„Aby leczyć rany spowodowane przez grzech, mężczyzna i kobieta potrzebują pomocy łaski, której Bóg w swoim nieskończonym miłosierdziu nigdy im nie odmawia. Bez tej pomocy mężczyzna i kobieta nie mogliby urzeczywistnić wzajemnej jedności ich życia, dla której Bóg stworzył ich «na początku»” (KKK 1608)
Sakramentalny związek mężczyzny i kobiety, potem wspólnota rodzinna, w której rozwija się człowiek i przekazywane są podstawowe wartości, narażone są na szereg niebezpieczeństw.
Nośnikami zagrożeń są nierzadko sami współmałżonkowie, środowisko w którym żyją oni i cała rodzina, zmiany mentalności, egoizm, hedonizm. Skutki grzechu wciąż zagrażają domowemu
ognisku.
Myśli o nieskończonym miłosierdziu Boga, które stanowi pomoc dla wzajemnej jedności życia małżonków, poza Katechizmem zawarte zostały również w nauce Soboru Watykańskiego II:
„Chrystus Pan szczodrze pobłogosławił tej przyjmującej wiele postaci miłości zrodzonej ze źródła miłości Bożej i ustanowionej na wzór Jego zjednoczenia z Kościołem.
Jak bowiem niegdyś Bóg wyszedł na spotkanie swojemu ludowi przez przymierze miłości i wierności, tak teraz Zbawiciel (...) wychodzi na spotkanie chrześcijańskim małżonkom. Pozostaje nadal z nimi
(...)” (KDK 48).
Czas peregrynacji wielu wspólnotom rodzinnym pozwolił dostrzec w codziennym życiu te ważne, katechizmowe prawdy. Spotykając Jezusa w obrazie Miłosierdzia, na nowo i mocniej
mogły odczuć Boże błogosławieństwo. Jego obecność w parafialnym kościele, przechodzenie obok domów i mieszkań, to wymowny znak żywego zainteresowania ludzkim losem i codziennością.
Maria i Lucjan, jako rodzice Gosi, Piotra, Ali i Kasi doświadczyli pomocy w wychowaniu dzieci, dzieląc trudy z Miłosiernym. Ufali Mu od początku swojej
decyzji o wspólnym życiu i dlatego peregrynację w rodzinnej Rząśni przeżyli jako czas dziękczynienia i umocnienia tego zaufania. „Doskonale pamiętam rodziców
klęczących każdego wieczoru przed obrazem Miłosiernego - wspomina Kasia. - I choć nie zawsze udawało im się namówić mnie i rodzeństwo do wspólnej modlitwy, to oni pozostawali
wierni. Dziś Jezus Miłosierny towarzyszy każdemu z nas w dorosłym życiu”.
Pewnie warto w tym miejscu przytoczyć jeszcze świadectwo jednej z Sióstr zakonnych, w którym wyznaje, że czas peregrynacji przeżywała jako złożenie w czułe
Serce Jezusa troski o zjednoczenie rozbitej więzi małżeńskiej swoich bliskich. Dobrze zna i ufa słowom Zbawiciela, że „pokornym uniżeniem ściąga się na siebie i inne
dusze całe morze Jego Miłosierdzia” (Dzienniczek, 178). Ta pewność pozwoliła jej również prosić o modlitwę w tej intencji swoich przyjaciół i znajomych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu