Akceptując inicjatywę kilku środowisk na rzecz ograniczenia ulicznego
żebractwa, nie chciałbym, aby jakakolwiek moja wypowiedź w tym zakresie
była odczytana jako akceptacja lub usprawiedliwienie postaw znieczulicy
na problemy drastycznego ubóstwa, jakie jest losem wielu mieszkańców
naszego miasta.
Wprost przeciwnie, w Częstochowie należałoby zachęcić społeczeństwo
do większej solidarności z ludźmi, którym coraz trudniej jest wyżywić
rodzinę, opłacić czynsz, energię elektryczną lub ogrzać mieszkanie.
Apel o taką solidarność należy kierować zwłaszcza do osób, którym
się powiodło, którzy dzięki swym zdolnościom, pracowitości, umiejętności
odnalezienia się w gospodarce rynkowej dysponują większymi zasobami
i należą choćby do średniozamożnej warstwy społecznej.
Mamy wiele do zrobienia na polu budzenia większej wrażliwości
sumienia na problemy ludzi biednych, niezaradnych czy dotkniętych
różnorodnymi patologiami. Nawet bowiem składanie jałmużny wielkopostnej
nie stało się zwyczajem, nie mówiąc już o jakiejś formie opodatkowania
się na te cele - co przecież w wielu krajach jest naturalnym odruchem
zamożniejszych osób i firm. Z dotychczasowego doświadczenia mogę
powiedzieć, że takiej powszechnej świadomości solidarności z ubogimi
nie ma w naszym mieście. Tylko nieliczne firmy, sklepy, magazyny
odpowiadają pozytywnie na nasz apel, czy apele innych organizacji
charytatywnych, szkół i parafii o wsparcie ich działalności. Tym
bardziej trzeba im za to podziękować, gdyż niejednokrotnie wspierają
ofiarnie kilka podmiotów pomagających ubogim. Oby dołączyli do nich
inni...
Kiedy więc mówim, o niewspomaganiu ulicznego żebraka, natychmiast
winniśmy podnieść problem właściwego zorganizowania naszej solidarności
z biednymi. Chodzi o takie zorganizowanie naszej pomocy, by z jej
sieci mogły korzystać w łatwo dostępny sposób osoby i rodziny znajdujące
się w potrzebie. Chodzi w tym wypadku nie tylko o schroniska dla
bezdomnych czy ofiar przemocy lub stołówki dla biednych... Litania
potrzeb jest dużo szersza i znają ją tak pracownicy socjalni, jak
i parafie, czy organizacje podejmujące działalność na polu zapobiegania
zjawiskom ubóstwa.
Diagnoza rozmiaru zjawiska żebractwa w naszym mieści jest
łatwa do ustalenie i nie wymaga sondaży. Trudniejszy do określenia
jest zasięg ilościowy strefy ukrytej biedy. W Częstochowie problemem
nie są uliczni żebracy - tych jest kilkudziesięciu. Należałoby ich
raczej zaliczyć do ludzi wyłudzających datki na alkohol czy narkotyki
- ale nie zawsze. W okresie pielgrzymkowym do rodzimych przypinaczy”
dołączają nieliczni żebracy-wyłudzacze z innych miast. Jest to bardziej
problem dla Policji i Miejskiej Straży niż dla zorganizowanej dobroczynności.
Zjawisko to trudno nazwać plagą. Problemem jest natomiast dość rozległe
zjawisko żebractwa domokrążnego, polegającego na systematycznym pukaniu
do drzwi mieszkań - zarówno domów jednorodzinnych, jak i w blokach.
Tu można mówić o pladze. Tym bardziej, że do tego rodzaju zorganizowanego
żebractwa wykorzystywane są często dzieci, którym trudno odmówić.
Niektóre z nich robią to potem na własną rękę. Tak się rodzą i pogłębiają
patologie. Wielu z tych domokrążnych oszustów legitymuje się takimi
czy innymi pismami, a nawet podrobionymi upoważnieniami organizacji
społecznych, fundacji, itp. W przypadku tej formy żebractwa winniśmy
wszyscy bardziej zdecydowanie powiedzieć: Nie! Nie pozwolimy się
oszukiwać!
Nie wszyscy jednak wyciągający do nas rękę są oszustami.
Wielu czyni to z życiowej konieczności, kiedy głód doskwiera, zimno
kąsa, choroba staje się coraz bardziej dotkliwa. Chcąc mieć spokojne
sumienie w wypadku odmowy komuś proszącemu nas o jałmużnę - winniśmy
przeprowadzić rachunek sumienia z naszej ofiarności na rzecz organizacji,
które w naszym imieniu takiej pomocy mogłyby mu udzielić profesjonalnie,
a przede wszystkim mieć możliwość zbadania zasadności przedstawianej
prośby, a w razie potrzeby otoczenia długotrwałą opieką. W przeciwnym
wypadku widok żebrzących ludzi na naszych ulicach będzie coraz częstszy.
Strefa biedy ogarnia coraz szersze grupy społeczne. Na razie jednak
organizacje charytatywne w naszym mieście na większą i systematyczną
pomoc zamożniejszych warstw społeczeństwa mogą liczyć w minimalnym
wymiarze - a przecież ich udział w pomniejszaniu zjawiska żebractwa
może być bardzo znaczny.
Niedoceniona jest w tym względzie - przez wielu w ogóle
niedostrzegana, a przez innych pomniejszana - rola i zakres pomocy
świadczonej przez parafie, ich zespoły charytatywne, caritasowe,
Akcję Katolicką. W Częstochowie działa 6 kościelnych stołówek dla
bezdomnych, w wielu parafiach rozdawane są rodzinom i osobom w potrzebie
artykuły żywnościowe, odzież, organizowany wypoczynek wakacyjny dla
dzieci, zajęcia pozalekcyjne w przyparafialnych świetlicach, często
z dożywianiem. Problemem tych placówek jest zbyt małe wsparcie działalności
przez zamożniejsze osoby, firmy oraz władze samorządowe. Przemiany
ustrojowe w tym zakresie zachodzą w naszym mieście w zbyt powolnym
tempie. Niestety, czuwa nad ich zwolnionym przebiegiem dość wpływowa
grupa ludzi i szans na wspólne, bardziej skuteczne rozwiązywanie
problemów opieki społecznej, na razie nie należy się spodziewać.
Aby więc ze spokojnym sumieniem powiedzieć komuś zwracającemu
się do nas o wsparcie: nie - winniśmy znać adres i godziny funkcjonowania
instytucji charytatywnej, zorganizowanej przez administrację publiczną
lub społeczne czy kościelne stowarzyszenia, do której moglibyśmy
go skierować - a której działalność wspieramy naszymi datkami.
Niewątpliwie w Częstochowie (a odnosi się to także do innych
miast i miejscowości naszej archidiecezji) istnieje potrzeba otwarcia
w dzielnicy Północ, a także Tysiąclecie - stołówki dla osób potrzebujących
społecznego wsparcia. Znaczną grupę takich osób stanowią emeryci,
dla których należałoby stworzyć parafialne Kluby Seniora. Dożywianie
dzieci i młodzieży można by zorganizować przy działających w parafiach
świetlicach środowiskowych. Dla wsparcia rodzin ubogich, nie potrafiących
coraz częściej związać końca z końcem należałoby w prawie wszystkich
parafiach miasta i okolicy otworzyć punkty wydawania podstawowych
produktów żywnościowych. Nie ulega wątpliwości, że Akcja Katolicka,
parafialne Zespoły Caritas chętnie podejmą takie działania, jeśli
posiadać będą odpowiednie fundusze.
A z tym, niestety, nie jest dobrze. Zmiana tej sytuacji
zależy od nas wszystkich, od naszej ofiarności - od solidarności
tych, którym się poszczęściło, a których Przedwieczna Miłość obdarzyła
talentami, aby uczynić z nich narzędzie swej Opatrzności. Wspieranie
ubogich przez parafie posiada wiele plusów, gdyż pracujące w nich
zespoły charytatywne posiadają możliwość najbardziej obiektywnego
rozeznania faktycznych potrzeb osób proszących o pomoc. Są to zazwyczaj
zespoły osób dobrze znających swe środowiska. Ich współpraca z administracją
samorządową stanowi w krajach Zachodu podstawę skuteczności działania
tamtejszej opieki społecznej.
Braci i sióstr - współmieszkańców naszych osiedli potrzebujących
pomocy jest coraz więcej. Nie odmawiajmy tej pomocy nawet wówczas,
kiedy sami żyjemy w niedostatku. W obliczu powiększającego się obszaru
ubóstwa, a czasami wręcz nędzy - bądźmy solidarni i bardziej zorganizowani
z pracą różnego rodzaju wyspecjalizowanych, ofiarnych organizacji
charytatywnych. Z tymi, którzy zajmują się bezdomnymi, czy z tymi,
którzy zajmują się chorymi na nowotwory; z tymi, którzy wspierają
niepełnosprawnych; z tymi, którzy pomagają ludziom uzależnionym.
Raz z jednymi, raz z drugimi - w zależności od głosu serca.
I, oczywiście, nie poskąpmy kilku złotych i dobrego słowa
znanej nam, a potrzebującej pomocy staruszce czy staruszkowi. Często
bowiem wystawia nas na próbę Ten, który powiedział, że za każdy gest
naszej miłosiernej miłości przytuli nas do swego Boskiego serca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu