Nostalgicznie zrobiło się we wrześniu w galerii „U Teresy” na wrocławskim Biskupinie. Zapach lata przyniosły prace Ewy Kwiatkowskiej i Jana Urmana -
niezwykłego, bo bardzo twórczego rodzeństwa. Jak sami mówią, malowała też ich mama, więc artystyczne zamiłowanie to pewnie sprawa genów.
Pana Jana, na co dzień pracownika jednego z wrocławskich szpitali, niektórzy nazywają... szkodnikiem. Dlaczego? - Gdy widzę jakiś kwiat lub inną ciekawą roślinę, staram się ją pozyskać,
zasuszyć i wykorzystać w którejś ze swych kompozycji - wyjaśnia.
A są one wspaniałe. Wiele osób żałuje, że można oglądać je publicznie tak rzadko, przy okazji takich wystaw, jak w galerii „U Teresy”.
- Nigdzie nie uczyłem się florystyki - dodaje pan Jan. - Byłem wprawdzie raz na kursie florystycznym, ale tam tylko upewnili mnie, że idę w dobrym kierunku. Nic więcej.
Pełne kwiatów są też prace pani Ewy - na co dzień szefowej firmy zajmującej się m.in. usługami. Twórczość pozwala jej odreagować od codziennych stresów. Może dlatego namalowany na szkle słonecznik
tak beztrosko rozkwita ciesząc oczy, a witraż ozdabiają liście brzozy, dębu i nagietka.
Wystawa zatytułowana jest „Dwa światy zauroczenia”, bo autorzy posługują się różnymi technikami. Tak naprawdę jest to jeden świat - ekspozycja jest stylistycznie jednorodna, jak...
na rodzeństwo przystało. Można oglądać ją do końca września.
Pomóż w rozwoju naszego portalu