Gdyby chcieć się przyczepić, bez wątpienia coś by się znalazło. Tylko po co? Warto bowiem spojrzeć na wystawę malarstwa i rysunku w Galerii Sztuki Współczesnej w Łomży
(czynnej jeszcze w początkach stycznia) także pod innym kątem czy może raczej z drugiej strony. Mioduszewski, jak widzimy na prezentowanych pracach, jest osobowością niezwykle twórczą.
Różnorodność pod każdym względem jest wyrazem tego wewnętrznego dynamizmu. Szczególnie zwraca uwagę zupełnie niefrasobliwe podejście do koloru. Spoglądając na płótna olejne, widz staje zszokowany ich
barwnością. Szalona szkoła francuskich fowistów, co możemy tłumaczyć - nie bez powodu zresztą - jako „dzikich”, znalazła godnego kontynuatora. Ta sama czystość koloru, a przede
wszystkim ten sam brak lęku przed kolorystycznym ryzykiem co sto lat temu na „paryskim bruku”. A więc ten sam twórczy duch! Czy można się dziwić, że niektóre prace wydają się słabsze?
Przeciwnie, właśnie dlatego takie muszą być - jest to wpisane w ryzyko zawodowe, zwłaszcza takiego zawodowca jak Mioduszewski. Istotnie bowiem, taki artysta jak on sprawia, że sztuka
żyje - to jego zawód.
Ale plastyk z Jastrzębia Zdroju nie tylko jest epigonem „dzikich” sprzed stulecia. Jego niespokojny duch nie daje się zamrozić. Nie malarstwo olejne, choć zaskakująco barwne,
najbardziej przyciąga uwagę. „Zwycięstwo koloru”, jak głosi namalowana rybka na jednym z obrazów, odnosi się przede wszystkim do prac szczególnie, rzec można, autorskich. Są to
wielkoformatowe rysunki (obrazy?) wykonane długopisami żelowymi. To tak jakby współczesna technika wyszła naprzeciw pragnieniom współczesnego kolorysty. Barwy w nowej technice są rzeczywiście
inne, bardziej nasycone, niemal jarzeniowe, a jednocześnie są jaśniejsze, dość bliskie pastelowym. Artysta chyba lepiej rozumie, lepiej „czuje” swoją żelową technikę od olejnej
- rysunki wykonane długopisami są naprawdę harmonijne. Świetnie też pasują do nowej tematyki, zupełnie innej niż na pozostałych, bardziej tradycyjnych obrazach. Wśród prac są pejzaże, ale dość dziwne,
jakby zagęszczone, trochę na wzór obrazów Edwarda Dwurnika. Szczególnie jednak artysta upodobał sobie faunę, a zwłaszcza faunę morską.
... I słusznie, bo mieszkańcy rafy koralowej są wręcz predysponowani do „pozowania” artystom nie bojącym się wyzwań kolorystycznych. Barwy tęczowych, pręgowanych, nakrapianych,
marmurkowych ryb przekraczają wyobraźnię najśmielszych artystów. Może rysunkowe akwarium jest swoistym manifestem artystycznym Mioduszewskiego? Plakatem ogłaszającym „zwycięstwo koloru” wszędzie,
tak w naturze, jak w sztuce? Bo chyba nie bez powodu ten właśnie slogan, niczym reklamę najlepszego produktu, ogłaszają kolorystycznie zwariowane rybki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu