Po przyjeździe.
Miejsce nad Sanem jak zawsze urocze. Pięknie pachną trawy, szczególnie mięta. Czuć Bieszczady.
Rozbijamy namioty. Zostawiliśmy domy, a teraz jesteśmy jak Żydzi, z którymi pod namiotami zamieszka Pan. Odżywają w mej pamięci teksty, szczególnie te ze Starego
Testamentu. Ileż w Biblii jest tekstów o tym, jak Jakub rozbijał i zwijał namioty; czynił to również Lot, Abram, jego syn Izaak, czy wreszcie naród wybrany wędrujący przez
pustynię.
Uświadamiam sobie, że życie tu, na ziemi, jest tylko zatrzymaniem się na krótko; potem trzeba zwinąć namiot i ruszyć dalej. Nie można się zadomowić, człowiek nie zdąży się zadomowić. Nasza
ojczyzna jest bowiem w niebie - napisze Apostoł Paweł (Flp 3, 20). Żydzi wędrowali przez pustynię, rozbijając i zwijając namioty. Mieli pewność, że jest z nimi Bóg,
który pod namiotami „mieszkał” z Jakubem.
Dwa tysiące lat temu stało się coś o stokroć donioślejszego. Słowo stało się Ciałem i zamieszkało (dosłownie: rozbiło namiot) wśród nas (J 1, 14). Nasze rozbite namioty
nad brzegiem Sanu to znak tajemnicy Wcielenia. Syn Boży stał się jednym z nas. Jak przypomniał nam Sobór Watykański II: „On (...) Syn Boży, poprzez wcielenie zjednoczył się w pewien
sposób z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękami wykonywał pracę, ludzkim umysłem myślał, ludzką wolą działał, ludzkim sercem kochał. Zrodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym
z nas, podobny do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu” (KDK 22). Rozbił namiot wśród nas. Z każdym z nas się zjednoczył i trwa
z nami, pielgrzymuje z nami po naszych drogach. A więc Jezus zamieszkał z nami, jest także wśród nas, tu w Bieszczadach.
Trzeba zbudować ołtarz dla Pana. Nie może być obozu bez ołtarza, bo nie może być naszego pobytu w Bieszczadach bez codziennej Eucharystii. Wyrywamy rzece kamienie. Wołam wszystkich, bo
chcę, aby każdy miał swój wkład w tworzenie ołtarza. Dzisiaj okazujemy posłuszeństwo Panu, który mówi: uczynisz Mi ołtarz z kamieni, nie buduj go z kamieni ciosowych (por.
Wj 20, 25). „Ołtarz dla Ciebie Panie, dziełem oddanych Ci rąk” - jak napisał w jednej z bieszczadzkich pieśni Szef. Te kamienie są cząstką natury, symbolizują całą
naturę. Na nich w czasie Eucharystii będą umieszczone: Ciało i Krew Jezusa. Czyż w ten sposób nie dokonuje się swoista „konsekracja” naszego ołtarza? A skoro
te kamienie symbolizują całą naturę, to czyż nie dokona się swego rodzaju „konsekracja stworzenia”?
Eucharystia uświęca stworzony świat, którego część dosłownie przyjmuje na siebie Ciało Pana. Czyż w tajemnicy Wcielenia nie dokonała się sakralizacja stworzenia? Czy po Wcieleniu jeszcze
jest aktualny podział na sacrum i profanum?
Ołtarz jest piękny, niewysoki. Stoimy podziwiając jego wygląd i efekt naszej pracy. W tym roku ołtarz powinien mieć 12 warstw, podobnie jak w Apokalipsie św. Jana
- Miasto Święte, którego mur ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka (Ap 21, 14). Dlaczego takie porównanie? Bo w tym roku nasze
rozważania w kręgu biblijnym odnoszą się do Apostołów. Każdego dnia będziemy poznawać sylwetki kolejnych Dwunastu, ale także odkrywać nasze podobieństwo do nich - na ile są nam bliscy,
na ile przeżywamy podobnie naszą relację z Jezusem, jak doświadczamy podobnych problemów w wierze.
Marta słusznie zauważa, że jeśli ołtarz składać się będzie z dwunastu warstw, to w czasie Eucharystii nie będzie mnie widać. Więc nie budujemy ołtarza dosłownie z dwunastu
warstw. Magda i tak narzeka: „Po co taki duży?”. Zastanawiam się, czy dzisiejsza młodzież to minimaliści. A przecież dla Pana jest ten ołtarz, więc powinien być z serca
budowany. A wtedy nie liczy się poniesiony trud.
cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu