Jezus rzekł do swoich uczniów: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” (Mt 16, 24). Niechybnie
myliłby się ktoś, gdyby twierdził, że ta wypowiedź wiąże tylko potencjalnych bądź okrzepłych w wierze chrześcijan, którzy wyznając Chrystusa jako Zbawiciela, próbują swoim życiem rzeczywiście
Go naśladować. Zakres tego wezwania jest znacznie szerszy. Obejmuje on wszystkich ludzi, różniących się cywilizacyjnie i kulturowo, zanurzonych w przestrzeni swojej historii i geografii.
Co takiego jest w tych Jezusowych słowach? Skąd także ten bijący blask, który oświetlając - nie oślepia, zaczepiając - nie rani, pomagając - nie przytłacza, kierując -
nie zniewala? Skąd to wszystko?
„Jeśli kto chce pójść za Mną” - niezwykły szacunek do wolności ludzkiej. Tu godność człowieka w tajemnicy posiadania i działania wolnej woli, podniesiona
jest nie do jakiegoś poziomu, ale najwyższego, jaki można sobie wyobrazić. Więcej - poziomu przekraczającego nawet każde wyobrażenie.
„Niech się zaprze samego siebie” - istota drogi prowadzącej do własnego szczęścia. Uzależnione jest ono od przyjęcia siebie takim, jakim jestem w kategoriach daru i zadania
oraz uczynienia z tego, kim jestem - takiego, jakim chciałbym być. Sposobem pozwalającym to osiągnąć jest szczere otwarcie - ugruntowane osobistym i mocnym przekonaniem;
otwarcie na podjęcie tej jedynej, najskuteczniejszej drogi, obdzielającej szczęściem już od chwili jej rozpoczęcia. Wezwanie to jest fundamentem wychowania, jeśli, oczywiście, chce się traktować je poważnie,
a nie instrumentalnie, szukając innych korzyści i realizując przy okazji obce jemu cele lub po prostu zachcianki.
„Niech weźmie krzyż swój” - uwierzytelnienie, że wybrana droga nie jest fikcyjna, ale prawdziwa i etycznie godziwa. Trudności być muszą. Ich brak winien budzić wiele podejrzeń
zakorzenionych w nieprawdziwym obrazie siebie samego, także w klimacie obowiązującego prawodawstwa oraz w świecie żmudnego poszukiwania prawdy o tym, co jest
i co się zdarzyło, i wydarzyć może. Spożytkowane szczęście, tak osiągane jako własne, w sposób naturalny z osobistego staje się społecznym.
„I niech Mnie naśladuje” - tajemnica powołania ludzkiego. Chrystus utożsamia się z każdym prawdziwym, również najmniejszym dobrem i godziwym celem. Dla chcących
tego, objawia się jako jedyny Zbawiciel, pełnia życia i szczęścia. Jego naśladowanie streszcza się w tajemnicy Jego człowieczeństwa. On stał się człowiekiem, aby człowiek nie zapomniał,
skąd wyszedł i dokąd zmierza. Niech nie będzie smutny i przegrany. Niech Jego naśladuje i z dumą podniesie głowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu