewki. 10 lipca zakończył się tam pierwszy turnus, prowadzony
przez Janinę Borzymowską, nauczycielkę nauczania początkowego z Przasnysza. Turnus zgromadził ok. 100 dzieci, głównie z Mławy, Gostynina, Rypina i Sochocina. Wychowankowie
kolonii to dzieci pochodzące z rodzin biednych i socjalnie zaniedbanych. Jak opowiada Janina Borzymowska, wiele z nich przyjeżdżając tu, nie ma nawet swojego ręcznika
i podstawowych środków higieny. Wszystko to trzeba im zapewnić. W Soczewce mieszkają w dwu-, trzy- i czteroosobowych domkach rozsianych pomiędzy drzewami, ośrodek
bowiem, jak większość mu podobnych położony jest w lesie. Są tu sanitariaty i prysznice. Nikt też nie chodzi tu głodny, bo regularne posiłki można uzupełniać kanapkami. Dzieci mają
zapewnioną opiekę medyczną: w ośrodku przebywa pielęgniarka; ponadto utrzymywany jest stały kontakt z centralą Caritas w Płocku.
Jak wygląda dzień na koloniach? Pobudka - o godz. 8.00, potem śniadanie, a po nim z reguły godzina śpiewu. Po obiedzie odbywają się różne zajęcia, przeważnie sportowo-rekreacyjne.
Na boisku można rozgrywać mecze, a las otaczający ośrodek jest świetnym miejscem na podchody. Każdy dzień kończy tzw. pogodny wieczór, w ramach którego dzieci uczestniczą w różnych
imprezach m.in. dyskotekach, "Randce w ciemno", wyborach miss i mistera kolonii, czy festiwalu piosenki religijnej. Cisza nocna jest tradycyjnie o godz. 22.00, ale wieczorne
"pogaduchy" w domkach są dozwolone.
Dzieci najchętniej uczestniczą w zajęciach sportowych, wymagających dużo ruchu. Poważnym mankamentem może być niekorzystna pogoda. Ale i na nią jest sposób. W deszczowe
dni dzieci i wychowawcy gromadzą się w świetlicy i tam grają w gry planszowe, śpiewają i rysują. Tak naprawdę, jak stwierdza Kierownik turnusu, sposób,
w jaki dzieci spędzą czas, zależy w wielkim stopniu od inwencji danego wychowawcy (są wśród nich nauczyciele jak i wolontariusze).
Grupa p. Jagody, nauczycielki nauczania początkowego, jest dowodem na to, że można ciekawie zagospodarować wolny czas, mając do dyspozycji tylko ołówek, kredki, blok rysunkowy i kolorowe
wycinanki. Na zewnętrznej ścianie domku, w którym mieszka p. Jagoda wraz ze swymi podopiecznymi, widnieje tabliczka z napisem "Szalone dziewczyny", a pod nią
- prace plastyczne dzieci. W tej grupie wszyscy rysują, malują, wyklejają, choć niektóre z dziewcząt (jest to grupa żeńska) przed przyjazdem tutaj uważały, że nie potrafią tego robić.
Tymczasem, zdaniem p. Jagody, niekoniecznie trzeba być uzdolnionym, by wykonywać prace plastyczne. Wychowawczyni stara się przekazać swym podopiecznym różne pomysły. Niektóre z dziewcząt mają
nawet swoje ulubione techniki wykonywania prac plastycznych: np. collage.
W każdą niedzielę w ośrodku ks. Janusz Wilkowski lub ks. Wiesław Szymański z płockiej Caritas odprawiają Mszę św. dla uczestników kolonii. Dzieci chętnie włączają się w oprawę
liturgiczną, szczególnie poprzez śpiew. Kolonijna Msza św. trochę różni się od tej, w której uczestniczą w swoich parafiach. Tutaj bowiem sprawowana jest na dworze.
Uczestnicy kolonii pytani, czy w przyszłym roku znów tu przyjadą, odpowiadają z reguły, że tak. Istotnie, jak powiedziała nam Pani Kierownik, wiele dzieci i młodzieży
uczestniczy w caritasowskich koloniach kilkakrotnie. Dla większości z nich to jedyna szansa wakacyjnego wyjazdu, co więcej - jedyna szansa oderwania się od domowych problemów i konfliktów.
Tutaj również nawiązują kontakty z rówieśnikami; rodzą się przyjaźnie i sympatie. Ten krótki czas spędzony na koloniach pokazuje im, że można inaczej żyć, uczy właściwych wzorców
zachowań i nierzadko... uśmiechu. Bo o uśmiech, jak wyznaje Kierownik kolonii, na twarzach przyjeżdżających tu dzieci czasami bardzo trudno.
Pani Janina prowadzi kolonie w Soczewce po raz 8. i nie ukrywa, że jest to praca niełatwa. Jednak już teraz mówi, że w przyszłym roku znów tu przyjedzie, bo do tych
kolonii ma wielki sentyment...
Pomóż w rozwoju naszego portalu