Reklama

Roztoczańskie zamyślenia...

Trudne dziedzictwo

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wielkanoc kojarzy się nam zwykle z radością i pokojem. W czasie procesji rezurekcyjnej śpiewa się przecież starą pieśń: Wesoły nam dziś dzień nastał. Wielkanocne dzwony ogłaszają triumf Chrystusa nad śmiercią, piekłem i szatanem. Zmartwychwstały Chrystus pozdrowił Apostołów słowami: "Pokój wam!". Atmosferę radości i pokoju podkreśla wiosenna przyroda śpiewem ptaków i rozwijającą się zielenią. Przy stołach gromadzą się rodziny, dzieląc się poświęconym jajkiem, symbolem nowego życia. Jednak nie wszyscy ludzie mają miłe wspomnienia związane z Wielkanocą. Pośród nas żyją jeszcze ludzie, dla których niektóre Święta Wielkanocne kojarzą się z przykrymi wspomnieniami. Należą do nich nie tylko więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych, łagrów sowieckich czy ubeckich więzień, ale także mieszkańcy miasteczek i wiosek wschodniej Zamojszczyzny. Wspomnienie ponurej Wielkanocy z 1944 r. miało miejsce w Niedzielę Palmową 8 kwietnia br. w Telatynie. W tym dniu w miejscowej kaplicy proboszcz parafii Żulice Władysław Bącal wraz z członkami miejscowego koła Armii Krajowej oraz władzami gminy zorganizował uroczystość związaną z 57. rocznicą bratobójczych walk, które miały miejsce na tych terenach. Tło historyczne tamtych wydarzeń ukazał ich uczestnik Mieczysław Kłos. Antagonizmy polsko-ukraińskie miały swoją długą historię. Sięgały jeszcze czasów księcia kijowskiego Włodzimierza, który w 981 r. podjął wyprawę przeciwko Lachom, poprzez opisywane przez Sienkiewicza w Ogniem i mieczem powstanie Chmielnickiego z XVII w., które miało również swój epizod zamojski. Sienkiewicz pisał o zgnieceniu powstania: "I nastał dzień gniewu, klęski i sądu ( ...) Kto nie był zduszon lub się nie utopił szedł pod miecz. Spłynęły krwią rzeki, tak, że nie rozpoznałeś czy krew, czy woda w nich płynie. Obłąkane tłumy jeszcze bezładniej zaczęły się dusić i spychać w wodę i topić (...) Mord napełniał te okropne lasy i zapanował w nich tym straszliwiej, że potężne watahy poczęły się bronić z wściekłością. Toczyły się bitwy na błotach, w kniejach, na polu. (...) Litość zgasła i rzeź trwała aż do nocy, rzeź taka, jakiej najstarsi nie pamiętali wojownicy, i na której wspomnienie włosy stawały im później na głowach. Gdy wreszcie ciemności okryły ziemię, sami zwycięzcy byli przerażeni swym dziełem. Nie śpiewano Te Deum i nie łzy radości, lecz żalu i smutku płynęły z dostojnych oczu królewskich. Tak rozegrał się akt pierwszy dramatu, którego autorem był Chmielnicki. (...) Wojny domowe ( ...) ciągnęły się jeszcze długo. (...) Opustoszała Rzeczypospolita, opustoszała Ukraina". Sienkiewicz kończy powieść "Nienawiść wrosła w serca i zatruła krew pobratymczą i żadne usta długo nie mówiły: ´Chwała na wysokościach Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli´" .

Wzajemne animozje obu narodów dały też znać o sobie w momencie uzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. Liczne świadectwa Polaków wskazują na to, że przed wojną Ukraińcy i Polacy żyli w zgodzie. Wspólnie przeżywali uroczystości i święta. Zawierali małżeństwa mieszane. Hekatomba nienawiści wybuchła w czasie wojny. Ukraińcy dążąc do stworzenia niepodległego państwa podjęli współpracę z Niemcami, którzy z kolei podsycali ich nienawiść do Polaków i tworzyli z nich zbrodnicze formacje np. SS Galizien. Bandy ukraińskie paliły wsie i mordowały ludność polską. Stanisława Piasecka (zob. S. Piasecka, Wspomnienie po latach w: Polacy na Wschodzie mówią o sobie, Lublin, 2000, s. 289-341) wspomina pierwsze dni okupacji niemieckiej w Korczowie, kiedy to Ukraińcy zaczęli odbierać Polakom ich dobra narodowe, takie jak domy ludowe, szkoły itp. Urządzili też dziwny pogrzeb: "W pewnym momencie zobaczyliśmy idący od strony cerkwi kondukt żałobny z chorągwiami i księdzem. Umarłą była Polska. Czterech mężczyzn niosło na drągach skrępowanego kolczastym drutem orła polskiego. Kondukt składający się z dużej liczby osób oraz policji ukraińskiej pilnującej porządku i tworzącej szpaler, podążył na cmentarz. (...) Na cmentarzu wykopany był już dół i do tego dołu złożono orła polskiego razem z tym drutem, którym był skrępowany, poprzedzając ceremonię odpowiednimi przemówieniami wrogimi Polsce i Polakom. (...) Terror niemiecki potęgował się z dnia na dzień. Wzrastała też nienawiść nacjonalistów ukraińskich do ludności polskiej" (s. 294).

Nienawiść ta spotęgowała się po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej 22 czerwca 1941 r. Nasiliło się zjawisko mordowania Polaków przez Ukraińców, które swe apogeum osiągnęło w latach 1943-1944. Nie będę opisywał szczegółowo okrucieństw, które tam miały miejsce. Zainteresowanych odsyłam do cytowanej książki. Również sama autorka wspomnień przyznaje, że nie sposób ich opisać. Zbliżone są one do opisów sienkiewiczowskich: " Nie było dnia, w którym by nie było czegoś nowego i to jeszcze straszniejszego. Hordy zaczęły napadać na całe wsie i mordować wszystkich ich mieszkańców. Jeszcze słońce nie zaszło na niebie, a już w różnych miejscach zaczęły się pokazywać łuny. (...) Słychać było krzyki ludzkie, strzelaninę, ryki krów, kwik świń, rżenie koni, szczekanie i wycie psów" (s. 301) .

Ocaleli ci, którzy zdołali się gdzieś ukryć lub uciec w inne strony. Podobne wydarzenia w drugiej połowie marca 1944 r. miały miejsce m.in. w Dyniskach, Ulchówku, Tarnoszynie, Korczminie, Wasylowie Wielkim, Szczepiatynie, Hubinku, całej gminie Poturzyn. Oddziały Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich starały się bronić ludność polską oraz urządzać akcje odwetowe przeciwko Ukraińcom. W Niedzielę Wielkanocną 9 kwietnia 1944 r. oddziały UPA zaatakowały Łachowce i Posadów posuwając się w kierunku Telatyna. Ich pochód znaczony był makabrycznymi mordami na ludności polskiej. Zatrzymała go kompania AK dowodzona przez Jana Sierleczko ps. "Szarfa". Po całodziennej walce Ukraińcy wycofali się, ale ludność polska musiała opuścić te tereny. Po zakończeniu działań wojennych zarówno żołnierze UPA, jak i AK zostali jednakowo potraktowani przez sowieckie NKWD. Ukraina dostała się pod dominację sowiecką. Szkoda, że Ukraińcy nie posłuchali ostrzeżenia swojego największego poety Trasa Szewczenki: "A chwalicie się, że Polskę / Zawaliliśmy sami?/ Polska padła, tak! Lecz zgniotła / I was pod gruzami". Należy przyznać rację obiektywnemu historykowi, który pisał: "Likwidując zadawniony spór terytorialny, układ z 1945 r. siłą dokonał tego, czego Polacy i Ukraińcy nie potrafili, jak się okazało, dokonać na drodze obopólnej ugody. Dwie spokrewnione ze sobą rodziny, które przez wieki mieszkały pod tym samym dachem, zostały brutalnie rozłączone i zmuszone do przeprowadzenia się do osobnych siedzib" (N. Davies Boże igrzysko. Historia Polski, Kraków 1991, s. 649 i 652).

Powstanie państwa ukraińskiego na skutek rozpadu ZSSR stwarza możliwość pojednania polsko-ukraińskiego. Swego czasu biskupi polscy zrobili pierwszy krok ku unormowaniu stosunków z biskupami greckokatolickimi z Ukrainy. Być może do tego pojednania przyczyni się wizyta Ojca Świętego na Ukrainie w czerwcu bieżącego roku.

Podczas uroczystości w Telatynie kaznodzieja wzywał wszystkich do rachunku sumienia i patrzenie na wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat z perspektywy Krzyża, na którym Chrystus modlił się za swoich prześladowców słowami: "Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią", bo przecież w tym dniu najważniejszy był nie opis męczeństwa Polaków, ale opis męki Chrystusa. W jej świetle łatwiej zrozumieć cierpienia i męczeństwo naszych rodaków. Finałem męki i śmierci Chrystusa było Jego zmartwychwstanie i pojednanie ludzkości z Bogiem. Również krew naszych rodaków, którzy zginęli w czasie wojny z rąk ukraińskich współbraci, a szczególnie w Wielkim Poście 1944 r., zaowocuje pojednaniem zwaśnionych narodów opartym na pełnej prawdzie o trudnych meandrach wspólnej historii obu narodów. Wtedy na pewno Wielkanoc z Telatyna 1944 r. już nigdy się nie powtórzy, a usta Polaków i Ukraińców będą wreszcie razem mówić: "Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2001-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu każdego a nie wyzerowaniu przekonań

2024-05-17 15:54
Kard. Grzegorz Ryś

Karol Porwich/Niedziela

Kard. Grzegorz Ryś

Neutralność religijna polega na wspieraniu każdego a nie wyzerowaniu ludzi z przekonań i poglądów - powiedział w piątek kard. Grzegorz Ryś, odnosząc się do informacji, że Warszawa eliminuje symbole religijne w urzędach.

Więcej ...

#PodcastUmajony (odcinek 17.): Ale nudy!

2024-05-16 20:55

Mat. prasowy

Co zrobić z nudą w czasie różańca? Czy trzeba ciągle myśleć o zdrowaśkach? Co łączy różaniec z drzewem i z kroplówką? Zapraszamy na siedemnasty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, jak Maryja dokarmia duszę na różańcu.

Więcej ...

Historia powołania. Znajomy w seminarium, Jezus na krzyżu i… Jan Paweł II

2024-05-18 10:30

archwium s. Joanny Cybułki

Chciałam wiedzieć, co ze sobą zrobić, ale… żeby to było na zawsze! Szukałam swojego miejsca. Czułam pewnego rodzaju niepokój – tak o początkach swojego powołania opowiedziała portalowi Polskifr.fr s. Joanna Cybułka z Instytutu Zakonnego Apostołek Jezusa Ukrzyżowanego. Ważną rolę w jej powołaniu odegrał św. Jan Paweł II, który przyszedł na świat dokładnie 104 lata temu.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

Święty od trudnych spraw

Niedziela w Warszawie

Święty od trudnych spraw

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp...

Kościół

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp...

#PodcastUmajony (odcinek 18.): Odmówisz dziewiątkę?

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 18.): Odmówisz dziewiątkę?

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli