Chłodny, jesienny, niedzielny poranek, ok. 6.30. Cały Płock (no, może wyłączając giełdowiczów) jeszcze śpi. A przy bramie Wyższego Seminarium Duchownego ruch niezwykły: co chwila wyjeżdża z niej
kolejny samochód, wioząc cztery odziane na czarno postacie. W jednym z nich my: trzech kleryków i ksiądz. Podobnie jak inne „ekipy” wyruszamy do jednej z parafii
w naszej diecezji, żeby w tym dniu modlić się za powołanych. Mamy przed sobą prawie 70 km, a musimy dojechać do Skrwilna przed ósmą. Jeszcze tylko modlitwa
przed wyjazdem i już w drogę prowadzi nas śpiew z nowej płyty kleryckiego zespołu „Hodos”: Wiele jest serc, które czekają na Ewangelię.
Właśnie dlatego jedziemy do Skrwilna - modlić się, by nie zabrakło tych, którzy poniosą Ewangelię tym czekającym.
Dojeżdżamy nieco przed czasem. Szybko jemy śniadanie, jeszcze ostatnie przygotowania, ustalenia i już pierwsza Msza św. Okazuje się, że wikariusza zmogło zapalenie płuc, więc pomoc duszpasterska
dziś się szczególnie przyda. Na 9.00 do kościoła przychodzi młodzież i starsi. Uroczysta oprawa liturgiczna (jak zazwyczaj podczas tej Mszy św.) to już zasługa ks. Pawła Grąbczewskiego, choć
jest tu dopiero od wakacji.
Po Mszy św. z kazaniem głoszonym przez jednego z kleryków (dla nich jest to też dodatkowe doświadczenie, kazanie jest starannie przygotowane i sprawdzone przez uczącego
homiletyki księdza profesora) pierwsze osobiste spotkania z parafianami, którzy tłumnie zbierają się przed kościołem, przy stoliku, na którym już leżą rozłożone materiały informacyjne: ulotki,
specjalny „powołaniowy” kolorowy numer kleryckiego czasopisma Sursum Corda, z którego można się wiele dowiedzieć o tym, co się dzieje w seminarium, książki
z materiałami z organizowanych przez Koło Naukowe WSD sympozjów czy płyty i kasety seminaryjnych zespołów - starszego, z kilkudziesięcioletnią tradycją
„Fratres” i młodszego, założonego przez Koło Misyjne kleryków WSD - „Hodos”. Ci ostatni swój czas wakacji poświęcili na to, by w studio nagrań przygotować
materiał na płytę, ale wysiłek się opłacał: płyta stała się bestsellerem, okazało się, że wzięliśmy jej za mało…
O 11.30 Msza św. z udziałem dzieci. Pięknie śpiewa parafialna schola, a dzieci początkowo nieśmiałe, zachęcane przez kaznodzieję wychodzą jednak z ławek na czas kazania,
żeby podjąć z nim dialog. Są bardzo przejęte. Na zakończenie kazania dostają „zadanie domowe” - mają modlić się za przyszłych księży.
Sumę odprawia proboszcz ks. Władysław Jagiełło. Również po niej stoisko z materiałami o seminarium jest oblegane. Musimy jednak szybko zjeść obiad, bo już o 14.00
czekają ludzie w kaplicy filialnej w Pietrzyku, a trzeba jeszcze pokonać ok. 15 km, żeby tam się dostać. Jak się okazuje, nie zawsze najkrótsza droga jest najlepsza: przejeżdżamy
tuż przy kościele w sąsiedniej parafii Okalewo (!), w której też dziś w ramach niedzieli modlitw o powołania są klerycy wraz z ks. prof. Czesławem
Rychlickim. Kaplica w Pietrzyku wypełniona po brzegi, ludzie sami rozpoczynają śpiewy, przygotowane czytania, a po Mszy św. spotkania z ludźmi. „Szkoda, że tak rzadko
przyjeżdżacie, przyjeżdżajcie częściej” - mówią.
Ostatnia Msza św. w kościele parafialnym w Skrwilnie jest o godz. 16.00. Na popołudniową Mszę przychodzi wyraźnie mniej ludzi - większość woli być rano. Ale
i teraz stoisko kleryckie jest oblegane. Płyt zespołu „Hodos” już brakuje - trudno, pewnie będzie jeszcze możliwość nabycia następnym razem… Na chwilę zaglądają jeszcze
Ksiądz Profesor i klerycy, którzy wracają z sąsiedniego Okalewa. Dzień powoli ma się ku końcowi. Wieziemy do seminarium materialne wsparcie od ludzi, którzy chcieli dziś podzielić
się swoim groszem złożonym na tacę, wieziemy życzliwość i siłę modlitwy, którą nas wsparli oraz miły obowiązek wdzięczności: będziemy modlić się za naszych dobrodziejów, bo dzięki
ich pomocy seminarium funkcjonuje. A w poniedziałek - kolejny dzień wykładów, modlitwy i przygotowywania się do tego, by stać się tymi, którzy niosą Dobrą Nowinę
sercom, czekającym na Ewangelię.
Pomóż w rozwoju naszego portalu