Sytuacja polityczna w Polsce jest chora. I chyba nikt już nie ma zamiaru polemizować z tym stwierdzeniem, którego oczywistość kłuje wręcz w oczy. Niestety,
choroba się pogarsza i zatacza coraz szersze kręgi. Po aferze Rywina i ciemnych interesach w Ministerstwie Zdrowia mamy teraz tzw. aferę starachowicką. Mówiąc krótko -
afera goni aferę i tak się już do tego przyzwyczailiśmy, że paradoksalnie czekamy na następne. Tak się jakoś jednak składa, że wszystkie powiązane są z ugrupowaniem aktualnie sprawującym
władzę w naszym kraju. Objawiający swe kolejne twarze mariaż władzy z finansjerą, mediami, a ostatnio ze światem przestępczym, czyli polską mafią musi przerażać.
A jeśli przyjąć zasadę wierzchołka góry lodowej, to obraz staje się naprawdę apokaliptyczny. Bo ile jest afer mniejszych i jak dotąd skrzętnie ukrywanych?
Obóz rządzący próbuje jakoś się ratować. Mnożą się decyzje dyscyplinarne, a przynajmniej deklaracje takowych. Liderzy deklarują, że chcą urwać łeb tej hydrze. Niestety, skala politycznej
kompromitacji jest tak wielka, że wyciąganie z tej mętnej wody płotek na niewiele się zda. Wciąż pływać w niej będą grube ryby, które wcale nie mają ochoty pożegnać się z polityką.
Arogancja władzy jest przerażająca. Wypowiedzi rządzących w parlamencie czy środkach przekazu objawiają dokładnie poziom tych, którzy nami rządzą, a właściwie jego brak.
Nasza lokalna polityka też nie jest wolna od afer, choć oczywiście w mniejszej skali. Wystarczy przyjrzeć się zielonogórskiemu serialowi pt. "Sprzątanie w Centrum Biznesu". Skandal,
jaki wybuchł po odkryciu zadłużenia w CB jakoś jednak nie wstrząsnął poprzednią władzą miasta. Kwestia własności Palmiarni otarła się nawet o prokuraturę. Jak na razie, rządzenie
w Zielonej Górze, to po prostu sprzątanie po poprzedniej ekipie. Nie wiadomo, co jeszcze się z kątów i spod dywanów wymiecie. Oby jak najmniej.
A piszę o tym wszystkim po powrocie z dwutygodniowego urlopu za granicą. A mówi się tam o Polsce dużo, a to za sprawą wojny
w Iraku i projektowanej tam strefy zarządzanej przez Polskę. Docierają tam jednak także informacje o naszych aferach korupcyjnych w kręgach władzy, kolejnych
wymianach ministrów i politycznej niestabilności. Wszystko to rodzi za granicą niepokojące pytania, które momentami ocierają się o kpinę. Jak Polsce uda się skutecznie
zarządzać Irakiem, kiedy nie potrafi zarządzać zbytnio sobą?
W minionym tygodniu, mimo politycznych zawirowań, Jarek Libelt w "Pulsie tygodnia" życzył spokojnych wakacji. W sierpniu wakacje swoje mają chyba parlamentarzyści. Jak znam życie,
mafiozi mają je w tym samym czasie...
Pomóż w rozwoju naszego portalu