Przypomnę tylko, że prezydent Lech Wałęsa ułaskawił 3454 osoby, Kwaśniewski 4289, Komorowski 219, a śp. Kaczyński 201. Wałęsa ułaskawił Andrzeja Z. ps. „Słowik”, jednego z bossów mafii pruszkowskiej. Aleksander Kwaśniewski w trybie nadzwyczajnym ułaskawił Petera Vogla, skazanego za morderstwo na tle rabunkowym oraz Zbigniewa Sobotkę w sprawie tzw. afery starachowickiej.
W kontekście Kamińskiego warto przywołać słowa Prezydenta Andrzeja Dudy z niedawnych obchodów Święta Niepodległości. - Chcemy, by była to taka Rzeczpospolita, gdzie wymiar sprawiedliwości potrafi ukarać gangsterów, ale nie każe ludzi, którzy walczyli o silne państwo. Nie skazuje ich na drakońskie kary, bo to zwyczajnie niesprawiedliwe. To niszczy tkankę społeczną i podważa wiarę w praworządność - mówił prezydent na placu Piłsudskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Niestety, świadomość wielu Polków wygląda inaczej. Sporej części społeczeństwa udało się wmówić, że czymś normalnym jest branie łapówek i robienie lewych interesów. Tak było u zarania polskiej transformacji, bo przecież na samym początku lat 90. premier Krzysztof Bielecki mówił, że kiedy rodzi się polski kapitalizm, to „pierwszy milion trzeba ukraść”.
Może właśnie dlatego w całej historii III RP było bardzo dużo afer, skandali i dowodów na okradanie państwa, ale żaden z polityków nigdy nie trafił do więzienia. Co najmniej dziwny jest kraj, w którym sądy pod naciskiem opinii publicznej bardzo chcą ukarać akurat tego polityka, którego przyłapano na tym, jak łapał złodziei.