Ogrzewalnia, to jak sama nazwa wskazuje miejsce, gdzie w cieple i z dachem nad głową można spędzić noc. Przejściowy etap - między klatką schodową a noclegownią.
Ale miejsce dobre i przyjazne. Nie ma tam łóżek - to nie schronisko. Są krzesła, toaleta tuż obok, a na drugi dzień - śniadanie. Absolutnym ewenementem jest to, że do
ogrzewalni przyjmowane są także osoby nietrzeźwe. Jest to zapewne spory problem dla pracujących tu wolontariuszy czy innych, przebywających właśnie osób, ale przyjęto zasadę przyjmowania pod dach wszystkich.
Bezdomni korzystają z dwóch izb, dla kobiet i dla mężczyzn. Domowego klimatu dodają firanki w oknach, a ciepło piecyka pozwala przetrwać w ludzkich
warunkach długą, grudniową noc. Śniadanie jest przygotowywane z tego, co dobrzy ludzie ofiarują dla ogrzewalni oraz z pieczywa, odłożonego z poprzedniego dnia podczas
wydawania chleba. Zazwyczaj noc spędza tutaj ok. 20 osób. Wolontariusze Caritas pełnią w ogrzewalni dyżury na zmiany.
Ok. 100 rodzin regularnie korzysta z wydawanego w maleńkiej świetlicy pieczywa. Głównym jego dostawcą jest piekarnia „Pod Telegrafem”, sporadycznie dzieło Caritas
wspomagają inne piekarnie czy ciastkarnie. - Czy to wystarcza? - pytam ks. Stanisława Słowika, dyrektora kieleckiej Caritas. - Absolutnie nie - odpowiada. - Największe zapotrzebowanie
jest na zwyczajny chleb, którym można uzupełnić zupę, czy z którego można zrobić dziecku kanapkę do szkoły. Sytuację ratują urozmaicone rodzaje pieczywa: słodkie bułki, pizze, rogaliki itp.
To dobrze, bo wiele dzieciaków nie miałoby szans może w ogóle spróbować tych specjałów? Ale chleb - to jest chleb. Zawsze smaczny i zawsze potrzebny.
Pieczywo można otrzymać na podstawie identyfikatorów, wydawanych w Biurze Pomocy Doraźnej Caritas. Zdecydowana większość czekających na ten chleb to bezrobotni z terenu powiatu
(a nawet województwa świętokrzyskiego). Przy sortowaniu i wydawaniu pieczywa pracują wolontariusze z Caritas. Nad sprawnym funkcjonowaniem tego miejsca czuwa Iza Terlecka.
Przychodzą też tacy, którzy nie mają identyfikatora czy kartki. Przychodzą i czekają, aż wyczerpie się długa kolejka. I rzadko odchodzą z pustymi rękami.
Fakt, że punkt jest zlokalizowany w bliskości dworców PKS i PKP to dobrodziejstwo dla przyjezdnych. A także dla tych wszystkich, których potocznie zwie się „dworcowymi
ludźmi”: bezdomnych, zagubionych, zupełnie nieprzystosowanych życiowo. Im też jest blisko na Żelazną 2.
Pomóż w rozwoju naszego portalu