W cieniu Jasnej Góry
Reklama
Dziś Mstów żyje w cieniu Jasnej Góry. Aż trudno uwierzyć, że
kiedyś było zupełnie odwrotnie. Nawet mieszkańcy Częstochowy i okolic
nie wiedzą, że powstanie Mstowa datuje się na IX/X wiek. A o roli
Mstowa niech świadczy fakt, że w 1212 r. arcybiskup gnieźnieński
Henryk Kietlicz zwołał tu synod biskupów polskich, podczas którego
konsekrowano biskupa poznańskiego Pawła. Prawa miejskie Mstów otrzymał
od księcia Bolesława Wstydliwego w 1279 r., czyli ok. 60 lat wcześniej
niż Częstochowa. Do XVI w. przewyższał znaczeniem Częstochowę. Jednak
podczas potopu szwedzkiego bardzo ucierpiał. Miasto zostało spalone,
a prawie połowa mieszkańców wymordowana. W 1870 r. w skutek represji
carskich po powstaniu styczniowym miasto utraciło prawa miejskie.
Przed 1145 r. osiedlili się tutaj kanonicy regularni,
przybyli z wrocławskiej prepozytury Najświętszej Maryi Panny na Piasku.
Żyli w klasztorze kilka wieków, prowadząc parafię, szpital, szkołę,
skryptorium. W kwietniu 1819 r. klasztor został skasowany, a jego
dobra przejął skarb państwa. Dopiero w czerwcu 1990 r. na zaproszenie
abp. Stanisława Nowaka kanonicy regularni powrócili do Mstowa.
Pierwszy kościół z fundacji Piotra Włostowica pw. św.
Augustyna był drewniany. Pod koniec XII w. kanonicy wznieśli murowany
kościół w stylu romańskim. Nie wiemy, jak wyglądały te świątynie.
W pierwszej połowie XV w. wzniesiono nowy kościół, który w 1441 r.
na synodzie w Łęczycy został podniesiony do rangi kolegiaty, otrzymał
tytuł Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. W 1556 r. kościół z
całym wyposażeniem strawił pożar. A to, co zdołano zrekonstruować,
skradli Szwedzi. W 1718 r. rozpoczęto budowę nowej świątyni. Budowa
trwała długo, gdyż runęły filary wewnętrzne, zawalił się dach i część
ścian. Jednak budowę, czy właściwie odbudowę ukończono w 1744 r.
15 sierpnia 1748 r. biskup łucki Franciszek Kobielski dokonał konsekracji
świątyni.
Przez 256 lat od konsekracji kościół dwa razy dotknął
pożar, potem grabieże i zniszczenia podczas zaborów, jednak same
mury pozostały i są dotychczas te same.
Remont kościoła, który właściwie trwa do dziś, zapoczątkował
śp. ks. Stanisław Borecki. Za jego duszpasterzowania dokonano najpilniejszych
napraw - wymieniono dach i okna. Potem można było zająć się renowacją
i rekonstrukcją elementów, obrazów, rzeźb i polichromii. Od kilku
lat pracami remontowymi kieruje proboszcz - ks. Zdzisław Palus CRL.
"Pozłocić" Boga Ojca
Reklama
Nowego blasku nabrały sceny biblijne, a także poczet świętych
polskich: Wojciecha, Stanisława Biskupa, Królowej Jadwigi, Kazimierza,
Jana Kantego, a także figury świętych, mierzące prawie 3 m: św. Augustyna,
trzymającego w ręku serce (założyciel zakonu kanoników) i św. Hieronima.
Obecnie kończone są prace renowacyjne w ołtarzu głównym - tzw. glorii.
Przed koronacją mają być zdjęte rusztowania. Zostało już tylko "pozłocić"
Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego, a także chmury i anioły.
Odnowiono też przepiękne organy - jak mówi Ksiądz Proboszcz - organy,
których zazdrości mu wiele parafii.
Taki remont to ogromny koszt. Mieszkańcy parafii nie
udźwignęliby tego ciężaru, nawet przy ogromnej ofiarności, którą
można tu zaobserwować. Dużą pomoc deklaruje państwo - generalny konserwator
zabytków Aleksander Broda. Pomaga też zakon. Procentowo wygląda to
tak, że parafia i zakon finansuje 30%, a państwo 70% prac konserwatorskich.
Do tej pory parafia otrzymała z ministerstwa 500 tys. zł. Już teraz
konserwator przyznał 600 tys. na prace, które rozpisane są na najbliższe
dwa lata. Państwo płaci za wykonanie konkretnych prac, więc to są
na razie dotacje na papierze. Marzeniem ks. Palusa jest, by w całości
odnowić ołtarz Matki Bożej Mstowskiej, a także obrazy przedstawiające
stacje drogi krzyżowej. Koszt renowacji jednego obrazu to ok. 35
tys. zł. Pracami konserwatorskimi zajmuje się Bogdan Chaber z Częstochowy
- konserwator i rzeczoznawca. Polichromię odnawiał artysta malarz
Kazimierz Twardowski, a część ołtarza odnawiali państwo Niemczykowie
z Krakowa, a także Jan Żołyniak. Praca ogromna, ale efekty widoczne,
co cieszy zarówno księży, jak i parafian.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Sanktuarium jubileuszowe
W nowe stulecie parafia mstowska wkracza nie tylko z pięknie
odnowionym kościołem, ale przede wszystkim z ogromną radością, że
przybywają do tego miejsca licznie pielgrzymi, by modlić się przed
Mstowską Panią. Przybywają grupy z całej Polski, szczególnie południowej,
z przewodnikami. Księża bardzo chętnie oprowadzają pielgrzymów po
świątyni. Szczególne nabożeństwa od lat odprawiane są w każdą środę
po Mszy św. o godz. 18.00. Przy ołtarzu Matki Bożej Mstowskiej odczytuje
się prośby i podziękowania. Prośby można składać przez cały czas
do skrzynki w kościele.
Mstów to również miejsce, do którego bardzo chętnie przybywa
Ksiądz Arcybiskup. Podczas otwierania drzwi jubileuszowych w tej
świątyni prosił Matkę Bożą: "Proszę Cię, Matko Boża, nad tym miejscem
szczególnie czuwaj, żeby ono było kawałkiem Nieba, żeby ono było
sanktuarium - świętością wielką. Niech ta świątynia będzie bramą
do Nieba". I słowa Księdza Arcybiskupa spełniają się. Mstowska świątynia
będzie sanktuarium, a Matka Boża z Synem otrzymają korony biskupie.
Dla Mstowa to zaszczyt i radość wielka. Już przyjeżdżają ludzie z
Polski i pytają, gdzie jest ta Matka Boża, co ma być koronowana.
Może to szansa wyjścia z cienia Jasnej Góry?
Korale i brylanty dla Matki Bożej
Systematycznie wraz z pocztą przychodzą do parafii listy szczególne.
Listy, które Ksiądz Proboszcz zbiera. To podziękowania Matce Bożej
za wysłuchanie próśb. Tyle wieków ludzie wpatrują się w niewielki
obrazek Matki Bożej, prosząc Ją o pomoc. Tyle wieków dziękują za
okazaną pomoc, za wysłuchanie. Wystarczy spojrzeć na posadzkę kościoła,
wydeptaną przez proszące kolana, i stopnie starych klęczników, w
których zagłębiła się ludzka skrucha.
Mały obrazek powstał ok. 1635 r. w drukarni Strachowskich
we Wrocławiu jako jasnogórski obrazek odpustowy. Kupiła go Zofia
Zamoyska, goszcząc w domu stryja Stefana w Strzelcach Wielkich. Niedługo
potem została sparaliżowana. Za sprawą modlitw do Matki Bożej przed
tym obrazkiem doznała cudownego wyzdrowienia. Od tej pory kult obrazu,
jako łaskami słynącego, rozchodził się po okolicy, a potem w całej
Polsce. Do kościoła we Mstowie obraz został przekazany najprawdopodobniej
w 1647 r. Papierowy oryginał został naklejony na płótno i nałożony
na lipową deskę (38 na 49 cm). Na postaci Matki i Syna nałożono sukienkę
srebrną miejscami pozłacaną ze zdobieniami trybowania i grawerowania.
Do tych pięknych zdobień dojdą już niebawem korony. Ks.
Palus podkreśla, że po ogłoszeniu o planach wykonania dla Matki Bożej
korony, nie musiał długo czekać. Parafianie przynosili obrączki,
pierścionki, kolczyki. Do tego złotnik częstochowski Jacek Gawlik
dodał szlachetne kamienie - dla Matki Bożej muszą być prawdziwe -
i korony gotowe. Drugi komplet koron - srebrnych, pozłacanych - identycznych
jak te najważniejsze - wykonała w darze dawna parafianka Urszula
Filipczuk-Wolska. Zresztą, to ona rozrysowała projekt, który został
po małych zmianach zaakceptowany. W centralnej części koron dla Matki
Bożej i Jezusa widnieją duże owalne korale. Powyżej krzyż z czterech
kwadratowych szafirów z umieszczonym w środku brylantem. A wkoło
mnóstwo pereł, granatów wplecionych w różne motywy zdobień. Ksiądz
Proboszcz pokazuje projekt, na którym jest napisane: "listki winogronowe
będą ładniejsze niż na szkicu". Widać, że wszystkim zależy, żeby
było jak najpiękniej.
Zaproszenie
Wszystko wyjdzie pięknie, kiedy na koronację przybędzie wiele ludzi. To dla nas, pielgrzymów, Matka Boża i mstowska świątynia pięknieje. To my, pielgrzymi, naszymi modlitwami wyprosiliśmy Jej korony. Jakże moglibyśmy teraz Jej nie odwiedzać? Jak nie przyjechać na tę wielką uroczystość 30 lipca na godz. 11.00? Wszak pytają ludzie z Polski: kiedy to będzie. Przybędą, a więc nas nie może zabraknąć. Księża pracujący w parafii zapraszają nie tylko na koronację, ale i na Nowennę przed koronacją. Zaproszone są wszystkie parafie naszej archidiecezji, a parafianie mstowscy - odkąd Ksiądz Arcybiskup ogłosił koronację - modlą się do Matki Bożej ze zdwojoną siłą. Codziennie odmawiają trzy części Różańca: rano, w południe i wieczorem. Także codziennie rano śpiewają Godzinki. Nie możemy więc zawieść mstowskich parafian, nie możemy zawieść przede wszystkim Matki Bożej, która opiekuje się nami u bram Częstochowy. Przyjdziemy i razem z Księdzem Arcybiskupem, który nałoży korony, będziemy się modlić do Boga za pośrednictwem Mstowskiej Pani.