Na temat działalności apostolskiej wspólnoty „Pustynia w Mieście” i domu w Lesznie Dolnym stanowiącym jej centrum z ks. Zygmuntem Zapaśnikiem, pasterzem wspólnoty, rozmawia Magdalena Kozieł
Magdalena Kozieł: - Kilka lat temu członkowie wspólnoty w Księdze Życia napisali: „Odkrywamy również potrzebę domu, który będzie centrum - sercem wspólnoty, a zarazem miejscem pustyni dla ludzi przychodzących do niego”. To, co wtedy było tylko wizją i nadzieją, jest faktem. Jak do tego doszło?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Zygmunt Zapaśnik: - Historia naszego domu jest przedziwna. Przyszedł moment, w którym zrozumieliśmy, że dom jest nam bardzo potrzebny do dalszej formacji i działalności. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w rzeczywistości polskiej takie rzeczy, jak dostanie od kogoś domu raczej się nie zdarzają. Prosiliśmy Boga z ufnością, że jeśli będzie chciał, to dom otrzymamy. 17 grudnia 2001 r. bp Adam Dyczkowski podpisał dekret uznający nas za stowarzyszenie katolickie i pozwalający na działalność publiczną w diecezji. Tego samego dnia zadzwoniła do mnie siostra Przełożona Generalna od Sióstr Jezusa Miłosiernego z Gorzowa Wlkp. i zapytała, czy chcielibyśmy od nich dom w Lesznie Dolnym. Zbieżność tych dwóch wydarzeń była dla nas wymownym znakiem działania Pana Boga. Siostry pozostawiły nam wszystko, co konieczne do codziennego życia - od łóżek po stoły, krzesła, naczynia, sprzęt gospodarstwa domowego czy nawet przetwory na zimę. Mieliśmy parę miesięcy na przygotowanie się do przejęcia domu i pod koniec czerwca 2002 r. zamieszkaliśmy w nim.
- Ile osób mieszka w domu i czy życie jego mieszkańców różni się od pozostałych członków wspólnoty mieszkających poza domem?
Reklama
- Obecnie w domu mieszka nas czworo, a do wakacji mieszkało 5 osób, w tym jedno małżeństwo i dwie osoby samotne. Z mieszkańcami umawiamy się na rok, który oczywiście można przedłużyć. Jest to czas, który osoby tu mieszkające poświęcają Panu Bogu i służbie wspólnocie. Mamy nadzieję, że kiedyś dojdzie do tego, że dom będą zamieszkiwać stali mieszkańcy. Życie domowników różni się od życia pozostałych członków wspólnoty. Zachowujemy oczywiście ten sam charyzmat i regułę, ale w związku z tym, że tworzymy w domu wspólnotę życia, podejmujemy też wspólne życie liturgiczne, które rozpoczynamy rano od 15-minutowej modlitwy w ciszy, która jest praktyką całej wspólnoty oraz jutrzni. W południe spotykamy się na Różańcu, a po południu na Eucharystii i nieszporach. Wieczorem na zakończenie dnia mamy codziennie godzinną adorację zakończoną kompletą. Wolne chwile między modlitwami przeznaczamy na prace w domu i ogrodzie, który ma 0,5 hektara. Jeden dzień w tygodniu przeznaczamy na tzw. Pustynie. W tym dniu zachowujemy milczenie, i nie przyjmujemy gości. Uroczyście przeżywamy sobotnie nieszpory Zmartwychwstania, które rozpoczynają świętowanie niedzieli. Tak jak w piątek ściągamy obrusy i ozdoby ze stołu, pościmy o chlebie i ciepłym napoju, tak w niedzielę wygląd stołu i posiłków, jeśli nawet nie są to jakieś szczególne rzeczy, ma charakter odświętny.
- Jak się wyraża charakter apostolski domu?
- Dom służy nie tylko członkom wspólnoty. Coraz więcej osób przyjeżdża do nas nie tylko na rekolekcje, ale wtedy, kiedy mają taką potrzebę, kiedy muszą podjąć jakąś decyzję lub chcą się wyciszyć.
Obecnie jesteśmy w stanie przyjąć do 25 osób.
Przyjeżdżają do nas ludzie w różnym wieku, od młodych po zaawansowanych wiekiem, małżeństwa, które szukają ze sobą porozumienia i pojednania z Bogiem. Bardzo
mnie cieszy to, że do domu przyjeżdża regularnie wielu kapłanów na indywidualne dni skupienia, czas zatrzymania, na swoje rekolekcje, i wiele sióstr zakonnych na czas odnowienia swojego życia
z Panem Bogiem. Ludzie ci stają się sami apostołami na rzecz naszego domu. Pewnego razu przyjechał do nas Piotrek ze swoim kolegą. Właściwie zatrzymali się na krótko. Spytał się,
czy mógłby tu jeszcze wrócić. Rzeczywiście wrócił do nas. Na co dzień pracuje za granicą i przyjechał do nas na tydzień w ramach swojego urlopu. Było to dla niego czas
powrotu do Pana Boga. Żegnając się z nami, powiedział, że gdy będzie wracał do domu z urlopu, jeszcze tu wstąpi, bo chce załatwić jeszcze jedną sprawę. Rzeczywiście, wracając, zatrzymał
się i poprosił o spowiedź. Po paru miesiącach znów do nas wrócił i przywiózł swoich znajomych.
- Z czego utrzymywany jest dom?
Reklama
- Mogę śmiało powiedzieć, że dom utrzymuje się z Opatrzności Bożej. Zmagamy się o to, żeby być świadkami słów Ewangelii, które mówią, by najpierw troszczyć się o Królestwo
Boże, a wszystko inne będzie nam dane. Dla wielu dzisiaj pieniądz staje się bożkiem, a my chcemy iść w drugą skrajność, by pokazać, że można żyć inaczej. Jest to także
pewien rodzaj solidarności z tymi, którzy żyją ubogo i troszczą się każdego dnia o chleb powszedni. Pewien wkład w utrzymanie domu mają zdeklarowani członkowie
wspólnoty, którzy co miesiąc wpłacają 5% swoich dochodów na utrzymanie domu. Jest to jednak kropla w morzu potrzeb.
Wcześniej, zanim otrzymaliśmy dom, często nie byliśmy w stanie jeździć na dłuższe rekolekcje do różnych domów rekolekcyjnych z tego powodu, że nie było nas na to stać. Otrzymując
dom, postanowiliśmy, że tu będzie inaczej, że fundusze nie mogą być przeszkodą dla tych, którzy chcieliby do nas przyjechać i spędzić tu czas z Panem Bogiem. Mamy ustaloną minimalną
kwotę za pobyt, ale jesteśmy otwarci na tych, którzy nie mają pieniędzy i nie jest to przeszkodą w przyjeździe do nas.
Doświadczenie tego czasu pokazuje nam, że Pan Bóg się o nas troszczy. Żeby przeżyć zimę, potrzebujemy sporą sumę pieniędzy na opał, która jest dla nas nieosiągalna. Modliliśmy się we wrześniu
o pieniądze na opał, prosząc Pana Boga, by znalazły się do końca września. Ostatniego września otrzymaliśmy połowę potrzebnej kwoty. Wdzięczność mieszała się z pytaniem, co z drugą
połową. Ostatniego dnia roku otrzymaliśmy dokładnie drugą połowę potrzebnej sumy na opał. Inna sytuacja. We wrześniu ubiegłego roku zapłaciliśmy rachunki i okazało się, że nie mamy
już żadnych pieniędzy, a była dopiero połowa miesiąca. Wtedy ktoś nas odwiedził. Przyjechał dosłownie na kilka chwil i wrzucił do skrzyneczki na ofiarę 100 zł, dzięki którym mogliśmy
przeżyć najbliższy czas. Trzeba też tu wspomnieć o wielkiej życzliwości proboszcza ks. Stanisława Szury. Zawsze, kiedy nas odwiedza, pyta, czy czegoś nam nie trzeba. 6 grudnia w czasie
naszych rekolekcji wspólnotowych zorganizował nam Mikołaja i rozdawał drobne prezenciki wszystkim uczestnikom rekolekcji.
- 6 grudnia ubiegłego roku w domu wspólnoty w Lesznie Dolnym był z wizytą bp Adam Dyczkowski.
- Ksiądz Biskup po raz pierwszy odwiedził nasz dom. Na spotkanie przyjechało wielu członków wspólnoty. W homilii Ksiądz Biskup podkreślał, jak ważne jest życie z Bogiem osób świeckich, zachęcał do gorliwej postawy oraz dziękował za dawanie świadectwa w życiu codziennym w środowiskach pracy i życia. Po Eucharystii odbyło się spotkanie opłatkowe i wspólny posiłek, w czasie którego Ksiądz Biskup mógł porozmawiać z członkami wspólnoty o ich działalności, charyzmacie, życiu rodzinnym i wspólnotowym.
- Czy macie jakieś plany rozszerzenia działalności?
- We wspólnocie jest wielu ludzi z różnymi zdolnościami, czy manualnymi, czy lingwistycznymi, czy muzycznymi. Myśleliśmy, by te zdolności wykorzystać do prowadzenia warsztatów połączonych z wymiarem ewangelizacyjnym. W tym celu trzeba by jednak wyremontować duży budynek gospodarczy, który stoi obok domu. Chcielibyśmy stworzyć tu sale i pokoje mieszkalne. Ufamy, że tak jak Pan Bóg zatroszczył się o inne sprawy związane z naszą wspólnotą i domem, tak też będzie w tym przypadku.
- Dziękuję za rozmowę.
Dom wspólnoty „Pustynia w Mieście”, Leszno Dolne 38, 67-321 Leszno Górne, tel. (0-68) 376-60-71, www.pustyniawmiescie.republika.pl