- Nie zdziwiło mnie to, co zobaczyłem na kasecie - mówił mi uczeń jednego z liceów w jednym z miast naszej diecezji wkrótce po tym, gdy cała Polska obejrzała
materiał filmowy nakręcony przez samych uczniów w jednej z toruńskich szkół średnich. Przypomnijmy. Kaseta krążyła wśród młodzieży i była hitem wakacji, a prezentowała
fizyczne i psychiczne maltretowanie nauczyciela. Wreszcie ktoś dał, a może sprzedał taśmę telewizji i mógł ją obejrzeć cały kraj.
Dlaczego nasz uczeń nie ekscytował się tym, czym poruszona była cała Polska? Bo prawie codziennie ogląda lub - uściślijmy - w poprzedniej szkole oglądał to „live”,
mówiąc po polsku - na żywo. „On” - tak go nazwijmy, bo zgodził się rozmawiać tylko anonimowo - mówił bez wielkiego wzruszenia. Tak jakby była to norma. Nie, żeby się z takim
postępowaniem zgadzał, ale być może ten jego emocjonalny spokój wynikał z bezsiły. Przyglądając się temu, co robią jego koledzy, zauważał niemoc i lęk nauczycieli oraz brak reakcji
dyrekcji szkoły. Wszyscy odwracali oczy i nie było problemu. Nie ich „broszka”, więc także nie jego. - Najgorzej mieli nowi nauczyciele - mówił. Spotykały ich ordynarne
zaczepki, próby terroryzowania łącznie z wytrzepywaniem gąbki zabrudzonej kredą przed twarzą. Nic się nie działo, nikt nie został ukarany, więc proceder trwał w najlepsze. -
Religii uczyła nas katechetka - kontynuuje. Nie miała łatwo. Każda lekcja była dla niej bojem. Gdy już nic nie mogła zrobić, wychodziła na środek klasy i wygłaszała: A ja i tak
was kocham. Nie wiem, na co liczyła, ale skutku to nie odnosiło żadnego. Zresztą już nie uczy w tej szkole, chyba miała dość.
- Czy ta szkoła była wyjątkiem? - pytam go. - Nie, chyba nie - odpowiada. - Myślę, że podobnie dzieje się i gdzie indziej. - A kto jest temu
winien? - drążę dalej. Z rozmówcy wychodzi uczniowska natura - Sami nauczyciele, bo sobie na to pozwalają.
- A gdy nie mają oparcia wśród przełożonych, gdy boją się powiedzieć komukolwiek o swojej sytuacji z obawy o utratę pracy, gdy są wreszcie zastraszani
- próbuję bronić pedagogów. - No tak, może to i racja - słyszę w odpowiedzi. Kończymy rozmowę. Jutro w szkole będzie podobnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu