Pod słońcem Toskanii jest amerykańskim melodramatem w najbardziej tradycyjnym stylu. Ekranizacja popularnej powieści Frances Mayes (wznowionej w roku 2003 także po polsku), amerykańskiej
poetki i pisarki, zawiera bowiem wszystkie cechy melodramatu obyczajowego, w którym dominuje pogodna i optymistyczna wizja świata, nie pozbawiona jednak ironii i sceptycyzmu.
Przesłanie tego prostego utworu sprowadzić można do wiary w to, że człowiek może być szczęśliwy i odnaleźć miłość swego życia. Młoda pisarka z San Francisco po przeżyciu
kryzysu twórczego i osobistego wyjeżdża na wycieczkę do Włoch, gdzie zamierza pozostać na dłużej. Urzeczona pięknem Italii i pogodą życia jej mieszkańców kupuje starą willę w Toskanii,
remontuje ją przy pomocy polskich robotników (ciekawy akcent polski!) i nawiązuje kontakty z sąsiadami. W pogodnej scenerii słonecznej Toskanii Frances marzy o znalezieniu
nowej, trwałej miłości.
Niektórzy widzowie zarzucą zapewne filmowi naiwność. Tradycyjny melodramat ma jednak to do siebie, że jego bohaterowie nie boją się okazywania wiary w uczucia na przekór złu, wszelkim przeciwnościom
losu oraz cynicznym obyczajom współczesnym. Filmowa Frances, otaczana życzliwością otoczenia, odzyskuje pogodę ducha i wiarę w miłość. Wszystkie poboczne wątki uzupełniają zasadniczy
motyw losów amerykańskiej pisarki. Kibicujemy poczynaniom młodego polskiego chłopca, który zakochał się z wzajemnością we włoskiej dziewczynie i prosi o jej
rękę, natrafiając na opór rodziny. Przede wszystkim jednak podziwiamy kult tradycyjnej włoskiej rodziny, z jej celebracją obyczajów (również katolickich), stylem życia i kultem wspaniałej
kuchni. Ten ciekawy film, przepełniony uczuciami i melancholią, jest ciekawą odtrutką na utwory propagujące cyniczny stosunek do życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu