Pielgrzymkę jak co roku rozpoczęła Msza św. w sanktuarium Polskiej Golgoty Wschodu w Będzinie Syberce. Po niej pątnicy zostali pożegnani i wyruszyli na trasę. Pierwszy
postój miał miejsce przy kościele w Łagiszy. Kolejny w Targoszycach. Późnym popołudniem pątnicy dotarli do Zendka, gdzie zakończył się pierwszy etap pielgrzymowania. 24 sierpnia
rozpoczął się kolejny odcinek wędrówki. „Tego dnia pokonujemy jeden z najpiękniejszych kawałków trasy, droga wiedzie bowiem przez las. Jest to doskonała sposobność do modlitwy, a także
do skorzystania z sakramentu pojednania” - powiedziała Niedzieli Łucja Adamska. W parafii Woźniki odbywa się przerwa obiadowa, a po niej następuje najtrudniejszy
odcinek drogi - do Nierady. Na kolejny nocleg pielgrzymi docierają późnym wieczorem. Wtedy też dają znać o sobie odciski, nadciągnięte ścięgna nóg i ogólne zmęczenie. Tego
wieczoru najwięcej pracy mają służby medyczne. Ale nagrodą za poniesiony trud jest już niedaleka odległość do jasnogórskiego sanktuarium. Następnego dnia pielgrzymi mają tylko kilka godzin
marszu. Wczesnym popołudniem docierają do celu.
Państwo Zofia i Tadusz Siedlak uczestniczyli w pielgrzymce czwarty raz. „Chodzimy na Jasną Górę często, gdyż kierujemy się wiarą w pomoc Matki Bożej. I choć
bolą nogi czy pada deszcz, to nie przeszkadza nam to, bo wiemy, że tylko wytrwała modlitwa zostaje wysłuchana” - podkreślają. O tym, że pielgrzymka to nie spacer czy miejsce spotkań
towarzyskich, zapewniła Łucja Adamska. „Choć w czasie pielgrzymki poznaję nowych ludzi, to zawsze największy nacisk kładę na modlitwę, rozważanie wygłaszanych konferencji czy cichą refleksję”.
Paradoksalnie pielgrzymkowe zmęczenie zamiast zniechęcać pątników przyciąga nowych, widać taka jest logika Bożych praw.
Pomóż w rozwoju naszego portalu