Reklama

Wspomnienia

Wśród "przyjaciół"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Bp Wilhelm Pluta w 1982 r., po 9 latach mojego wikariatu przenosi mnie na samodzielną placówkę w parafii Leszno Dolne. "Trzeba tam zbudować kościół i plebanię" - powiedział. Wybrałem się z młodzieżą z Przemkowa rowerami przez las do Leszna Dolnego, aby zobaczyć tę moją pierwszą samodzielną parafię. W Lesznie Dolnym na plebanii przywitał mnie proboszcz ks. Jan Cisek. "Mój kochany, powiedział - ja idę już na emeryturę, sam nie dam rady wybudować kościoła. Ty jesteś młody, energiczny i przy Bożym wsparciu podołasz, choć nie będziesz miał łatwo, bo tu zlepek ludzi różnych wyznań z całej Polski".

Tego wieczoru długo modliłem się w kościele przemkowskim przed ołtarzem Matki Bożej Wniebowziętej: "Matko, z czym budować ten kościół, z pustą kieszenią wikarego?". To nie przypadek, że z parafii przemkowskiej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny idę do parafii w Lesznie Dolnym, też pod wezwaniem Matki Bożej Wniebowziętej. Jeżeli Maryja chce, abym to ja wybudował świątynię dla Jej Syna, to idę.

Po przeprowadzce do Leszna Dolnego pamiętałem słowa ks. Jana Ciska. Zacząłem rozglądać się po parafii i powoli uczyć się jej, a przede wszystkim ludzi. Chciałem być wszędzie. Rozmawiałem z wieloma osobami, jeżdżąc po okolicznych wioskach z racji powierzonej mi funkcji duszpasterza rolników. Próbowałem więcej słuchać niż sam mówić, więcej działać duszpastersko, aby przyczynić się do remontu kościoła w Lesznie Dolnym i budowy nowej świątyni i plebanii w Lesznie Górnym.

Pewnego wieczoru dowiedziałem się, że wokół mojej parafii stacjonują wojska radzieckie. Jednostki i poligony znajdowały się w Szprotawie, Bolesławcu, Trzebielu. Zapewniano mnie, że ze strony radzieckich "przyjaciół" nic mi nie grozi. Niektórzy parafianie cieszyli się z obecności Rosjan, kwitł handel, przez dziurę w siatce szło się na zakupy do sklepów na terenie jednostek. Można też było z Rosjanami handlować paliwem, koksem, węglem, materiałami budowlanymi. Najbiedniejsi byli szeregowi żołnierze. Pewnej Wielkanocy wracałem z Rezurekcji na plebanię, podchodzi do mnie żołnierz i prosi: "U was swiata, pakupi Pan, ja toże chaczu swietowac". I wyciąga barchanowe wojskowe "długie męskie" - wytarte od prania. Nie chciałem tych spranych kalesonów, ale żal mi się zrobiło człowieka, który też chciał przeżyć święta jak inni. Sięgnąłem po pieniądze mówiąc: "Masz tu od swiaszczennika katolickiej cerkwi". Poszedł ucieszony. Chrystus Zmartwychwstał - prawdziwie powstał... i dla tego radzieckiego żołnierza.

Rewolwer

Reklama

Dwóch żołnierzy radzieckich uciekło z jednostki z bronią. Wielka obława, szum w całej okolicy. Wiadomo, że tego rodzaju ucieczki kończyły się tragicznie. Pod restauracją "Auto stop" w Lesznie Górnym trzej ścigani żołnierze zatrzymali się na odpoczynek. Na skarpie za restauracją wypili coś mocniejszego. Z niedalekiej szkoły na przerwie wybiegły dzieci, otoczyły wojskowych, którzy popisywali się bronią, rozdawali odznaki. Jeden z nich, bardziej podchmielony, nie spieszył się, choć jego dwaj koledzy ciągnęli go do łazika. On jednak został, dalej bawił się bronią, dawał potrzymać chłopcom pistolet. Nagle pojawił się inny patrol z oficerem radzieckim. Ten podszedł, wyrwał z rąk żołnierza pistolet, zarepetował i strzelił do niego. Przerażone dzieci i młodzież pobiegły do szkoły, z wylęknionymi oczyma opowiadały o tym, co się stało. Ktoś zadzwonił do Szprotawy po pogotowie. Przyjechało na sygnale, ale miejscową panią doktor nie chciano dopuścić do rannego żołnierza. Powiedzieli: "My mamy swoje pogotowie" i czekano aż przyjedzie ambulans z jednostki. Przedsiębiorcza pani doktor postanowiła przeciwstawić się bezduszności radzieckiego oficera i prawie siłą zabrała ciężko rannego w głowę żołnierza do szpitala w Szprotawie. Żołnierz niestety zmarł. W systemie totalitarnym nie liczy się człowiek, jest on jak rzecz, przedmiot, którego można zastrzelić i jak psa zakopać.

Dzieci przez dłuższy czas modliły się na katechezie za tego zastrzelonego żołnierza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rakieta

Nad naszą parafią z lotniska ze Szprotawy często przelatywały eskadry helikopterów z podwieszonymi rakietami. Jedna z rakiet odpadła 300 m za stacją kolejową w kierunku Bolesławca. Wybuch wstrząsnął całą okolicą, w niektórych domach powypadały szyby. Podmuch był tak potężny, że ludzie przewracali się na ulicy. Dobrze, że rakieta uderzyła w las. Powstał potężny lej, zostało połamanych wiele drzew. Pierwsi na miejscu zdarzenia byli nasi parafianie, niektórzy z nich wzięli na pamiątkę kawałki blach z rosyjskimi napisami. Po niedługim czasie przybyli żołnierze radzieccy. Jeden z nich, oficer, chciał widocznie wytłumaczyć zebranym to zdarzenie i powiedział: "Wot germańcy strelajut" i tu wykrzyczał stek siarczystych przekleństw. W ten sposób kłamiąc, oszukując robiono ludziom wodę z mózgu. A dzisiaj...?!

Gwiazda i różaniec

Wieczór - plebania w Lesznie Dolnym. Ktoś dzwoni do drzwi. Spoglądam przez okno z piętra i widzę, że stoi oficer radziecki. Trochę się zatrwożyłem. Uspokoiłem się, kiedy zobaczyłem mojego parafianina, majora z Leszna Górnego. Otwieram drzwi, zapraszam. Pan Janusz przedstawia mi Rosjanina Aleksandra. Kiedy rozpoczynamy rozmowę, radziecki oficer zwraca się do mnie piękną polszczyzną. Pytam: "Skąd znasz język polski?" . Odpowiada: "Studiowałem w Warszawie psychologię, chodziłem do kościoła św. Stanisława i słuchałem kazań ks. Popiełuszki, wtedy dużo zrozumiałem. Bardzo lubię Polskę, a szczególnie Polaków. Wy, księża, jesteście mądrzy, z wami się dobrze rozmawia". Zwraca się do mnie i mówi: " Dużo słyszałem o tobie i chciałem poznać, co ty robisz?". "Co ty robisz w Polsce?" - pytam. Odpowiada: "Jestem politycznym w naszej jednostce". Pytam: "Takim ojcem duchownym dla żołnierzy?". "O, coś takiego" - przytakuje. Opowiadał, jak rodzinom oficerskim organizuje wycieczki po Polsce. Pokazał im Warszawę, Wieliczkę, Oświęcim. Udało mu się też zawieść ich do Częstochowy. Byłem zaskoczony Aleksandrem. Przychodził do mnie jeszcze kilka razy, rozmawiając na różne tematy polityczne, społeczne, religijne. Kiedyś spytałem go: "Aleksander, czy ty jako oficer radziecki nie boisz się spotykać z katolickim księdzem?". A on mi na to: "Ty, ksiądz, ja mam czyste ręce". "Dlatego, że masz czyste ręce - mówiłem - jesteś niebezpieczny, oni boją się takich prawych, szlachetnych ludzi, którzy chcą żyć w prawdzie". Jego szczerość mnie ujmowała, czułem do tego człowieka coraz większą sympatię. Kiedyś, gdy byłem w Lesznie Górnym na budowie kościoła, przyszedł Aleksander i mówi, że musi się ze mną spotkać. Idziemy do restauracji "Auto stop", szukamy ustronnego miejsca, aby można było bez skrępowania porozmawiać. Gospodarz proponuje nam pokój na piętrze. "Muszę jechać do mojej macierzystej jednostki do Lwowa, wzywa mnie tam dowództwo. Za kilka dni wrócę" - mówi. Przy obiedzie Aleksander próbował być radosny, w głębi serca tkwiła jednak nutka niepokoju. Pomyślałem, że trzeba mu coś ofiarować, sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem różaniec, który otrzymałem od Ojca Świętego w Rzymie i nieśmiało zaproponowałem tłumacząc, że jest to dla mnie cenna pamiątka i "jeśli możesz, to przyjmij ją ode mnie". Włożyłem mu różaniec do ręki. Z wielką czcią wziął go i pocałował. "Kiedy pokażę to mojej mamie, ona jest bardzo wierząca, to bardzo się ucieszy. Ale co ja tobie dam?". Po chwili sięgnął do klapy munduru, odpiął srebrną gwiazdę, którą otrzymał od swego dowódcy podczas wizytacji wojsk tego okręgu. " To cenne odznaczenie, jeśli pokażesz komukolwiek z wojsk radzieckich, to będzie czuł respekt" - powiedział. Zaprosił mnie także do Moskwy, podając numer swojego konta i hasło. Aleksander wyjechał do Lwowa i słuch o nim zaginął. Po dwóch miesiącach jeden z lekarzy radzieckich przywiózł wiadomość, że Aleksander popełnił samobójstwo. Nie chciałem w to uwierzyć, ten pełen życia człowiek, ciekawy świata, ludzi, poszukujący prawdy, nagle tak kończy z sobą?

Aleksandrze, jak było naprawdę? Może za dużo wiedziałeś? Byłeś niewygodny? Odkryto twoje ścieżki prowadzące na plebanię w Lesznie Dolnym? Przede mną na biurku leży odznaka - gwiazda pięcioramienna, którą dał mi na pamiątkę Aleksander. Do Moskwy nie pojechałem, nie skorzystałem z konta, które mi zostawił. Gwiazdę przechowuję w klęczniku i kiedy spoglądam na nią, modlę się za oficera radzieckiego Aleksandra, który miał odwagę przyjąć różaniec jako największy skarb.

Wspomnienia te dedykuję moim byłym parafianom z Leszna Górnego.

Podziel się:

Oceń:

2001-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Biskupi: wzywamy do troski o ochronę prawną małżeństwa i rodziny

2025-12-27 19:20
Biskupi podczas rekolekcji na Jasnej Górze w listopadzie 2025 r.

BP KEP

Biskupi podczas rekolekcji na Jasnej Górze w listopadzie 2025 r.

Wzywamy do troski o ochronę prawną małżeństwa i rodziny. To właśnie małżeństwa i rodziny tworzą najlepszą przestrzeń wzrostu dla dzieci i bezpieczne wsparcie dla starszych rodziców - napisali biskupi w Liście Pasterskim Konferencji Episkopatu Polski na Święto Świętej Rodziny pt. „Bóg marzy o rodzinie, która jest domem dla miłości”, które przypada w tym roku 28 grudnia.

Więcej ...

Święta Rodzina – patronka i opiekunka wszystkich rodzin

2025-12-16 14:33

Niedziela Ogólnopolska 52/2025, str. 16

Święta Rodzina przy stole – obraz olejny z Muzeum Katedralnego w Zamościu

Ks. Krzysztof Hawro

Święta Rodzina przy stole – obraz olejny z Muzeum Katedralnego w Zamościu

Więcej ...

Zakończenie Roku Jubileuszowego

2025-12-28 18:10

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Wypełniona wiernymi bazylika katedralna w Sandomierzu, wspólna modlitwa rodzin i dziękczynienie za czas szczególnej łaski – w takiej atmosferze Diecezja Sandomierska zakończyła Rok Jubileuszowy 2025.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Kraków: wiadomo, kto będzie osobistym sekretarzem kard....

Kościół

Kraków: wiadomo, kto będzie osobistym sekretarzem kard....

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Niedziela Kielecka

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Największą miłością jest cierpliwe trwanie przy kimś,...

Wiara

Największą miłością jest cierpliwe trwanie przy kimś,...

Święta Rodzina – patronka i opiekunka wszystkich rodzin

Wiara

Święta Rodzina – patronka i opiekunka wszystkich rodzin

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Kościół

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Nowenna do Świętej Rodziny

Wiara

Nowenna do Świętej Rodziny

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Wiara

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku