W przedostatni dzień lata nie tylko na dworze, ale i w salach wystawowych Klubu Garnizonowego w Łomży świeciło słońce, rozjaśniając ciepłym blaskiem ściany Galerii N.
Oczom zaproszonych na wernisaż ukazało się niepowtarzalne piękno nadbiebrzańskiej przyrody - bagna, roślinność, a także pamiętająca czasy carskie twierdza w Osowcu. Właśnie
tam, w Osowcu - Twierdzy zorganizowany został jak co roku od siedmiu już lat plener malarski, na którym spotkały się trzy pokolenia artystów z całej Polski.
„Ile nadziei kryje w sobie biel płótna, kiedy obraz rodzi się w głowie!” - mówi Magdalena Gumowska, artystka z Łomży. To, co zrodziło się w głowach
uczestników pleneru, możemy podziwiać, oglądając wystawę.
I byłoby pięknie, uroczyście, bo tyle barw, tyle słońca, tyle miłości ojczystych pejzaży, i artyści tak się starali... Ale, niestety, pojawiło się to, co nie dodaje ani piękna, ani nie
podnosi rangi uroczystości. Jeszcze do niedawna tradycyjnym poczęstunkiem na wernisażach była lampka wina, a nie plastikowy kubek z żółtym płynem. W Galerii N pojawiło
się piwo, pomimo że „budka z piwem” w wystawowej sali jest zdecydowanie nie na miejscu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu